fifteen

302 42 4
                                    

Chapter fifteen

Zarządca upadł na podłogę, kłaniając się przed królem.

- Panie, nie byłem w żaden sposób zaangażowany w te pomówienia pod imieniem szanownego władcy. - tłumaczył się.

Taehyung spojrzał na niego przelotnie, a potem wlepił swój wzrok we mnie, zaciskając zęby. Przełknąłem głośno ślinę.

- Jungkook, pójdziesz ze mną. - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Podążył szybkim tempem w stronę jakiejś komnaty, a ja nie chcąc jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji, dotrzymałem mu kroku.

Drzwi za nami zatrzasnęły się z hukiem, a Taehyung przyparł mnie do drewnianych drzwi. Otworzyłem szeroko oczy, kiedy trzymając moje nadgarstki, przyglądał mi się wnikliwie swoimi ciemno brązowymi oczami.

- Jeszcze nie poznałem sługi, który sprawiałby aż tak wiele kłopotów.

- Uznam to za komplement. - odparłem z tupetem.

- Naprawdę nie wiem na jakie tortury mam cię wysłać, aby powrócił ci rozum. - pokręcił głową.

- Nie wysilaj się, żadne tortury nie będą w stanie mnie złamać. - odparłem dumnie, chociaż w środku byłem przerażony. Nie chciałem jednak pokazywać przy nim, że wywołuje we mnie jakiekolwiek emocje.

Jego wzrok zatrzymał się na mojej dłoni, którą cała drżała.

- Nie wiem, czy robisz to po to, żeby zwrócić na siebie moją uwagę... - Zbliżył się do mnie bardziej, a ja wstrzymałem oddech. - Czy jesteś na tyle głupi, żeby mieszać się w sprawy, które cię nie dotyczą.

Odwróciłem głowę w bok. Czułem się niezręcznie, kiedy tak się do mnie zbliżał, zwłaszcza gdy nie mogłem się ruszyć ani go odepchnąć, bo krępował moje ręce.

- Jeśli chciałem zwrócić tym twoją uwagę...wygląda na to, że się udało. Nie sądziłem, że aż tak łatwo jest zwabić króla. - prowokowałem go, nie zważając na konsekwencje.

Zacisnął usta, wyglądając na jeszcze bardziej zezłoszczonego niż wcześniej. Jego ręce zaciskały się na moich tak mocno, że uwydatniły się na nich żyły.

- Myślisz, że uda ci się coś tym zdziałać? Jesteś sługom, którego życie nie ma wartości i mogę je w każdej chwili odebrać.

- A jednak tego nie robisz. - odparłem cicho. - Miałeś już wiele okazji, żeby mnie uśmiercić. Jednak coś cię od tego powstrzymuje.

Taehyung zamilkł, prawdopodobnie próbując znaleźć odpowiednie argumenty, którymi mógłby zaprzeczyć. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że słowa, które miały być jedynie prowokacją, mógłby podchodzić pod prawdę.

- Dlaczego tamtego dnia zaprosiłeś mnie do alkowy, a potem pozwoliłeś mi zostać na śniadaniu? - zapytałem, próbując chociaż trochę go przejrzeć.

- Naprawdę nie dowierzam, że masz czelność pytać mnie o uzasadnienie tego co robię w swoim własnym pałacu. - parsknął. - Powiem zarządcy, żeby wymyślił dla ciebie odpowiednią karę. Samo przeprowadzanie rozmowy z kimś twojego sortu jest dla mnie hańbą.

Eclipse | TaekookWhere stories live. Discover now