7

645 47 5
                                    

Obudziłam się cała zlana potem. Nie wiedziałam, która była godzina ale musiało być późno w nocy gdyż pokój był cały pogrążony w mroku.

Wspierając się na szafce nocnej wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Wciąż czułam się lekko oszołomiona ale nie na tyle żeby nie ustać prosto na nogach.

Spojrzałam na drzwi wejściowe, które dość mocno kusiły swoim wyglądem. Powolnym krokiem ruszyłam w ich stronę uważając by o nic się nie potknąć.

Otworzyłam je a do moich oczu wdarło się hotelowe światło. Czułam się normalnie jak wampir reagujący na światło dzienne. Wyszłam całkowicie z pokoju uprzednio zamykając za sobą drzwi.

Szłam prosto korytarzem aż dotarłam do schodów prowadzących na dół po których zaczęłam schodzić. Będąc w połowie usłyszałam stłumione głosy i śmiechy. Uśmiech momentalnie wkradł mi się na twarz.

Weszłam so pokoju wspólnego gdzie zobaczyłam barmana, Angela i Vaggie.

- [Y/N]!! - zawołał chłopak wypluwając wcześniej wódkę, którą miał w buzi.

- O Lucyferze [Y/N]! - dziewczyna podbiegła do mnie przytulając mnie ostrożnie - tak się o ciebie martwiliśmy.

- Spokojnie jeszcze żyje, nie tak łatwo mnie pokonać. Może w przez pierwsze dni było trochę kiepsko ale czuję się naprawdę dobrze, chociaż dalej kręci mi się w głowie - zaśmiałam się.

- To ciekawe - zaśmiał się pod nosem Husk - my natomiast słyszeliśmy od Alastora, że jest z tobą fatalnie i potrzebujesz odpoczynku żeby dojść do siebie.

- Huskie ma racje - biało włosy puścił barmanowi oczko na co ten tylko warknął w jego stronę - z tego powodu nie chcieliśmy męczyć cię naszymi odwiedzinami.

Spojrzałam na nich zaskoczona. Gdy chciałam coś dopowiedzieć usłyszałam cichą muzykę Jezz.

Po odwróceniu się zostałam skonfrontowana ze złowrogim spojrzeniem demona.

- [Y/N]. Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Powinnaś odpoczywać - powiedział mierząc mnie z góry.

- Dziękuję za troskę Alastorze ale czuje się już zdecydowanie lepiej by móc wyjść z łóżka.

Demon nic nie odpowiedział tylko wyminął mnie i podszedł do drzwi wyjściowych a po chwili już go nie było.

- No no [Y/N], nikt nie potrafi tak dobrze spławiać jak ty - zaśmiał się Angel wlewając w siebie kolejny kieliszek wódki - To co napijesz się?

- Angel!! - zawołała zdenerwowana dziewczyna.

- No co? Jeden shocik jeszcze nikomu nie zaszkodził.

Chłopak wzruszył ramionami i zalał dwa kieliszki wódką. Zaśmiałam się podchodząc do baru wypijając gorzki trunek. Czy to było rozsądne? Skąd, ale kto by się tym przejmował. Dziewczyna uniosła ręce i odwróciła się odchodząc w głąb hotelu.

- Słuchaj [Y/N].. musimy porozmawiać - zaczął chłopak poważnym tonem.

Spojrzałam na niego pytająco. Po jego mimice widać było, że coś jest na rzeczy.

- Musisz wrócić do V Tower.

- Że co?

- Val.. on.. on mnie zabije jeśli cię nie sprowadzę z powrotem. Wiem, że jesteś dopiero co po wypadku ale oni wiedzą gdzie jesteś i wiedzą co się stało.

Zaniemówiłam. Nie chciałam wracać, przynajmniej na razie. Chodziło tu jednak o Angela. Chociaż jakby tak pomyśleć, nie odezwałam się do Voxa ani razu odkąd tu jestem.

Uderzyły we mnie wyrzuty sumienia. Chłopak zawsze robił dla mnie wszystko a ja? A ja siedziałam w jakimś hotelu na dodatek z osobą, której najbardziej nienawidzi. Poczułam się okropnie.

- Pojadę z tobą.

Alastor x reader Where stories live. Discover now