ROZDZIAŁ 12

101 12 7
                                    

Minął tydzień odkąd Chrisa i chłopaków nie ma w domu. Przyzwyczaiłam się do rutyny, ale przez ostatnie noce miałam problem z zaśnięciem. Chris nie napisał do mnie. Nie miałam pretensji, ale było mi przykro. Cały czas w głowie miałam czy wrócą bezpieczni.. i żywi. Starsza pani cały czas powtarzała mi, że to nie pierwszy raz kiedy wyjechali, zawsze wracali zdrowi.
Nie byłam nigdy w takiej sytuacji. Nigdy nie żyłam z mordercami.

Pogoda była wyjątkowo piękna. Od samego rana słońce przebijało się przez chmury. Śpiew ptaków, ciepła atmosfera. Cudownie.
Dzień wcześniej razem z kobietą przedyskutowałysmy temat ogrodu. Teoretycznie bez wiedzy Chrisa nie powinnyśmy robić nic, ale myślę, że nie byłby zły za kilka kwiatów, które napewno wprowadziłyby dużo radości do posesji.

Kończyłam poranną rutynę. Suszyłam wcześniej umyte włosy, nałożyłam olejek, który miał za zadanie wygładzić ich końce.. aczkolwiek nigdy w to nie wierzyłam, używałam dla zasady. Założyłam zwykły biały top oraz legginsy, tak aby było mi wygodnie podczas pracy.

Pościeliłam łóżko, zebrałam szklankę po wodzie i wyszłam z sypialni. Zjadłam szybkie śniadanie i czekałam na starszą panią, która pojechała na targi roślin.. tak, aby wybrać te najlepsze. Proponowałam, że pojadę z nią, ale zostało mi to zabronione.
Odkąd tu jestem nie wyszłam na zewnątrz sama. Zawsze obok mnie jest któryś z chłopaków.

Zabrałam do sypialni kubek z herbatą.
Wygodnie rozłożyłam się na fotelu i piłam napój. Codziennie odczuwałam te same bóle brzucha, ale dzisiejsze były nie do wytrzymania, olewałam krwotoki.. lecz ból martwił mnie bardzo. Na początku sądziłam, że zwyczajnie się zatrułam, ale chyba nie to było przyczyną. Nie wiem czy dobrze zrobiłam.. ale postanowiłam napisać do Chrisa.

"Umm.. cześć Chris! Nie chce ci zawracać głowy, właściwie to nie wiem po co to piszę. Chciałbym cię poinformować, że chyba jest coś ze mną nie tak.. mianowicie mój stan zdrowia się pogorszył, nie znam powodu tego, ale postanowiłam napisać. Miłego dnia. Uważaj na siebie."

Odczekałam kilka minut i nic. Nie odpisał. Właściwie to czego ja się spodziewałam?

- Kate!- krzyknęła starsza kobieta.

Szybko zbiegłam na dół i pomogłam przenieść jej rośliny na dwór. Byłam taka zadowolona. Kwiaty były piękne, miały różne kształty i kolory. Ta różnorodność bardzo mi odpowiadała. Byłam bardzo podekscytowana. Wreszcie nie będę się nudziła.

Kobieta przyniosła mi podstawowe narzędzia oraz rękawiczki. Poprosiłam ją, aby zostawila mnie samą. Chciałam zrobić niespodziankę, tak aby było jej miło.

Usiadłam na ziemi i zaczęłam odchwaszczać wybrane miejsce. Przygotowałam roślinki- każdą z nich wyciągnęłam z plastikowych doniczek i lekko podlałam wodą. Wykopałam dołki i zaczęłam rozdzielać rośliny na mniejsze szczepki. Chciałam bardzo urozmaicić ogród, ale nie miałam wizji jak miałoby to wyglądać.
Wsadziłam pierwszą serię roślin- z kwiatostanem. Aksamitki, petunie, goździki, bratki oraz tulipany.

- Kate! Obiad.

Straciłam poczucie czasu. Pogoda była tak cudowna, że w stu procentach wkręciłam się w pracę. Odłożyłam narzędzia w bezpieczne miejsce, aby żadna z nas się na nie nie nadziała i weszłam przez taras do kuchni.

Umyłam dłonie i usiadłam przy stole. Kobieta podała mi przed nos talerz z kurczakiem i pieczonymi warzywami. Nie miałam ochoty na mięso.. wcale nie byłam głodna.

- Pochłonął cię ogród.. spędziłaś tam trzy godziny.

- Naprawdę?

Zdziwiłam się. Trzy godziny? Czas minął mi bardzo szybko. W końcu zrobiłam coś innego niż siedzenie i spacerowanie po domu.

OdnalezionaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang