Rozdział 8

21 5 33
                                    


Gdyż już nadszedł wieczór, i ciemność pomału nastawała, byli prawie wszyscy już w swoich chałupach.

Ja siedziałam jeszcze w naszej kryjówce, i czekałam aż ostatnie ludzie, będą zaprowadzeni na lipiny.

Było nas tylko jeszcze kilku osób. Mogło się ich policzyć na palcach.

W tej chwili, wrócił Stasiek po następną grupę osób.
-Paulinka! Jeszcze tylko raz, ostatni raz.
-Co ostatni raz?
-Ostatni raz przyszłem po ludzi. Już nikt więcej po nich nie przyjdzie.
-Czyli wszyscy już poszli do swoich chałup?
-Właśnie tak.
-Dobrze Staśku! To zabierzesz mnie ze sobą?
-Nieee, po ciebie przyjdzie Jurek. Przez całą drogę nam przypominał, że to on ma po ciebie iść, on. Zaśmiał się Stasiek

Nie wiedziałam co mu na to odpowiedzieć.
Nagle zrobiło mi się tak dziwnie.
Nie wiem jak to opisać, ale pomimo że było to bardzo dziwne uczucie, zrobiło mi się bardzo miło.

Dziwne.

Podobacie się sobie, co nie? Przerwał mnie Stasiek z moich myśli.
-Co? Nieee... ja i Jurek po prostu się znamy od dzieciństwa.
-No właśnie. To tym bardziej się do siebie przyzwyczailiście.
-Taaak, ale ja i Jurek to naprawdę tylko przyjaciele.
-Paulina ja was młodych nigdy nie zrozumie. Każdy tak na początku mówi. Przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną nie jest możliwa.
-A właśnie że jest!
-Może być że na początku jest, ale z czasem się zawsze zamieni w miłość.

Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć. Przecież ja nie mogę sie w nim zakochać. To ohydne.
A on. Czy on by mnie mógł pokochać? To niemożliwe!

-Dobrze Paulinko, przemyśl sprawę. Już czas na mnie, wracam z ostatnimi na Lipiny. A ty się nie bój, tylko czekaj na Jurka.
Powiedział kierując się do ostatnich mieszkańców wioski.

-Do zobaczenia. Zobaczymy się napewno jutro!
Powiedziałam machając mu.

I tak czekałam.
Pół godziny.
Godzinę.
Godzinę i pół.

Aż usłyszałam jak ktoś schodził na dół.
Ucieszyłam się bardzo. Nareszcie Jurek! Jednak nie zapomniał o mnie. Obawiałam się że już nie przyjdzie.

Nagle zobatrzylam jakąś postać. Nie byłam sobie pewna czy to mógł być Jurek.
Ale też nie wiedziałam, kto to w takim układzie mógł być.

-Halo?

Nic.

-Halo??? Zapytałam ponownie.

Nic.

Zaczęłam się bać.
Skryłam się za komodą która stała obok.
Wiem że to wcale nie takie mądre, bo jeżeli mnie nie zobaczył, to mnie przynajmniej usłyszał.
Także i tak to nic nie zmieniło.

Ale jestem głupia.
Poco zaczęłam wołać?
Jestem sama. Nikogo tu niema. Jedynie zostało mi pozostawić to, w rękach Boga.

-Halo? Usłyszałam głos mi znajomy, Paulina?

Wyjrzałam lekko z zza komody.

-Wera! Krzyknęłam, ale mi ulżyło.
-Paulina! Co ty się tak chowasz?
-Przestraszyłam się...

Schyliłam głowę aby zobaczyć gdzie ten Jurek, i czy stoi za Werą.

-Myślałam że Jurek po mnie przyjdzie. Gdzie on jest?
-No niby miał, ale jednak się mu nie chciało. Był zbyt zmęczony.

Za ciebie wszystko, moja kochana ojczyzno...Where stories live. Discover now