4.

11 0 0
                                    

W mojej muzycznej karierze współpracowałam z naprawdę wieloma gwiazdami. Każdy z nich był inny i miał kompletnie inne wymagania. Mimo tego ze nie ze wszystkimi zawsze znajdowałam wspólny język, współpraca prawie zawsze kończyła się na zadowoleniu moich klientów co bardzo mnie cieszyło. Udowadniało mi to ze jestem w dobrym miejscu.

Natomiast tym razem czuje się trochę jakbym wróciła do samego początku, gdy dopiero zaczynałam. Czułam nostalgie bardzo często ale mimo wszystko nie było to złe uczucie. Pracując już pare dni z ekipą bruneta, zdałam sobie sprawę ze bardzo zaczynałam ich wszystkich lubić. Jego zespół jest bardzo zgrany mimo tego że każdy z nich wszystkich jest kompletnie inny.

-Dzień dobry wszyst..! - wchodząc urwałam swoje przywitanie, widząc ze w studiu jest tylko Shawn. Zmarszczylam lekko brwi po czym posłałam mu pytające spojrzenie. Chłopak jedynie się uśmiechnął i zdjął słuchawki. - Gdzie są wszyscy? - zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu.

-Dałem im wolne - wzuszyl ramionami

-Jakaś specjalna okazja? - zapytałam zdejmując swój lekki płaszcz z ramion. Chłopak podszedł do mnie i mi pomógł na co lekko się do niego uśmiechnęłam.

-Jedziemy wieczorem na urodziny - powiedział na co przytaknęłam

-Wszystko jasne. Chociaż - przerwałam na chwile - to nie lepiej byłoby im dać wolne po urodzinach? Przecież będą pewnie na kacu - powiedziałam w niezrozumieniu a Shawn perliście się zaśmiał, co tym bardziej mnie zmieszało.

-Nie Stell, to ja i ty jedziemy na urodziny - powiedział jak do dziecka - a oni maja tydzień wolnego - doprostowal na co przytaknęłam.

Chwila, co?!

-Czekaj jak ja i ty idziemy na urodziny? Do kogo niby? - zdezorientowana spojrzałam się w jego stronę

-Do Karen - chłopak bez przejęcia wzruszył ramionami jakby była to najbardziej oczywista sytuacja. Nie mniej jednak dla mnie nie było to takie proste.

Owszem, z Karen miałam kontakt ciągle bo od zawsze była bliską dla mnie kobietą. Wymieniałyśmy się życzeniami na każde święto a na urodziny wysyłałam jej kwiaty. Nie wiedziałam jednak że Shawn o tym wie.

Spojrzałam na ekran telefonu by sprawdzić który dokładnie dzisiaj wypadał dzień. 28 maja. Więc urodziny ma jutro.

-Przecież ja nie mam nawet dla niej prezentu - runęłam na kanapę bezradnie, myśląc o tym co mogłabym jej kupić. Kwiaty zamówiłam już ponad miesiąc temu, po świętach wielkanocnych żeby na pewno o nich nie zapomnieć.

-Przecież co roku dostaje od ciebie bukiet z kartką - przypomniał mi jakbym conajmniej miała o tym zapomnieć. Spojrzałam na niego na co przewrócił oczami - myślisz ze nie pytałem co roku, skąd ma bukiet ładniejszy ode mnie? - zapytał na co westchnęłam - nawet jeśli by mi nie powiedziała to logiczne, zawsze są w nim piwonie - wzruszył ramionami poprawiając coś na komputerze.

-Ale teraz sie z nią zobaczę. W dodatku nie widziałam się z nią naprawdę długo. Zasługuje na coś wyjatkowego, wręcz na gwiazdkę z nieba. - jeknelam przykrywając poduszka swoją twarz - od kiedy o tym wiesz?

-Od przedwczoraj bodajże - zmrużył oczy jakby chciał sobie przypomnieć dokładny obraz rozmowy

-I mówisz mi dopiero dzisiaj? - wstałam zaciskając ręce w pięść. Byłam gotowa żeby wyrzucić go przez to trzydzieste drugie piętro z hukiem przez okno mimo ze na tej wysokości żadne się nie otwierają.

-Stell - powiedział ostrożnie, powoli wstając jakby wiedział ze musi być w każdej chwili gotowy do ucieczki.

-To ja przyjeżdżam tu, pomagam ci, rzucam wszystko co mam w Los Angeles żeby jak najszybciej być, mimo ze nie miałam na to najmniejszej ochoty a ty nie raczysz mi nawet powiedzieć że jedziemy do twojej mamy na urodziny?! - podniosłam wysoko głos po czym zerwałam się ile sił w nogach żeby go dopaść.

Be uniqueWhere stories live. Discover now