ROZDZIAŁ 2

144 11 9
                                    

Siedziałam skołowana na fotelu, na którym wcześniej odpoczywał mężczyzna. Nawet nie wiedziałam jak się nazywa..

Słyszałam krzyki dochodzące z korytarza.

- No, ale Chris!- krzyknął inny mężczyzna.

Nijaki Chris ponownie wbiegł do sypialni i zabrał dokumenty leżące na stoliku i zaczął pakować torbę. Wyciągnął z komody kilka czarnych koszulek, kosmetyki i z szafeczki nocnej wyjął kilkanaście pistoletów.

Mężczyzna już miał wychodzić.
Podeszłam do niego i złapałam za jego ramię, aby zwrócić swoją uwagę.

- Zostawisz mnie tu?- zapytałam zmieszana.

Nie musiałam czekać długo na jego reakcje.

Chris złapał za moje ramiona i przysunął do ściany. Byłam przerażona tym co może mi zrobić. Był on dużo wyższy ode mnie. Nie wiedziałam czego się spodziewać.

- Nigdy więcej nie dotykaj mnie w taki sposób.- burknął.

Byłam naprawdę zdziwiona tym co mi powiedział. Nie zrobiłam nic złego, tymbardziej nie dotknęłam go w sposób niewłaściwy.

- P-przepraszam..

Mężczyzna złapał za torbę i stanął przed drzwiami. Trzymał dłoń na klamce.

- Wrócę wieczorem. Zostań tu.- odparł, po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Co to było?
Stałam wbita w ziemię.
Zero wyjaśnień.
Co mam robić?

Nie zostało mi nic innego niż czekanie na Chrisa..

Właściwie to dlaczego kazał mi na siebie czekać? Przecież się nie znamy.. zaufał mi na tyle, aby zostawić mnie w swoim domu?

Stanęłam przed oknami i patrzyłam w stronę podwórka, na którym stało ośmiu mężczyzn- w tym Chris. Wszyscy wsiedli do dwóch pojazdów i wyjechali z posesji.

Nadal stałam w koszulce.. zapewne jego.
Co miałam robić cały dzień?
Powinnam wychodzić z pokoju?
Może sobie tego nie życzyć. Był dosyć zły, chyba go zdenerwowałam.

Weszłam do łazienki.
Nie chciałam grzebać w jego prywatnych rzeczach.. liczyłam, że znajdę tu jakiekolwiek damskie rzeczy, których mogłabym użyczyć.

Skoro Chris przyprowadził mnie do swojej sypialni, która jest dwuosobowa, to chyba musi mieć kogoś.

Otworzyłam jedną z szuflad. Golarki, kremy, perfumy, waciki.

Kolejna.

Stałam i niedowierzałam w to co właśnie zobaczyłam.
Noże, nożyczki, skalpel...

Co to ma być?

Usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi.
Złapałam za klamkę i powoli je uchyliłam.
Przedemną stała starsza, niziutka kobieta. Miała bardzo przyjemny wyraz twarzy.

- Dzień dobry. Pani Kate?

- Umm.. Tak? Znamy się?- zapytałam nieśmiało.

O co tu chodzi?

- Nie.. Chris mi wszystko opowiedział. Tutaj możesz się czuć bezpiecznie.- odparła.

Opowiedział? O wszystkim? Czyli o czym? Nic z tego nie rozumiem.

- Proszę, Chris przygotował dla ciebie ubrania. Załóż to i zejdź na dół do kuchni.- mruknęła cały czas się uśmiechając.

Kobieta trzymała w dłoni ułożone w kostkę ubrania. Podała mi je i odeszła w stronę korytarza.
Stałam z ubraniami jak posąg.
Chris mnie skądś zna? Chce mi pomóc?

OdnalezionaWhere stories live. Discover now