Wygrana?

20 2 11
                                    

Dzień meczu Krukoni kontra Puchoni

Cedric miał stresa chociaż wiedział że to nie potrzebnie. Przecież to tylko mecz? Mecz który zadecyduje czy Puchoni będą mieć czwarte miejsce czy trzecie. Nigdy nie miał takiego stresa no oprócz przed zadaniami turnieju trójmagicznego ale to nie to samo tak przynajmniej myślał. Wszedł do wielkiej sali jak zwykle. Dziewczyny jak zawsze się na niego patrzały. Usiadł do stołu Hufflepufu i zaczął sobie brać coś do jedzenia. W końcu to było śniadanie i musiał się najeść. Siedział jedząc tosty a jego kumpel próbował go pocieszyć. Może by było fajnie gdyby nic nie robił? Kumpel go wnerwiał kiedy próbował go uspokajać ponieważ dawał przykład o dziewczynie. A ostatnio Cedric by swego kumpla walnął za to że wspomniał o Cho w nie odpowiednim czasie. Kiedy Diggory skończył jeść wyszedł z wielkiej sali. Szedł korytarzem kiedy nagle ktoś go szturchnął za rękę. Spojrzał na osobę która to zrobiła i okazała się być Harry'm Potter'em. Zdziwił się ale potem się do niego uśmiechnął. Harry też się uśmiechnął.

- Witaj Cedric - powiedział Harry
- Witaj Harry... Coś chciałeś? - spytał Cedric
- Chciałem ci życzyć powodzenia na meczu - powiedział Harry
- Dzięki Harry... To do zobaczenia później Harry tak? - spytał Cedric
- Jasne! Pa! - powiedział Harry i odszedł
- Czego Diggory chcesz od Potter'a? - spytał Draco
- Ja? Znajomości - powiedział Cedric
- Pfff... Ty? Chcesz się przyjaźnić z Potter'em? - spytał Draco
- Tak chcę! Co zazdrosny? - spytał Cedric
- Oczywiście że nie! Połamanych nóg na meczu! - powiedział ironicznie Draco i odbiegł na jednej pięcie

Cedric przybiegł do szatni kilka minut przed meczem. Omówił z kapitanem oraz drużyną plan. Kiedy był gotowy wziął miotłę i wyszedł na boisko. Słychać było krzyki z jego imieniem. Nigdy się nie przyzwyczaił się do tego. Krukoni później też wyszli. Kapitanowie sobie ścisnęli ręcę i zaczął się mecz. Cedric na pierwszym meczu z Gryffindorem gdzie grał z Harry'm był kapitanem ale później zrezygnował bycia z kapitanem i wolał być tylko szukającym. Więc teraz szukał znicza. Podawali sobie kafla pałkarze i ścigający. Kiedy Cedric zauważył znicza Hufflepuff miał 100 punktów a Revanclaw miał 80 punktów. Zaczął gonić znicz ale na horyzoncie pojawił się szukający Revanclaw'u. Pędzili przez całe boisko za zniczem. Kiedy Cedric go złapał to wpadł na obręcz. Tak oberwał że spadł z miotły z 3 stóp. Wygrał mecz Hufflepuff ale Cedric leżał nie przytomny na ziemi. Miał przez większość twarzy ślad od obręczy. Pani Sprout wzięła Cedric'a na wyczarowanym noszu do szkoły. Dziewczyny pędziły za profesor żeby dowiedzieć się jak najwięcej o Cedric'u.

Harry szybko pobiegł do zamku. Musiał coś wiedzieć o Cedric'u. Nie że coś ma do niego czy co tylko po prostu się martwi o niego bo jakby są przyjaciółmi. Biegł w kierunku skrzydła szpitalnego gdzie powinien być Cedric. Zobaczył kumpla Cedric'a więc szybko pobiegł do niego bo prawdopodobnie on wie co jest z Cedric'iem. Ten spojrzał na niego zdziwiony i się uśmiechnął. No kto by mógł się spodziewać że Harry pójdzie zobaczyć co z Cedric'iem. Nie długo później można go było odwiedzić. Harry wszedł do skrzydła i podszedł do łóżka gdzie siedział Cedric. Cedric'owi owinięto głowę jakimś bandażem widać było że leciała mu krew jednego miejsca na głowie. Miał ranę od początku nosa aż do ust. Nie można było powiedzieć że wygląda tak samo. Blady ale uśmiechnięty. Nie dziwne jest to ponieważ walnął w obręcz z całej siły. Harry uśmiechnął się sztucznie do Cedric'a a widząc to Cedric był zdziwiony. Nie przepuszczał że wyglądał aż tak źle. Przynajmniej będzie mógł zobaczyć ostatni mecz.

- Wygrany? - spytał Cedric
- Co? - spytał Harry
- No mecz - powiedział Cedric
- Hufflepuff wygrał więc jest wygrana - powiedział Harry
- Nie spodziewałem się ciebie zobaczyć Harry - powiedział Cedric
- Tak... Martwiłem się o ciebie bo jesteśmy chyba przyjaciółmi prawda? - spytał Harry
- Tak... Myślałem że mnie na początku odwiedzi Cho ale cieszę się że ciebie widzę - powiedział Cedric
- Co się stało że zerwałeś z Cho? - spytał Harry
- Przekonałem się na eliksirach że ją nie kocham. Wiem że to głupio brzmi ale kiedy miałem na lekcji eliksir miłości to nie czułem Cho. A przecież wiadomo że się czuję zapach osoby która ci się podoba. Co jest Harry? - spytał Cedric patrząc na Harry'ego który wyglądał jakby dostał od kogoś z liścia
- Nic... Wszystko w porządku - powiedział Harry
- Stresujesz się przed ostatnim meczem? - spytał Cedric
- Tak... Bardzo... A do tego później nie będzie cię w tej szkole - powiedział Harry
- Mogę ci powiedzieć mój sekrecik? - spytał Cedric cicho tak żeby usłyszał go Harry
- Jasne - powiedział Harry bojąc się co powie mu Cedric
- Będę powtarzał rok - powiedział Cedric szeptem
- Co? Ale jak to? - spytał cicho Harry
- Po prostu... Chcę zacząć od nowa ten ostatni rok co będzie i... - powiedział cicho Cedric
- Chcesz poznać osobę która ma ten zapach co ten eliksir miłości? - spytał szeptem Harry
- Tak i ogólnie mam zamiar jeszcze napisać za rok te testy które nie napisałem - powiedział Cedric
- Aha - powiedział Harry
- Przynajmniej będziemy dłużej przyjaciółmi w Hogwarcie też - powiedział Cedric
- Tak masz rację - powiedział Harry
- Potter! Wracaj już do siebie i daj odpocząć Cedric'u - powiedziała pani Pomfrey czyli pielęgniarka która zajmuje się różnymi rzeczami które dzieją się z uczniami i nauczycielami
- Dobrze pani Pomfrey! Do zobaczenia Cedric! - powiedział Harry i wyszedł ze skrzydła

Dzień ostatniego meczu quidditcha ( Ślizgoni kontra Gryfoni )

Harry się stresował. Hermiona oraz Ron go próbowali uspokoić. Cały czas mu gadali że to tylko mecz który jak zawsze wygra. Nie wszystkie wygrał a oni sądzą że wszystkie wygrał. W krótce po śniadaniu wyszedł z wielkiej sali i zaczął się kierować do szatni gdzie miał swój strój na mecz, miotłę, plan gry i osoby grające z nim.

Kiedy się przebrał w strój poszedł do drużyny. Omówili przed meczem strategie i wyszli na mecz. Hałas jaki robili uczniowie i nauczyciele był donośny. Wszędzie było słychać domy grające w quidditchu i imiona osób które grały w niego. Mecz rozpoczął się po podaniu rąk kapitanów i gwizdka pani Hooch. Harry był tak przyzwyczajony że się wzbił od razu w powietrze kiedy usłyszał ten gwizd. Ścigający, pałkarze, obrońca oraz znany wszystkim szukający byli w trakcie gry. Ślizgoni kontra Gryfoni. Zależy od nich kto będzie miał pierwsze miejsce i puchar quidditcha a kto będzie miał drugie i nie będzie miał pucharu. To od tych dwóch drużyn zależy właśnie to i są nie ugięci. Oby dwie chcą mieć pierwsze miejsce tylko że jedna drużyna może je mieć. Harry oglądał mecz przez kilka minut a późnien ujrzał to czego szukał. Złoty znicz przy uchu Draco'na Malfoy'a. Poleciał od razu w kierunku znicza. Draco nie wiedział co kombinował Potter więc się odsunął. Znicz poleciał dalej i dopiero teraz Draco zobaczył co zauważył Potter. Potter wleciał w Draco. Draco obrócił się o 180 stopni kilka razy i zrobiło mu się nie dobrze. Harry widząc to że Draco jest blady wziął go na swoją miotłę. Kiedy Draco był na jego miotle poleciał do ziemi i tam zostawił Ślizgona który się marnie czuł. Harry poleciał dokończyć gonitwę za zniczem. Kiedy go złapał skończył się mecz. Dziwnie się czuł Harry z tym co się stało Malfoy'owi. Więc szybko podleciał do ślizgona który siedział myśląc o czymś intensywnie. Harry pomógł mu wstać. Nagle Harry został popchnięty na ziemie i wtedy zobaczył że Malfoy dostał z tłuczka w twarz. I później dostał z pięści w brzuch. Draco padł na ziemię i zobaczył Harry'ego zanim stracił widoczność. Harry był zaskoczony zachowaniem ślizgona który walnął Draco. Harry nagle pomyślał o tym że Draco go popchnął i to Harry miał oberwać nie Draco. Poczuł się winny Harry tego co zrobił. Później Malfoy został zabrany do skrzydła szpitalnego. Harry się szybko przybrał i poszedł do siebie.

Potter poszedł do dormitorium. Tam była impreza na którą nie miał humoru. Hermiona wraz z Ron'em się na niej bawili nie zwracając uwagi że Harry wszedł. Harry poszedł do pokoju gdzie spał, miał książki i swoje rzeczy i uwielbiał tam spędzać czas często bo nie musiał nikomu nic tłumaczyć. Kiedy wszedł do pokoju zobaczył bałagan na podłodze. Bo nie miał ochoty sprzątać od razu skierował się do swojego wygodnego łóżka. Był zmęczony i do tego czuł się okropnie. Bolało go poczucie winy. Na szczęście to była sobota więc nie było lekcji. Nie musiał biegnąć na lekcje i mówić "przepraszam za spóźnienie". Zdjął okulary i położył się na łóżku. Chciał zasnąć ale ktoś zaczął pukać w jego drzwi od pokoju. Wstał z łóżka i poszedł do drzwi. Otwarł je i zobaczył Ron'a razem z Seamus'em a za nimi Dean'a. Może normalnie by się zdziwił co oni tu robią ale nie miał teraz na to głowy bo chciał spać. Nie chciał być złym kolegą więc stał i czekał na to co powiedzą.

- Harry... Wpadniesz na imprezę? - spytał dziwnie Ron
- Nie, jestem zmęczony więc nie pójdę - powiedział Harry
- Ej no weź... Wszystkie dziewczyny chcą zobaczyć ciebie - powiedział Seamus
- Nie dzięki. Chcę spać - powiedział Harry wściekły na nich za to że nie może spać
- Widzicie chłopaki? A teraz chodźmy na tą imprezę okej? - spytał Dean
- Dobra! Jakbyś zmienił zdanie będziemy na dole - powiedział Ron z Seamus'em i poszli z Dean'em na imprezę
- Dzięki... Na reszcie pójdę spać - powiedział do siebie Harry

Harry zamknął drzwi i poszedł w stronę swojego łóżka. Kiedy znalazł się przy łóżku skoczył na łóżko. Uwielbiał swoje łóżko które zawsze było wygodne chyba że miał koszmary ale to nie zaliczał do łóżka. Zdjął okulary drugi raz nie widział nawet kiedy założył je ale nie zwracał na to uwagi. Zdjął buty i ułożył się wygodnie. Po chwili zasnął i już nie chciał wstać lub obudzić.

Jednak nie strącony ( Drarry i inne ) Where stories live. Discover now