1.

7 0 0
                                    

Intensywnie wpatrywałam się w ciąg nut, który przed chwilą narysowałam. Skrzywiłam nieznacznie głowę w lewo, jakby zmiana kąta widoku miała jakoś zmienić perspektywę i natchnąć mnie do kolejnej melodii. Delikatnie szarpnęłam za struny gitary, po raz enty grając już dobrze znaną mi sekwencję.

-Słyszałaś o tym że Joe Johnas się rozwodzi?! - do studia z głośnym hukiem wparował Christopher. Jego eleganckie garniturowe spodnie i płaszcz były lekko wilgotne, co świadczyło o tym że znowu pada. Skrzywiłam się na tę myśl ponieważ deszcz jest zdecydowanie moją znienawidzoną pogodą, mimo wychowywania się w Kanadzie. Kompletnie nie umiałam się do niej przywyczaić, chociaż pada tu przez 3/4 roku.

-Nie dziwi mnie to, kompletnie nie był zadowolony z tego małżeństwa. - wzruszyłam ramionami dopisując parę nut - Nick mówił mi ze Joe spodziewał się po małżeństwie z nią „czegoś innego" ale nie drążyłam. To nie moja sprawa.

-Nie twoja sprawa, ale moja ciekawość! Twój brak dociekliwości kiedyś mnie wpędzi do grobu. - powiedział oschle, po czym postawił dwa pojemniki na stole. Aromatyczny zapach rozniósł się po pomieszczeniu a ja automatycznie spojrzałam na blondyna.

-Przyniosłeś mi jedzonko? - zapytałam wesoło, czując nagły przypływ głodu.

-Owszem, zgłodniałem a ty zawsze zapominasz lunchu. - stwierdził odpakowując zupę na co szeroko się uśmiechnęłam.

Chris'a poznałam na studiach, w klubie studenckim. Kręcił z moim kolegą z roku. Im znajomość do końca się nie udała, za to nam jak najbardziej. Po miesiącu studenckiego życia niestety stwierdziłam ze to nie moja bajka i wróciłam do studia po dostaniu bardzo przystępnej propozycji współpracy. Chris natomiast skończył prawo i został moim głównym prawnikiem i managerem. Po paru latach naszej znajomosci jestem pełna podziwu do tego jak bardzo jest zorganizowany i odpowiedzialny.

-W każdym razie dostałem wczoraj maila od Nathashy Semanovej - powiedział blondyn biorąc kolejny łyk ciepłego ramenu. Spojrzałam się na niego, lekko się krzywiąc - podała dobrą cenę! - usprawiedliwił się.

-Nie ma opcji. Napisz jej ze nie podejmę się kolejnej współpracy z Olivia Rodrigo i dodaj tam z cztery wykrzykniki. Ta dziewczyna jest okropna! - z przejęciem odłożyłam pustą miskę. Poczułam zimny dreszcz wokół mojego ciała gdy tylko pomyślałam o tym ze miałabym z nią po raz drugi spędzić choć piec minut w zamkniętym pomieszczeniu.

-Po akcji z Billie Eillish nie masz za dużego wyboru Stella. Może czas schować dumę do kieszeni i..

-Nie. Christopher ja nie zrobiłam przecież nic złego! - jęknęła męczennie łapiąc się za głowę.

-Wiem słonko, ale nikt z zewnątrz nie wie jak było naprawdę. Starałaś się odwalić kawał ciężkiej roboty, spałaś po trzy godzinny dziennie, praktycznie zamieszkałaś w studiu ale nie udało się. Nie jesteś maszyną a Billie po prostu nie śpiewa w twoim stylu - Podszedł do mnie, po czym mocno mnie objął. Oparłam głowę o jego ramię głęboko oddychając.

-Musimy znaleźć kogoś innego, ale proszę cię tylko nie ta szprachla. - odsunęłam się od niego na co przytaknął. W pomieszczeniu rozległ się odgłos powiadomienia na co skierowałam wzrok w stronę swojego telefonu.

Chyba śnię.

SHAWN MENDES

Powiadomienie

-Czy mi się wydaje... czy napisał do ciebie Shawn? - chwile ciszy przerwał chłopak, co wzbudziło mnie z letargu. Poczułam zimny dreszcz na plecach i powoli ruszyłam w stronę telefonu. Im bliżej urządzenia byłam, tym większy stres odczuwałam. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę że od paru lat nie wymieniliśmy ze sobą ani jednego słowa przez nasze dość zimne pożegnanie.

SHAWN MENDES

Stell,

Wiem że nie rozmawialiśmy przez jakiś czas. Tak naprawdę to przez bardzo długi czas... Wiem też że pewnie wiele się u ciebie pozmieniało. Słyszałem o twojej karierze i bardzo mnie to uszczęśliwia. Zawsze powtarzałaś mi że chciałaś pracować przy najwiekszych gwiazdach. Może i nie jestem nawet na końcu tej listy ale potrzebuje twojej pomocy. Nie daje sobie rady z najnowszym albumem i nie wiem już co mam robić. Bardzo długo zastanawiałem się czy do ciebie napisać, bo wiem że pewnie masz ogrom pracy. Zdałem sobie sprawę że bez ciebie nie dam rady. Napisałem osobiście, ze względu na naszą przeszłość. Nie chciałem załatwiać tego za pośrednictwem managerów. Daj proszę znać, czy byłabyś w stanie mi pomóc.

Shawn.

Przysięgam że czułam jak moje serce staje w miejscu. Mój oddech lekko się spłycił, a oczy zaszły dziwną mgłą. Wzięłam głęboki oddech odkładając urządzenie na bok. W mojej głowie powstawał coraz większy mętlik co nie do końca mi się podobało.

-Chyba nie powiesz mi że chcesz odmówić? - zapytał się Chris, siadając obok. - wiem... że wasze drogi nie rozeszły się w najlepszych warunkach. Mimo wszystko przemyśl to. Mendes jest Golden retriwerem show biznesu. Mógłby ci naprawdę pomoc. Ostatni album miał świetne wyniki. Po za tym dobrze wiesz że jego pierwszy album zapewnił ci dobre podstawy. - powiedział poważnym głosem na co skrzywiłam brwi.

Jeśli mam być szczera, to pierwsze co przyszło mi na myśl to odrzucenie tej propozycji. Shawn Mendes zawiódł mnie ogromnie przed sześcioma laty i od tego czasu uważam go za chodzącą czerwona flagę. Może i grał idealnie miłego i dobrego chłopczyka. Sama na początku się na to nabrałam ale drugi raz nie miałam ochoty się przekonywać. Obiecałam sobie że będę się od niego trzymać z daleka i nie chciałam złamać danego sobie słowa.

Natomiast nie mogłam zlekceważyć tak przystępnego koła ratunkowego. Chris miał racje co do jego reputacji w show biznesie. Mógł mnie uratować swoimi pochwałami i kontaktami. Kariera piszącej osoby, która kryje się za wszystkimi jest bardzo krucha i nie mogę o tym zapominać. Takie jest życie i to nie czas na gówniarskie obrażanki.

-O mój boże, ty nie chcesz odmówić - chłopak podniósł swój niski głos o przynajmniej cztery tony.

-On może mnie wyciągnąć z tego bagna, prawda? - zapytałam spoglądając się w stronę chłopaka. Nie wiem jaka nadzieja się we mnie tliła, naprawdę nie mam pojęcia. Z jednej strony chciałam żeby powiedział mi że szatyn nic nie zmieni. Że to że złamie daną sobie przysięgę będzie złym krokiem i że słuszną decyzja będzie pozostanie tutaj i wymyślenie czegoś innego.

Z drugiej,  chciałam żeby mnie do niego wysłał. Żeby kazał mi wsiąść w samolot i ratować swoją karierę mimo mojego upartego charakteru. 

-Myślę że na ten moment nikt tego lepiej niż Shawn nie zrobi. I wiem że nie chciałaś mieć z nim nic wspólnego ale... może tak miało być? Wreszcie sobie wszystko wyjaśnicie. On pomoże ci odplamić to w jaki sposób wykreowała cię Billie, przy czym wyda świetny album. Co może pójść nie tak? - zapytał się na co od razu spiorunowałam go wzrokiem. - Dobra. Dużo rzeczy może pójść nie tak, ale umówmy się - gorzej już nie będzie.

I mimo tego że chciałam się z nim spierać - nie mogłam. Bo w jednym miał niepowtarzalna racje. 

Gorzej już być nie mogło.


Be uniqueWhere stories live. Discover now