Rozdział 16

551 36 5
                                    

Sophia 

Widziałam jak oczy Aleksandra pociemniały po zabraniu mu telefonu i krzyknięciu, aby mnie wysłuchał.

    - Sophio , w tej chwili oddaj mi telefon, nie doprowadzaj mnie do jeszcze większego wkurwienia.

    -Aleksander, oddam ci telefon, po tym co mam ci do powiedzenia. I przestań się denerwować , sam widzisz jestem cała nic mi się nie stało, przesadzasz w tym momencie. Rozumiem, że  się o mnie martwiłeś i jestem ci również wdzięczna, za okazałą troskę.

    -Kurwa, malutka nawet nie wiesz co ja przeżywałem , nie było cię jebane osiem godzin.  Wiesz co przez tyle czasu mogło się z tobą stać, nawet nie chcę mówić tego na głos. Jeszcze , kamery w momencie twojego porwania, kurwa nagle przestały działać miałem z chłopakami najgorsze myśli.- widziałam jak było mu źle, martwił się mimo tego, że nasze małżeństwo to tylko umowa.

    -Aleksander, ja o wszystkim wiem. Nie możesz winić za to Lucasa, on cierpi tak samo jak ty i podejrzewam Victor. Musicie się dogadać, złączyć wasze siły.

    -Dość! Przestań tego skurwysyna bronić!- patrzyłam na niego przerażona, szybko wstał i podszedł w stronę okna, udałam się zaraz za nim.

    -Kochanie, on cierpi. Nie porwał mnie w celu skrzywdzenia , chciał abym poznała prawdę. Nie ukrywam, zrobiło mi się przykro gdy nagle dowiedziałam  się , że masz siostrę. Powinieneś mi o tym powiedzieć , lecz staram się też cię zrozumieć pewnie jest ci bardzo ciężko .

    -Sophio , jesteś do niej taka podobna, tak samo dobra macie tyle ze sobą wspólnego. Jestem pewien , że byście się dogadały- zauważyłam lekki uśmiech na jego ustach, który zniknął tak szybko jak się pojawił.

    -Tym bardziej , musimy ją znaleźć.  On cierpi , nie stracił  tylko Alice ale również córeczkę. 

    -Ona nie żyję. Jak ty chcesz ją odnaleźć?!-

    -Dlaczego tak mówisz, sam nie wierzysz w swoje słowa. Dobrze wiesz, że Alice żyje  sam Lucas mi o tym powiedział. Nie zakładaj najgorszego, jestem pewna  że walczy jest silna. - podeszłam przed Aleksandra, patrząc na niego przytuliłam go, na początku nie zareagował, lecz po chwili mocno mnie do siebie przyciągnął.

    -Malutka, ja nie mam już żadnych nadziei.  Tyle razy co już byłem blisko, jej tam nagle nie było. Wiem , że jest to sprawka twojego ojca, niestety nie mam na to jawnych dowodów, wszystko załatwiał przez kogoś. Jest w tym momencie czysty jak łza.

Byłam wściekła, ten człowiek nie jest moim ojcem zresztą nigdy nim nie był. Dla niego ważne jest jedynie jego własne dobro, widok męża pogrążonego w smutku po utracie siostry był dla mnie okropnym bólem. Wiem jak mi jest ciężko po utracie, Emmy tylko w tym przypadku wiem że Emma jest cała i zdrowa, do czasu niestety. Tą sprawę też muszę załatwić .

    -Dogadajcie się, błagam cię nie wiń go za miłość do niej. Oboje byli szczęśliwi do pojawienia się mojego ojca. Schowaj swoją dumę odezwij się do niego.

    -Po tym jak zabrał mi ciebie , mam podać mu dłoń.  Chyba sobie żartujesz, a co gdyby w geście zemsty...- nie dałam mu dokończyć, nie dałam rady już słuchać tych jego bredni .

    -Porwał mnie jedynie , abym dowiedziała się prawdy , której na dobrą sprawę powinnam dowiedzieć się już dawno od ciebie. A druga sprawa chciał, abyś przez moment poczuł się jak on, gdy stracił miłość swojego życia. Ja wiem to nie jest to samo, nas łączy jedynie umowa.

Nie wiem czy to moje słowa tak zadziałały na Aleksandra. W chwili , gdy je wypowiedziałam  jego dłoń znalazła się na tyle mojej głowy . Złapał włosy w pięść , odchylił ją i mnie namiętnie pocałował. Nie czekał na moją reakcję, jego pocałunki były zachłanne , pozbawione delikatności. Oddawałam się tej przyjemności, nie ukrywam uwielbiam dotyk Aleksandra w każdej postaci. 

Wybrana dla niegoWhere stories live. Discover now