Nie umiałam odpowiedzieć. Nie miałam pojęcia, co mam powiedzieć, przecież to nie był zwykły żartujący facet, tylko przerażający detektyw Carson, który znał moją tajemnicę.

Po szoku, który trwał zbyt długo, oczywiście nie odezwałam się tylko zwyczajnie, jak tępa idiotka uśmiechnęłam się, lekko chichocząc i skinęłam głową.

Porąbało mnie, właśnie się na to zgodziłam.

Mężczyzna odwzajemnił uśmiech, a następnie wyszedł, zostawiając mnie samą dalej oszołomioną.

-

Był wtorek wieczór, leżałam w łóżku, czytając książkę. To był zwyczajny dzień, myślałam że wieczór również taki będzie.

- Maz ! Możesz do mnie przyjść ?! - David krzyczał do mnie z wnętrza domu.

- Już ! - Zsunęłam się z łóżka, by pomaszerować do mojego przyjaciela.

Blondyn stał przy otwartych drzwiach wejściowych i patrzył na coś zdziwiony.

- Masz gościa. - nagle zaczął podśmiewać się pod nosem.

Zajrzałam za drzwi i nie mogłam pojąć widoku, jaki tam zastałam.

- Damon ? - spojrzałam na chłopaka.

Opierał się o ścianę, jego włosy były zmierzwione, pierwsze trzy guzki jego koszuli były dopięte, a swoją drogą marynarkę trzymał niedbale, zwiniętą w dłoni.

Był pijany, tak naprawdę pijany.

- Mazen, porozmawiaj ze mną proszę, nie możesz mnie tak ignorować. - wydukał, a później zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałam...padł przede mną na kolana.

- Damon, wstawaj. - ponaglałam chłopaka, jednak ten nie miał zamiaru się ruszyć. Spojrzałam na David'a błagalnym wzrokiem, ale ten debil tylko się ze mnie nabijał.

- Proszę, nie zostawiaj mnie. - czarnowłosy klęczał przy moich stopach, miałam wrażenie, że jeszcze chwila i się rozpłacze.

- Spokojnie, jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram. - kucnęłam przy chłopaku, położyłam swoją dłoń na jego plecach i delikatnie zaczęłam go głaskać, by go uspokoić.

Próbowałam podnieść czarnowłosego, jednak był ode mnie dużo większy i do tego pijany praktycznie do nieprzytomności.

Zaczęłam zastanawiać się jak to możliwe, że sam dotarł na 4 piętro mojego mieszkania. Spojrzałam przez jeszcze otwarte drzwi i zobaczyłam tam Harrego. Gestem przywołałam mężczyznę do siebie.

- Tak ? - zapytał z delikatnym przejęciem w oczach.

- Możesz mi to jakoś wytłumaczyć ?

- Ale, co dokładnie ? - zapytał, a ja nie miałam pojęcia, czy on żartuje, czy faktycznie nie widzi w tej sytuacji niczego dziwnego.

- Co się stało ? Dlaczego jest taki pijany i co tutaj robicie ?

- Pan Sallvador miał ciężki tydzień. - zaczął, jakby nie wiedział, czy może zdradzić mi jakieś konkrety. - Wypił dzisiaj dużo więcej, niż zazwyczaj i kazał się do pani zawieźć. Mam go zabrać ? - zapytał, a ja nie miałam pojęcia co zrobić. W końcu przechodzi swego rodzaju załamanie, nie mogłam tak zwyczajnie odesłać go do domu.

NieWłaściwy BratOnde histórias criam vida. Descubra agora