{2} Siła

38 1 0
                                    

Następnego dnia, wychodząc miałam nadzieję na spokojny dzień.  - jednak od początku już zaczynało się coś dziać. Spotkałam mych uczniów na jednym z boisk. Stanęłam na schodach przyglądając się im. Od wysokiego pandy po najniższego białowłosego chłopaka. Powtarzał tylko składniki shushi. Obok mnie pojawiła się wysoka postać.

- Podglądasz naszych uczniów? Nieładnie blondi- rzekł.

- Przeklęte zwłoki z trzema rdzeniami, plus posiada emocje, sprawka dyrektora Yagi ?- Satoru niemo przytaknął. - Użytkownik przeklętej mowy jak mniemam to ten z wysokim kołnierzem, dziewczyna która nie widzi klątw i klasa specjalna-

- Skąd wiedziałaś, że Yuta to klasa specjalna?- zapytał z tym jego giętkim uśmiechem.

- Stąd go nawet czuje i mam wrażenie, że on mnie też. Momentami spogląda w moją stronę - podjęłam. 

- Oy! Chodźcie poznać waszą nowa nauczycielkę - krzyknął

- Satoru, co ty robisz! Chciałam ich jeszcze pooglądać - Syknęłam do niego. Mężczyzna przybliżył się do mojego ucha.

- Jak już wspominałem nie ładnie tak kogoś podglądać El, chyba że to jestem  ja pod prysznicem odskoczyłam jak poparzona od niego. Czułam jak na mojej twarzy rozkwita rumieniec na co Satoru wydobył z siebie gromki śmiech. 

(***)

- To prawda, że posługuje się pani bronią białą na poziomie klasy specjalnej ?- spytała Maki.

- Och, tak potrafię bardzo dużo. Ogólnie preferuję katany a raczej mam swoje, niebiańskie ostrze 

stwierdziłam. Byliśmy już w klasie, przysiadłam na biurku bo pewien mężczyzna postanowił rozwlec się na krześle.

- Wasza nowa pani profesor jest bardzo uzdolniona, Tylko jak zawsze mało o sobie mówi. - rzekł Satoru- Dzięki czemu będziecie mogli się od niej wiele nauczyć a także odnośnie leczenia - Miałam wrażenie, że mówi to z takim znudzeniem jakby miał za chwilę ziewnąć.

- Umie pani używać odwróconej przeklętej energii ?- spytał tym razem Yuta. 

- Moja przeklęta energia jest na tyle dziwna, że potrafię leczyć innych z bardzo dużą szybkością i dokładnością, lecz samej siebie uleczyć nie mogę - wytłumaczyłam. Kiedyś była sytuacja w której byłam na skraju śmierci, Satoru zdołał mnie uleczyć. 

- Rozumiem, a co z walką? Ma pani jakąś specjalną technikę czy coś ?- Chciałam już odpowiedzieć na pytanie lecz Gojo mnie ubiegł.

- E dzieciaki nie ładnie tak o wszystko wypytywać, dowiecie się więcej w swoim czasie a teraz sio mi na podwórze poganiać się czy za innym patykiem - dzieciaki zdębiały na słowa swojego nauczyciela. Ale mimo wszystko ruszyły razem i wyszły z klasy.

Satoru wstał z krzesła i przeszedł na drugą stronę biurka aby  stać centralnie przede mną. Delikatnie położył dłonie na moich zwisających nogach z biurka. Rozszerzył je przez co stanął pomiędzy moimi udami.

- A więc dlaczego nie dałeś mi się pochwalić tym, że potrafię przebić to twoje nieskończoność

- Żebyś nie podkopywała mojego autorytetu -

- A to ty jakiś jeszcze masz ?- zaśmiałam się . Mimo wszystko wiedziałam, że dzieciaki go szanują, chociaż uważają go za kretyna momentami.

- Oczywiście, że tak. Dobrze wiedzą kto tutaj jest najsilniejszy - Z uśmiechem na ustach przewróciłam oczami.

- I właśnie to cenię w tobie Satoru - powiedziałam. Chciałam odejść ale mężczyzna ułożył dłonie po bokach mojej osoby.

- Czyli co ? To jaki jestem wspaniały?- zniżył się przez co byliśmy na tym samym poziomie. Już zapomniałam jaki był wysoki i barczysty. Ja i moje 167 cm wzrostu to nic w porównaniu do niego. Zawsze gdy mówiłam, że chce pogadać z nim twarzą w twarz, zniżał się dosłownie do poziomu mojej twarzy i niebezpiecznie blisko przybliżał. 

- Normalny, mimo wszystko. To, że pomimo tej twojej wielkiej siły jesteś po prostu wesołym, zabawnym nauczycielem a nie zadufanym, sztywnym cwaniakiem - powiedziałam dalej patrząc w te cholerne bandaże. Gojo zaśmiał się na moje słowa. Delikatnie przyłożyłam dłoń do końcówki bandaża i zaczęła go odwijać.

- Sztywny potrafię być w innych miejscach - zaśmiałam się na te słowa i opadłam na biurko. Przy czym zdjęłam resztkę bandaża z oczu Gojo.  

- Ciekawe gdzie , co?-

Satoru pochylił się nade mną jeszcze bardziej. A ja mogłam w końcu ujrzeć jego oczy. Przegarnęłam kosmyki jego włosów aby móc im przyjrzeć się jeszcze raz. Za to on przybliżył się do mojego ucha.

- Mogę ci pokazać gdzie- wyszeptał tuż przy moim uchu. Ciepłe powietrze z jego ust owiało moje ucho. 

Na mojej buzi pojawił się soczyście czerwony rumieniec, chciałam odskoczyć albo się odturlikać ale białowłosy był za blisko. Gdy ujrzał moją twarz, zaśmiał się. Wiedziałam, że lubił moje reakcje bo łechtały jego męskie ego. Ale spokojnie ja też potrafię się odgryźć... i momentami dosłownie. Satoru odsunął się ode mnie na tyle abym mogła mieć swoją przestrzeń osobistą. Podał mi dłoń którą przyjęłam i jednym pociągnięciem podniósł do siadu. Jednak nie puścił mej dłoni tylko zaczął podwijać moją białą koszule. Do momentu aż ujrzał złotą bransoletę na moim ramieniu. Owijała się wokół jak wąż od barku do połowy ramienia .

- Kiedy ostatni raz ją zdejmowałaś?- niewinne pytanie. Oczywiście widział, że była już mocno opięta wokół mojej ręki. Położył dłoń na niej. Powoli kręcąc w jedną i drugą stronę przesuwał ją w dół. Złapałam jego dłoń aby jej nie ściągnął. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Lubiłam to jak ściągał brwi przy okazji mrużył delikatnie nosek, co było przeurocze dla mnie.

- Wiesz, że nie lubię się powtarzać, więc ?- wzruszyłam ramionami. Nie robiłam tego już tak dawno. Mam bardzo duże zasoby przeklętej energii przez co przyciągam do siebie bardzo dużo klątw. Dzięki tej bransolecie jest ona wyciszona ale dalej się zbiera we mnie. Przez co dalej potrzebuje rozładowania, gdy przeklętej energii jest już za dużo bransoleta bardzo mocno opina moją rękę. Pytanie dlaczego więc po prostu się nie rozładuje ? Aby to zrobić są tylko dwie opcje.

Pierwsza wykorzystać w walce druga oddać do środowiska. Pierwsza opcja jest dobra ale mało efektywna, potrzebuję naprawdę mocnego przeciwnika. Druga opcja jest bolesna dla mnie, ponieważ no właśnie jak to ująć... władam piorunami, elektrycznością, zwał jak zwał. Ale przecież nie ma przeklętej energi z natury. A no właśnie, że czegoś nie było to nie znaczy, że tego nie ma czy nie będzie. To nie tak, że nagle potrafię kontrolować pogodę tylko sama potrafię je wytwarzać. Dzięki czemu na przykład potrafię naelektryzować powietrzę i wyczuć przeciwnika z odległości. A po za tym delikatnie porazić prądem. Jednak najlepszym co potrafię a raczej to co mam to szybkość. Rozprowadzając przeklętą energię po całym swoim ciele, nikt ani nic nie jest w stanie mnie dogonić , jestem za szybka nawet dla ludzkiego oka. 

-Zdejmuj - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Znowu sięgał ręką do mojej bransolety. Złapałam jego dłoń.

- Satoru nie dzisiaj, proszę jestem zmęczona i nie mam siły po prostu na nic- wzięłam głębszy oddech. Gojo złączył nasze palce i pokręcił z rozczarowaniem głową.

- Jeśli nawet Yuta cię wyczuł to musiałaś dawno jej nie ściągać - pociągnął mnie abym zeskoczyła z biurka. Dalej trzymał moją dłoń w swym uścisku i ruszył w kierunku wyjścia z sali...

UnwrittenWhere stories live. Discover now