- Ma tupet - wycedziłam.
Ashley przybliżyła się do mnie i lekko mnie objęła. Zapach fiołków dotarł do moich nozdrzy, a ja oddychałam powoli, starając się opanować nerwy. Minęła chwila, nim dziewczyna się ode mnie oderwała.
- Zadzwoń do niego - powiedziałam, lekko się uśmiechając - Nie bądź dla niego taka surowa.
Przewróciła oczami, ale wiedziałam, że napięcie, które wcześniej w niej było, już w dużej mierze opadło. Powoli zebrała swoje rzeczy i otworzyła drzwi samochodu.
- Poradzisz sobie? - zapytała ciepło.
Pokiwałam twierdząco głową. Zawsze sobie radziłam.
- Idź już - ponagliłam ją ze śmiechem - Nie każ mu tyle czekać.
Blondwłosa wysiadła i chwilę później widziałam już, jak spogląda w ekran swojego telefonu.
Chciałam odjechać, ale było jeszcze coś, co nie dawało mi spokoju. Otworzyłam szybę i wzięłam głęboki wdech.
- Ashley! - krzyknęłam za nią.
Od razu odwróciła się w moją stronę, unosząc pytająco brwi. Potrzebowałam chwili by zebrać się w sobie.
- Kiedy jest walka? - zapytałam.
Spojrzała na mnie czujnie i przez pewien czas nie odpowiadała, ale wiedziałam, że doskonale wiedziała, o co pytam.
- W piątek - wydusiła.
Otworzyłam szeroko oczy, kręcąc głową.
- Jaki piątek? - dopytywałam.
- Ten, Jenny - odparła od razu, ze smutkiem w głosie.
Potaknęłam, a brzuch nieprzyjemnie mi się ścisnął. Miałam wrażenie, że grunt usuwa mi się powoli spod nóg.
***
Obudził mnie dźwięk budzika. Z irytacją zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Na dole słyszałam ciche rozmowy i śmiechy. Linda zdawała się wprowadzać do naszego domu więcej życia.
Wpatrywałam się w swoje odbicie, myjąc zęby. Miałam podkrążone oczy i przekrwione gałki. Większość nocy nie przespałam, mając ochotę rzucić telefonem o ścianę. Harry dzwonił do mnie z setki razy i wysłał masę wiadomości, których nawet nie odczytałam. Nie obchodziło mnie, co miał mi do powiedzenia. Dla mnie wszystko już było jasne - byłam dla niego nikim.
Gdy w miarę się ogarnęłam i przebrałam w wygodne ubrania, zeszłam na dół. Pomimo, iż nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, zmusiłam się by zajrzeć do kuchni. Przystanęłam w progu, dostrzegając przy wyspie Lindę i William'a. Przy kuchence znajdował się mój ojciec i mieszał coś na patelni. Na pierwszy rzut oka wyglądali na tak szczęśliwych, że miałam ochotę uciec i im nie im przeszkadzać.
- Jenny! - odezwała się Linda, wesołym tonem.
Pozostała dwójka od razu odwróciła na mnie swój wzrok. Wszyscy prócz William'a uśmiechali się szeroko, a ja zastanawiałam się skąd u nich z rana taka radość.
- Chciałam się tylko przywitać - powiedziałam, po czym machnęłam w stronę drzwi wyjściowych - Będę już szła do szkoły.
Próbowałam ułożyć usta w uśmiechu, ale jedynie wyszedł mi z tego dziwny grymas. Przeklinałam się w duchu za to, że niezbyt dobrze wychodziło mi udawanie.
- Wszystko gra? - zapytał mój ojciec, czujnie mnie obserwując.
- Tak - odpowiedziałam od razu - Po prostu się spieszę.
CZYTASZ
LOST (ZAKOŃCZONE)
RomanceJenny ma 18 lat. Żyje spokojnie, wśród najbliższych, przygotowując się do egzaminów. Jednak los ma wobec niej inne plany. Przez przypadek poznaje Harry'ego. Aroganckiego, pewnego siebie chłopaka, który nie pała do niej sympatią. A mimo to wszechświa...
Rozdział 51
Zacznij od początku