Rozdział 9 - Lakan

33 4 0
                                    

Poprzedniej nocy Maomao miała dziwny sen. Śniła o czymś, co wydarzyło się dawno temu - a raczej o czymś, co musiało się wydarzyć dawno temu, ponieważ nie było sposobu, by mogła to sobie przypomnieć. Nie była pewna, czy to, co jej się śniło, wydarzyło się naprawdę.

Musiała odwiedzić tę kobietę, pomyślała. Przywołała stare wspomnienia.

We śnie dorosła kobieta patrzyła na Maomao z góry.

Jej rozczochrane włosy opadały na pociągłą twarz, a oczy błyszczały głodnym spojrzeniem. Makijaż jej spływał, a róż na ustach zaczynał się rozmazywać.

Kobieta wyciągnęła rękę i chwyciła dłoń Maomao. Jej skóra była pokryta drobnymi pręgami, jak jesienny liść.

W drugą rękę kobieta chwyciła nóż. Dłoń, która trzymała Maomao, była owinięta bieloną bawełnianą tkaniną, warstwa po warstwie, wszystkie przesiąknięte czerwienią. Trzepocząca bawełna pachniała rdzą.

Ze strun głosowych Maomao wydobyło się coś na kształt miauczenia kociaka. Zdała sobie sprawę, że płacze.

Ręka Maomao była przyciśnięta do łóżka. Kobieta uniosła nóż wysoko. Jej usta były wykrzywione i drżące, a czerwone, opuchnięte oczy wciąż zachodziły łzami.

"Głupia kobieta."

Kobieta osunęła nóż w dół.

"-Boże, jesteś zmęczona? Obawiam się, że jeszcze przez chwilę nie pójdziesz spać" - powiedziała Suiren, gdy Maomao ziewnęła.

Brzmiała przy tym uprzejmie, ale starsza pani potrafiła być prawdziwą dyscyplinatorką, więc Maomao wyprostowała się i skupiła na polerowaniu srebrnego naczynia. Praktycznie prosiłaby się o kłopoty, gdyby okazała się obibokiem dzień po tym, jak wzięła wolne. Fakt, że był wieczór, nie był wymówką.

-Nic mi nie jest, proszę pani" - powiedziała Maomao.
"To był tylko sen, dziwny czy nie."

Zakładała, że jeśli rzuci się w rutynę swojej pracy, szybko o nim zapomni, ale przez cały dzień nie chciał odejść.
"To do mnie niepodobne" pomyślała Maomao, a na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech.

Gdy układała naczynia z powrotem na półce (stukot, stukot), usłyszała szybkie kroki. W pokoju paliły się miodowe świece. Nadszedł czas powrotu ich pana. Suiren wzięła naczynie, które Maomao wypolerowała do perfekcji i zaczęła przygotowywać przekąskę.

Jinshi przeszedł przez salon i pojawił się w kuchni.

"-Prezent od dziwaka. Podziel się nim z Suiren".
Postawił jakąś butelkę na stole.
"Dziwak" był wyjątkowo nieprzyjemnym urzędnikiem, który ostatnio sprawiał Jinshiemu sporo kłopotów.

Maomao odkręciła korek i powitał ją kwaśny, cytrusowy zapach. Domyśliła się, że to jakiś sok.

-Przyjmujemy teraz prezenty od dziwaków, czyż nie?" - zapytała, jej głos był zupełnie płaski.

Jinshi wycofał się już do salonu i odpoczywał na kanapie. Maomao dołożyła kilka węgli do kociołka.

Gaoshun zauważył, że ich zapasy węgla są na wyczerpaniu i wyszedł z pokoju. Maomao pomyślała, że pójdzie po więcej. To był człowiek, na którym można było polegać.

Jinshi podrapał się po głowie (bardzo nieokrzesanie) i spojrzał na Maomao.
"-Znasz stałych bywalców Domu Verdigris?" - zapytał.

Zapiski Zielarki - TŁUMACZENIE PL Księga 2Where stories live. Discover now