{5} Przeszłość część [1]

40 2 0
                                    

Dwóch chłopaków stało na dziedzińcu szkoły czekając na resztę swojej drużyny. Białowłosy ziewnął zakrywając usta. Wiosna powoli ustępowała latu, przez co robiło się coraz goręcej. Drzewa oraz kwiaty kwitły w całej swojej okazałości. Trawy i krzewy były nasycone pięknymi odcieniami zielonego. Na niebie nie było ani jednej chmury, białowłosy chłopak rozprostował ręce i napawał się ciepłem bijącym od złotej gwiazdy, zaś czarnowłosy stał w cieniu przyglądając się mu.

- To co Suguru, dzisiaj trzecie pod rząd - stwierdził. Przeciągając się i rzucając spojrzenie na starszego o kilka miesięcy chłopaka. Byli już w trzeciej klasie liceum, powoli ich nauka jako czarownicy jujutsu się kończyła a zaczynała prawdziwa praca. Chociaż oby dwoje są już rangą specjalną więc dostawali także o wiele poważniejsze misję niż na przykład ich przyjaciółka, która zajmowała się głównie leczeniem.

- Wygraliście już dwa razy? - doszedł ich głos Haibary, młodszego kolegi który wspinał się powoli po schodach razem z swoim blondwłosym kolegą.

- Oczywiście, że tak a dzisiaj będzie trzeci. Nie ma nikogo tak potężnego jak my, nie Suguru?-

Wywołany czarownik, tylko wsadził ręce do kieszeni spodni i niemo przytaknął.

-Braliśmy udział już w pierwszej klasie, więc mimo tego, że jest nas w tym roku o dwóch za mało damy sobie rady. Ty i Nanami będziecie egzorcyzmować klątwy a ja i Satoru zatrzymamy uczniów z Kioto - Zwrócił się do młodszego bruneta.

-Oy Suguru coś czuję, że będzie dzisiaj przednia zabawa- Białowłosy odwrócił się od słońca i w końcu na nich spojrzał a jego okulary przeciwsłoneczne delikatnie zjechały mu z nosa.

(***)

Dźwięk gongu był znakiem do startu, oby dwie drużyny ruszyły. Czwórka z Tokio rozdzieliła się na dwie pary. Dwójka drugoklasistów ruszyła w pogoni za klątwami, zaś starsza dwójka ruszyła w poszukiwaniu na ten moment ich wrogów. Kiedy wbiegli w gęstniejące drzewa poczuli jak powietrze się elektryzuje. Tak jakby nadchodziła burza, jednak nie tego powinni się obawiać, raczej tego co zwiastowała.

Czarnowłosy przystanął, coś poczuł. Jego intuicja nigdy go nie zwodziła. Białowłosy zrobił to samo. Obrócili się do siebie plecami i czekali na ruch przeciwnika. Na twarzy Satoru pojawił się cwaniacki uśmiech, włożył ręce w kieszenie czarnych spodni i zagwizdał.

- No wychodź no, nie mam czasu na zabawy - Rzekł

- Sato...- nim dokończył, jej miecz przecinał już infinity Gojo. Ich wzrok skrzyżował się na dwie może trzy sekundy ale dla niego świat spowolnił, miał wrażenie, że może zatopić się w jej oczach. Jego piękne lazurowe oczy odnalazły jej jasnoniebieskie, delikatnie jednak przecinały je złote smugi. Końcówka katany rysnęła policzek chłopaka z którego poleciała strużka krwi, jednak to nie on był celem ataku tylko jego przyjaciel. Nim Suguru się zorientował co się dzieję. Jednym ruchem został posłany daleko, po kolei przebijając każde napotkane drzewo.

Nim Satoru się odwrócił dziewczyna odbijała się od drzew, wspinając się coraz wyżej, smuga dymu podążała w ślad za nią. Z góry przypuściła kolejny atak, tym razem białowłosy zdołał się ochronić otrząsając się z szoku. Dziewczyna wytrącona z równowagi straciła na prędkości. Wiedział, że nie może teraz odpuścić i szczerze czerpał chorą satysfakcję z tej walki. Już dawno nie miał do czynienia z kimś kto mógł się z nim równać.

Dziewczyna skrętnie wymijała i odpowiadała na jego ataki. Sparli się w jednym ataku a następnie dziewczyna odskoczyła i zatrzymała się dzięki czemu mógł teraz dobrze jej się przyjrzeć. Blond włosy miała spięte w wysokiego kucyka ale kilka pasemek postanowiło się z niego uwolnić. Delikatnie opadały na jej twarz. Małe, niebieskie oczy w których co jakiś czas pojawiała się złota iskra oraz przez które cały czas był obserwowany. Jasna karnacja, ciemny mundurek z rozcieńciem na nogę jeszcze bardziej to uwydatniał. Niesamowita jednak była jej przeklęta energia. Nigdy nie widział, nie czuł takiej ostrej, można powiedzieć dzikiej energii. Ujawniała się krążąc wokół ciała właścicielki jako złote wyładowania elektryczne. Dziewczyna zmrużyła oczy i chwyciła mocniej katanę przygotowując się do następnego ataku, Satoru za nim zdołał użyć swojej techniki zza jego pleców wyłoniły się dwie klątwy i ruszyły wprost na dziewczynę. Za nimi pojawił się Suguru kiwając głową w stronę Satoru. Rozumiejąc sygnał, ruszyli w tym samym momencie z dwóch stron. Dziewczyna przecinała wzdłuż drugą klątwę. Prawie ją mieli, no właśnie prawie to ogromna różnica. Nim zdołali ją złapać dziewczyna wyskoczyła w górę pociągając za sobą chmurę dymu. Odbiła się od koron drzew, uderzając w ziemię cięgle zmieniała kierunek, okrążała ich. Nim zdołali zadziałać, dziewczyna pojawiła się pomiędzy nimi. Czarnowłosemu posyłając łokieć prosto w żebra, zdążył zasłonić się jedną z mniejszych klątw jednak Satoru nie miał takiego szczęścia obrywając kopnięciem w podbrzusze. Obydwoje odlecieli na dość nie daleką odległość. Blondynka opierała się na swoim ostrzu mocno dysząc. Pot lał się z niej ciurkiem. Nie wiedziała ile jeszcze tak wytrzyma. Mocno opadała z sił, bransoleta powoli zaczynała wisieć na jej ramieniu. Z dymu który był wokół niej po obu jej stronach wyłonili się dwaj chłopcy. Chwyciła mocniej ostrze i obróciła w stronę ciemnowłosego aby sparować uderzenie. Nim jednak dobiegł usłyszeli gong który jak zapowiadał start tak samo, mówił o zakończeniu. Dziewczyna w raz padła na ziemię razem z swoim ostrzem. Przełożyła rękę przez oczy, nie mogła unormować oddechu, już dawno się tak nie zmachała. Miała dość chciała tylko pójść pod ciepły, wręcz gorący prysznic i położyć się w swoim łóżku. Tak naprawdę nie chciała tutaj być, na pewno nie z tymi ludźmi. Ale pomyślała, że może jak się wykaże to w końcu ją zaakceptują, a może nawet polubią. I tak wyboru nie miała. Dyrektor Gakuganji tak powiedział i tak miało być.

UnwrittenWhere stories live. Discover now