21

666 48 28
                                    

Może umile chociaż wam dzień rozdziałem. Trochę dłuższy od pozostałych, nie poznaje siebie.

___

Od kilku godzin siedzieliśmy zniecierpliwieni czekając na powrót Charlie. Husk zdążył w tym czasie pół barku opróżnić.

- Mówię ci, że woli mnie.

Zaśmiałam się krzyżując ręce na piersi.

- Nie prawda! Oczywiście, że woli mnie bo jestem jego właścicielem!

Spojrzeliśmy na Fat Nuggetsa. Oboje trzymaliśmy marchewki w ręce i czekaliśmy do kogo podejdzie pierwszy. Chłopak nieprzekonany swoimi wcześniejszymi słowami zaczął mówić do pupila miłe słówka, które miały skłonić go do wybrania Angela.

Z szeroko otwartą buzią patrzył jednak jak prosiak idzie w moją stronę zjadając przysmak. Uśmiechnęłam się dumnie.

- Mówiłam.

Wzruszyłam ramionami.

- Zdrajca.. - mruknął pod nosem i podniósł się z podłogi ruszając w stronę barku - Chodź się lepiej napić zanim nasz kocur wychleje wszystko a nie zajmuj się kradnięciem mi świni. Nigdy ci go nie oddam.

- Brakuje ci kompanów do picia? Nie zrobisz ze mnie alkoholika.

Zaśmiałam się jednak i podeszłam do niego kładąc wcześniej zwierzaka na kanapie.

- Masz coś lepszego do roboty? Jak nie ma co się robić to się pije, nie wiesz o tym? - wyciągnął kilka kieliszków nalewając do nich trunku.

- Kto tak niby mówi? - prychnęłam biorąc kieliszek w palce.

- Ktoś na pewno - stuknęliśmy się wypijając po chwili zawartość szkła.

Skrzywiłam się lekko na twarzy. Trunek był mocny, zbyt mocny jak na moje oko.

- Halo halo, jeszcze po dwie kolejki mamy. Wracaj tu - spojrzałam na niego wymownie lecz ten tylko wskazał na kieliszki - Nie wywiniesz się.

Gdzie podziało się moje postanowienie o nie spożywaniu alkoholu? Cóż, wyszło na spacer i jak na razie nie wróciło. Podobnie jak mój stary za czasów życia na ziemi. Tak więc poleciał drugi kieliszek, trzeci.

Zaczęliśmy śmiać się z totalnie randomowych rzeczy. Alkohol zaczynał działać.

- Nie było mnie przy barze 5 minut a jebane szkodniki już dobrały się do najlepszych trunków.

Mruknął Husk krzywiąc się na twarzy. Zamiast zwyzywać go zaczęliśmy się tylko śmiać z jego jakże przezabawnej miny. Zdecydowanie zaczęło nam odpierdalać.

- Nie bądź taki Huskie! Ciesz się, życiem bo masz je tylko jedno! - uśmiechnął się chłopak w stronę barmana

- Jakbyś zapomniał idioto jesteśmy w piekle, a wiesz co to znaczy? ŻE JUŻ KURWA NIE ŻYJEMY.

Podkreślił ostatnie zdanie zasiadając z powrotem przy swoim stanowisku. Zabrał nam butelkę mrucząc coś pod nosem.

- Czy wy naprawdę jedyne o czym myślicie to alkohol? - odezwała się Vaggie chodząca w kółko po salonie z nerwów.

- Hej! Nie mieszaj mnie w to, zostałam zmuszona.

Szaro włosa tylko przewróciła oczami.

Drzwi do hotelu otworzyły się a wyczekiwana przez wszystkich Charlie pojawiła się w holu. Vaggie podbiegła do niej przytulając

- Charlie! I co jak było? Wysłuchali cię? - zapytała dziewczyna z szerokim uśmiechem.

- Oh.. em.. teoretycznie tak ale..

Alastor x reader Where stories live. Discover now