Rozdział 5

38 5 41
                                    



Bardzo się w tej chwili przestraszyłam.
Czy cos mi sie stało?
Czy ja w ogóle jeszcze żyję?
W obecnej chwili sobie niczego już pewna nie byłam.
Nie czułam żadnego bólu, ale słyszałam że po śmierci się go już nie czuję.

Może to nie ja umarłam. Może postrzelili Jurka. A może Jurek umarł...
Za bardzo bałam się porażki, żeby się w jego stronę odwrócić...
Zamknęłam oczy. Jednak zebrałam całą swoją odwagę, aby spojrzeć w jego stronę, gdy usłyszałam że Jurek coś powiedział.
Także żyje.
Dzięki Bogu.

W tej chwili zrealizowałam dopiero, co on w ogóle powiedział. A więc zrozumiałam że powiedział „Weronika". Czemu by miał powiedzieć jej imię?

Przecież ona pobiegła w całkiem inną stronę, wcale jej tu nie było!

Popatrzyłam się w stronę Jurka. Wyglądał na bardzo zdziwionego i przestraszonego
Odwróciłam moją głowę w tą samą stronę, w którą się tak zdziwiony patrzył Jurek.

Byłam w szoku.
Właśnie ona stała tam.
Tam stała moja ukochana przyjaciółka, Weronika.

Byłam sama tak zdziwiona że nie wiedziałam co zrobić.
Rzecz w tym taka, że czy stałą czy nie miała w ręce karabin.

Odwróciłam się by sprawdzić co z tym gościem który nas śledził.
Szukałam go wzrokiem, ale dopiero go dostrzegłam, gdyż popatrzyłam na podłogę.

Leżał tam. Grzeczny nawet.

Wracając do tematu, to on już nie żył. Ona go zastrzeliła. To mnie bardzo przeraziło.
No nie wiem. Wera jest bardzo odważna, ale że jest aż tak odważna? Niewiem czy nawet ja bym była taka odważna, aby zastrzelić jakiegoś byle jakiego faceta.
Ale ok wróćmy do tematu skąd ona wzięła ten Karabin???

Pobiegłam do Wery i ją mocno przytuliłam.
Wyglądała na bardzo pewną siebie, ale jednak bardziej na przestraszoną.
Chyba sama nie do końca wierzyła w to, co właśnie zrobiła.
Aż żal mi jej było. Pomimo wszystko, byłam bardzo dumna z niej. Miała wielką odwagę.

Do czego tu doszło że 17 prawie 18 latka musi sięgać po broń...
-Nic ci nie jest! Powiedziałam z wielką ulgą.
-Nie. Nic... mi nie jest...

Jednak było, to straszna myśl że się kogoś zabiło.

Odsunęłam się od niej i popatrzyłam się na nią bardzo zdziwiona.

-Skąd wzięłaś ten karabin???
-To długa historia.
-To mi ją opowiesz.
-A tak w ogóle gdzie jest Krzyś?
-No właśnie to samo miałam się ciebie pytać!
-Nie został z wami?
-Nie, gdy ty skręciłaś w lewo, on skręcił w prawo. A ja biegłam z Jurkiem dalej prosto.
Nie wiedziałam czy lecieć za tobą czy za Krzysiem, także stwierdziłam że zostanę z Jurkiem.

-Nie, no wcale źle nie zrobiłaś. Ale trzeba go odszukać...
-Jeszcze tego nam brakowało. Musimy szukać Krzysia, który jest niewiadoma gdzie!
-Myślisz że się mu coś stało?
-Najwyżej się potknął o jakiś kamień, i teraz tak siedzi i przeklina ten kamień.

Ośmiałam się odrazu po tym jak to powiedziałam.

Odwróciłam się, aby się upewnić że strzał jednak nie trafił Jurka.
Ale jednak Jurka nie było.
-Gdzie on jest?
-Kto?
-Jak to kto? Jurek!
-Przed chwilą tu jeszcze był...
-O nie...

Dlaczego wszyscy znikają?

Nagle zobatrzylam jakąś nieznajomą postać jakieś 5 metrów dalej.
Przypatrzyłam się jej dokładnie...
Poczułam wielką ulgę, i radość w tym samym czasie.
-Jurek!!! Wydarłam się na prawie cały las i pobiegłam do niego z otwartymi ramionami.
Przytuliłam go mocno.
-Paulina! Co ci się dzieje?
-Ale mnie wystraszyłeś!
-Ale nic mi nie było!
-Byłem tylko sprawdzić czy ten facet jeszcze żyje. To nie tylko jakiś facet to szkop.

Prawdę mówiąc trochę przesadzałam, z tym:
Martwię się o wszystko i wszystkich, no ale cóż.

W międzyczasie Wera zdążyła do nas dolecieć.
-Jurek! Gdzieś ty był? Zapytała się Wera.
-Nic mi się nie stało. Sprawdzałem czy ten szkop żyje. powtórzył Jurek.
-No widzisz Paulina! A ty się już na zaś martwisz! Nic mu się nie stało!
-Nie nie, Paulina ma rację, mogłem jej dać znać...
-Tylko jej?
-Wam

Przytuliłam go 2 raz. Tym razem bardzo mocno. Tak mocno jak nigdy.
Niewiem czemu się ostatnio tak strasznie o wszystkich boje, a szczególnie o niego.
Czułam jak mnie objął jego wielkimi dłoniami. To było tak dziwnie piękne...
-Nie strasz mnie tak więcej, ok?
Nic nie odpowiedział, tylko mnie mocniej uściskał.
Za chwile mnie pierwszy raz pościł i powiedział:

-Powinniśmy poszukać Krzysia co nie? Powiedział to z jego „wszystko będzie dobrze" uśmiechem.
-Masz racje. Odpowiedziałam bardzo spokojna.

Tak szczerze mówiąc może trochę przesadziłam... No co się tak przejęłam? Nawet więcej niż o brata...

Obróciliśmy się wszyscy trzy jeszcze do tego esesmana który za nami biegł, aby sprawdzić co z nim.
Niby Jurek powiedział że wszystko ok i że już nie żyje, ale jednak go już nie było.
Nic po nim nie zostało.
Nic.
Tylko parę kropli krwi...

Może uciekł na pół martwy.

-Jak to? Krzyknęła przerażona Wera, Przecież ja go zastrzeliłam!
-Przecież 2 sekundy temu on tu leżał martwy! Przestraszył się Jurek.
-Niewiem co tu się dzieje, ale mnie to wszystko przeraża.
Ja już niewiem czy ja może kompletnie nie zwariowałam, i czy poprostu tylko mam jakieś halucynacje!!!
-Wszystko będzie ok Wera! Pocieszał ją Jurek.

Ja się ani słowem nie odezwałam. Byłam tak przerażona że aż rozmawiać mi się nie chciało.

Szczerze powiedziawszy sama miałam te samo uczucie jak i Wera. Też nie wiedziałam, czy może kompletnie nie zwariowałam.
Nie wiedziałam czy jestem przerażona, czy smutna czy zdesperowana czy po prostu chora psychicznie!

Nagle usłyszeliśmy znowu jakieś kroki.
O nie. To chyba jakiś żart. Co tu w ogóle jest grane? Co się tu dzieje?
Czy to ten Esesman który nagle znikł?
Czy to może ja jestem jakaś nie bardzo?

-Czy wy to też słyszycie? Zapytała się Wera.
Jurek przyłożył palca wskazującego do ust, kierując się za grube drzewo które stało tusz obok nas. Wziął nas ze sobą.

Kroki były coraz bliżej i bliżej...
Czułam jak ten szkop zaraz wyskoczy za drzewo i jednego z nas zastrzeli, albo nas wszystkich.

Zamknęłam oczy, trzymałam rękę Wery. Jurek się postawił przede mną a ja się do niego przytuliłam.
I tak tam staliśmy. Ja przytulając się do Jurka trzymając rękę Wery. Jurek trzymając mnie, i pokazując Werze żeby się do niego przybliżyła, i Wera trzymając moją rękę. Ostatecznie też przytuliła się do Jurka.

Jeśli to mają być nasze ostatnie chwile w życiu to nigdy nie zapomnę skąd pochodzę i że jestem dumna z tego że jestem Polakiem.
Za Polskę...

Korekta: 3 Marca, 2024

Za ciebie wszystko, moja kochana ojczyzno...Where stories live. Discover now