Rozdział 13

610 32 6
                                    


Aleksander

Powoli miałem już dość, nie wiem co myśleć. Ta sprawa z moją żoną mnie powoli wykańczała, wierzyłem  Sophii . Lecz co to da,  skoro dowody mówią same za siebie, będę musiał porządnie prześwietlić mojego teścia, ta sprawa śmierdzi i to bardzo. Rob jest cwaną świnią nie zważa nawet na dobro własnej córki. 

-Aleksander,  przestań się tak zamartwiać , Dobrze wiesz, że zrobimy wszystko, aby twoją żonę  oczyścić z podejrzeć. Swoją drogą , nasi zaufani i lojalni ludzie , ci wieżą .

-Wiem, jestem w tym momencie z nich dumny. Ale to nie zmienia Victorze sytuacji. Musimy coś zrobić, jestem przekonany, że jej ociec maczał w tym palce.

-Uwierz, też tak myślę. -Victor wstał i podszedł do okna, ja w tym czasie nalałem sobie drugiego drinka.

-Co cię bracie trapi?-spytałem popijając palące whisky.

-Stary ja się chyba zakochałem.- omal na jego słowa się nie zakrztusiłem.  Odstawiłem szklankę i podszedłem do niego.

-W kim, i od kiedy ty znasz takie uczucia.-zaśmiałem .

-Aleksander, ja mówię poważnie , nie mogę przestać  myśleć o Grace.

- Grace?. Przecie to przyjaciółka mojej żony. Zresztą ty się nawet z nią nie spotkałeś.

-Teoretycznie nie. Lecz porządnie ją przejrzałem, wiem o niej prawie wszystko kilka razy ją śledziłem. Nie wiem stary, jak to ująć . Sam wiesz, że ja nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, ale ona jest w mojej głowie już od tak długiego czasu.

Słuchałem brata, i ciężko był mi uwierzyć w jego słowa. Młody się zakochał, nawet nigdy nie rozmawiając z przyjaciółką mojej żony. Miałem plan, może dzięki niemu , coś mu pomogę.

-Zorganizuję kolację dla naszej czwórki, powiem Sophii  prawdę na wasz temat. Nie będę jej oszukiwał. Wścieknie się możesz być tego pewien.-poklepałem go po plecach.

-Serio zrobisz to. Stary będę wisiał ci przysługę.-zaśmiałem się i go przytuliłem , pokrzepiająco klepiąc w plecy.

-Victor, ostrzegam cię również ja. Gdyby doszło do czegoś między wami, nie skrzywdź jej Grace to dobra dziewczyna, nie zasługuję na krzywdę!

-Możesz być spokojny. Teraz wybacz, muszę lecieć do magazynu, nie wiem czy pamiętasz dzisiaj mają przysłać nam broń.

-Oczywiście , że pamiętam. Daj mi znać czy jest taka jak obiecali, jeśli nie wiesz co robić.

                                                                      ********************

Dopijałem drugą szklankę whisky, gdy do mojego biura weszła Luzia. Tancerka mojego klubu, jedna z najlepiej opłacanych dziewczyn. Przed moimi zaręczynami z Nadią  zaspokajała mnie , kiedy tylko chciałem. Szła do mnie, w wysokich szpilkach  kręcąc seksownie biodrami miała na sobie mini sukienkę, która więcej odkrywała niż zakrywał. Poślaki miała prawie  na wierzchu tak samo jak biust. Swoją drogą sztuczny, nie to co moja żona. 

-Czego tutaj szukasz Luiza?-zadałem jej pytanie dosyć surowym tonem. Mimo to ona nadal do mnie szła, oparła się bokiem o moje biurko.

-Kotku, dawno mnie do siebie nie wzywałeś, wiesz jak tęsknie za naszymi zabawami.- nachyliła się nad moją twarzą ukazując sztuczny biust, bez stanika. Jedną dłoń położyła na moim kroczu. Szybko odtrąciłem jej dłoń.

-Nie przeginaj, było minęło. Byłaś jedynie moją odskocznią przed żoną.- szybko wstałem i podszedłem  do okna. 

-Przestań, nie możesz tak nas przekreślać kotku. Chcę twojego kutasa, nawet nie wiem co się teraz dzieje między moimi nogami z twojego powodu.-bezczelnie wzięła moją dłoń i wsadziła sobie pod sukienkę. Była bez bielizny, suka wiedziała jak na mnie to zadziała. Lecz nie teraz, gdy miałem Nadię, to jedynie dla niej mój kutas robił się sztywny.

Wybrana dla niegoWhere stories live. Discover now