„Banquet"

23 4 14
                                    

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Nastała sobota.
Dzień, w którym w końcu zobaczysz swoją rodzinę. Rodzinę, która cię opuściła, zostawiła, wyrzuciła jak ostatniego śmiecia z domu. A teraz pokażesz się na bankiecie, na którym się ciebie nie spodziewają.

Wstałaś już o godzinie szóstej. Nie mogłaś już zasnąć, więc poszłaś do kuchni i zrobiłaś sobie kawę, którą wypiłaś na balkonie w akompaniamencie śpiewu ptaków i delikatnego szumu wiatru. Było bardzo spokojnie.

–Ty też już nie śpisz.- usłyszałaś głos białowłosego, który położył swoją dłoń na twojej talii.

–Chyba już stres przeze mnie przemawia.

–Spokojnie. Ze mną ci nic nie grozi.- powiedział całując cię w czubek głowy.- Za dwie godziny masz przymiarki sukienek i butów. Fryzjerka przyjdzie gdzieś o dwunastej, a makijażystka gdzieś o szesnastej. Impreza jest o osiemnastej do późnej nocy.

–Brzmi...ciekawie.- powiedziałaś dopijając kawę.- To będzie dość sporych wrażeń dzień.

–Zgadza się. Ja niestety muszę jechać do kancelarii, wrócę dopiero o siedemnastej.

–Coś się stało?

–Poniekąd.- uśmiechnął się pocieszająco.- Wrócę jak najszybciej. Do zobaczenia, mi princesa.- pocałował cię szybko w usta.

–Do zobaczenia.- odpowiedziałaś, kiedy odchodził.

Do godziny ósmej zostało jeszcze dużo czasu, dlatego wróciłaś do łóżka i oparłaś się o poduszki, patrząc na ścianę. Po kawie raczej trudno jest zasnąć, ale zamknęłaś oczy, aby chodź trochę jeszcze się zrelaksować przed ciężkim dniem.

***

Ochroniarze przyprowadzili kobietę od sukienek i butów. Dziewczyna była bardzo miła i wyglądała, jakby naprawdę bardzo dobrze się znała na tym, co robi. Ze sukienką nie było problemu. Od razu wiedziałaś, jaką wybierzesz. Zdecydowałaś się na czarną, długą sukienkę z rozcięciem na prawym udzie. Krój sukienki miał odkryte ramiona, coś na wzór hiszpanki, zakrywając nadgarstki. Do tego słynne, czarne szpilki Saint Laurent. Założyłaś bransoletkę, naszyjnik z perłami i wyglądałaś jak milion dolarów. Kiedy ubranie miałaś gotowe, nastała pora kąpieli. Umyłaś ciało, włosy i zrobiłaś odpowiednią pielęgnację pod makijaż przed przyjściem wizażystki i fryzjerki. Założyłaś jedwabny szlafrok i usiadłaś przed toaletką. Zaczęto robić ci mocny, ciężki makijaż, dla którego było warto, ponieważ po skończeniu go wyglądałaś, jak wszystkie dziewczyny z pinteresta. Twoje włosy zostały za to wyprostowane i ułożone. Podano ci jeszcze białe futro i torebkę Yves Saint Laurent, do której spakowałaś jedynie swój telefon.

–Pani narzeczony czeka na dole.- powiedział ochroniarz.

–Narzeczony?.- zapytałaś zdziwiona.

–Tak kazał mówić pan Satoru, proszę pani.

–Okej...- odpowiedziałaś trochę podejrzanie. Zeszłaś na dół i już zobaczyłaś białowłosego, w idealnie skrojonym garniturze, składającym się z trzech części. Kiedy postawiłaś pierwszy krok na schodach podniósł wzrok. Niepewnie schodziłaś po schodach, ponieważ jego wzrok spowodował, że twoja pewność gdzieś uciekła. Kiedy już byłaś bliżej niego, wyciągnął w twoją stronę rękę, którą złapałaś. Schylił się i ją pocałował.

–Wyglądasz jak...

–Jak?.- zapytałaś, kiedy urwał w połowie zdania.

–Wyglądasz, jak moja królowa.

–Daj spokój.

–Mówię to, co czuję. To i tak był tylko jeden procent tego, co chciałem powiedzieć.

–Dość mocne słowa. Więc jak wyglądałoby sto procent tego, co chciałbyś powiedzieć?

–Zabrakłoby mi chyba życia, abym powiedział wszystko o tobie, co bym chciał.

Zarumieniłaś się, a w brzuchu zaczęły szaleć wszelkie emocję. Już i tak wystarczająco byłaś zestresowana, a jego teksty jeszcze bardziej dodawały do "pieca". Oboje weszliście do limuzyny i odjechaliście.

–Gdzie dokładnie jest ten bankiet?

–W muzeum.- odpowiedział łącząc swoją dłoń z twoją.

Droga wbrew pozorom nie była długa. Piętnaście minut później już wysiadłaś za pomocą Gojo, który uparł się, że otworzy ci drzwi. Podziękowałaś cicho i razem z ochroniarzami udałaś się do środka. Było dużo ludzi, osobistości i kilku znajomych twarzy. Zaczęłaś się jeszcze bardziej stresować.
Nie pasowałaś do tego świata.

–Ja muszę iść porozmawiać z jednym prawnikiem.- szepnął ci na ucho Gojo.- Zaraz wracam. Ochroniarze cały czas tutaj będą i nie spuszczą cię z oka.

–Dobrze. Wracaj szybko.- powiedziałaś i pocałowałaś go namiętnie w usta.

–Do ciebie zawsze.

Zostałaś z ochroniarzami, którzy mieli dość smutne miny, patrząc się na ciebie. Nie do końca rozumiałaś o co im chodziło, ale stwierdziłaś, że może coś ci się przewidziało. Zgarnęłaś szampana i upiłaś łyka, aby chodź trochę się odstresować. Na szczęście pomogło.
Gojo dość długo nie wracał, dlatego zaczęłaś się martwić, czy wszystko dobrze. Postanowiłaś go poszukać od razu po umyciu rąk, które zrobiły się jakieś szorstkie i nieprzyjemne.

–Idę do łazienki.- poinformowałaś ochroniarzy.- Zaraz wracam.

Skręciłaś w lewo i weszłaś do łazienki. Jednak przerwałaś w pół kroku widząc białowłosego, który właśnie pieprzył jakąś dziewczynę. Kiedy kieliszek upadł z głośnym hukiem spojrzenie pary przeniosło się na ciebie. Pojedyncza łza spłynęła po twoim policzku, a następnie uśmiechnęłaś się, niszcząc bransoletkę na jego oczach. Rzuciłaś ją gdzieś w kąt i wyszłaś z łazienki. Spotkałaś na drodzę jakąś panią z usługi, do której powiedziałaś:

–Kieliszek mi spadł w łazience damskiej. Zawoła tam pani zawołać kogoś do sprzątania? Może jeszcze ktoś załapie się na show.

I po tych słowach poszłaś w inną stronę budynku. Mogłaś w końcu dać upust emocjom.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!❤️Miłego dnia/nocy/wieczoru!❤️

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!❤️
Miłego dnia/nocy/wieczoru!❤️

Nie zabijecie mnie przez rozdział, prawda?

Real Happiness | Jujutsu Kaisen StoryWhere stories live. Discover now