- Nie bardzo. - skłamałam.

- Usiądzie pani ? - niechętnie zrobiłam, o co prosił.

- Słucham. - patrzyłam na niego uważnie, próbując wyglądać na opanowaną, mimo że w środku cała się trzęsłam.

- Oboje wiemy, o pani myszkowaniu w danych firmy.

- Nie rozumiem...

- Panno Perry, robiła to pani na moim biurowym sprzęcie, raczej spodziewała się pani, że o wszystkim się dowiem.

- Nie wiem, o czym pan mówi.

Mężczyzna wyciągnął kopertę, a z niej zdjęcie, które przedstawiało nikogo innego, jak Francesco Gomeza. Na sam widok jego rozmazanej twarzy robiło mi się niedobrze, tutaj nie wyolbrzymiam, naprawdę od kilku dni zbierało mi się na wymioty. Oczywiście był to stres związany studiami, a teraz jeszcze to. Bałam się, że nie wytrzymam i zwymiotuje na detektywa Carsona.

- Dlaczego szuka pani tego mężczyzny ? - przełknęłam gule, która zebrała się w moim gardle. Nie było sensu kłamać, mężczyzna i tak o wszystkim wiedział.

- Ta rozmowa raczej nie będzie prywatna. - patrzyłam na niego twardo. Mężczyzna wyciągnął swoją odznakę, która była zawieszona u jego pasa, następnie schował ją do kieszeni swojej marynarki. - Gdybyście dobrze wykonywali swoją pracę, nie musiałabym tego robić. - wytknęłam mężczyźnie, mimo iż akurat on nie miał z tą sprawą nic wspólnego.

- Czytałem pani akta, nie było w nich zbyt wiele na ten temat, dlatego pozwoliłem przyjrzeć się pani bliżej.

- I zapisać się na te same zajęcia co ja ?

- To również nie powiedziało mi zbyt wiele, ale wtedy dowiedziałem się o pani pracy tutaj. Z początku nie rozumiałem, po co tak utalentowana, mądra i piękna kobieta występuje w klubach nocnych z tak szemranymi gośćmi. Wszystko nabrało sensu, kiedy wpadłem na sprawę sprzed kilkunastu lat z takim samym nazwiskiem, jakie ma pani.

- I co ciekawego się pan z niej dowiedział ? - zadrwiłam.

- Naprawdę myśli pani, że ten mężczyzna mógł dopuścić się napaści na pani matkę ?

- Przecież to oczywiste ! - uniosłam się. - Był w tym czasie w mieście, jest znany z tego, że lubi wykorzystywać kobiety w ten sposób. Czy widział pan rysopis przedstawiony przez moją matkę ? ! Przecież to ten sam śmieć, który ją zgwałcił ! - nie wytrzymałam, praktycznie wydzierając się na mężczyznę.

- Ma pani racje, ale dlaczego go pani szuka ? Zostawi to pani policji.

- Policji ?! Przez 22 lata nikt nie zdołał go złapać, dlatego muszę zrobić to sama.

- I co pani zrobi jak go znajdzie ?

- To nie twoja sprawa. - miałam w dupie etykietę, było mi już wszystko jedno.

- Mazen, proszę zostaw to mnie, obiecuję że zrobię wszystko, by go dopaść.

- Tyle lat nie udało się to żadnemu policjantowi, a tobie ma się to udać. - zadrwiłam.

- Nie byli mną. - powiedział pewnie.

- I to ma mnie przekonać ? - wstałam od stolika z zamiarem zakończenia rozmowy.

- Proszę obiecaj, że to zostawisz. Nie rób nic głupiego.

- A co ci do tego ?

- Nie chcę, żebyś zmarnowała sobie życie.

- I tak już to zrobiłam, skoro o tym rozmawiamy, rozumiem że to koniec mojego stażu.

- Czy widzisz tutaj gdzieś odznakę ? - zapytał, a ja patrzyłam na niego, nie wiedząc jak mam to odczytać. - Ta rozmowa była czysto koleżeńska.

NieWłaściwy BratWhere stories live. Discover now