- No? - podniosła na mnie wzrok.

- Mogłabyś się nią zająć dzisiaj, proszę? - wskazałem na Dianę, która biegała w kółko.

- A dlaczego? - spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.

- Zapłacę ci potrójnie, błagam - westchnąłem.

- Okeeej - odpowiedziała niepewnie.

- Weź ją gdzieś, na plac zabaw czy coś, nie wiem, cokolwiek. Mam tyle pracy, że sam nie dam rady się nią zająć - wyjaśniłem.

- No dobra, wezmę ją ze sobą - uśmiechnęła się, podchodząc do mojej córki.

- Diana, tak? - uklęknęła przed nią, a dziewczynka spojrzała na nią niepewnie, dokładnie się jej przyglądając z otwartą buźką, a na jej pytanie pokiwała twierdząco główką.

- Jestem Madison, hej - wyciągnęła do niej rękę, na co Diana podeszła krok bliżej.

- Cześć - podała jej swoją rączkę.

Uśmiechnąłem się do siebie pod nosem. Mój mały skarbek.

-  Chcesz pójść ze mną na spacer? - zaproponowała.

- A pójdziemy na lody? - wypaliła.

- Jasne - Madison zaśmiała się i posyłając mi nikły uśmiech, zabrała małą ze sobą na dwór.

Praca, praca, praca.

* * *

Harry

Właśnie wyszedłem z budynku redakcji, w której pracowałem, kiedy zadzwonił telefon.

- Halo? - odebrałem.

- Cześć, Harry.

Madison.

- Hej Mads, co tam?- skręciłem w prawo, mając zamiar wejść po kawę do najbliższej kawiarni jaką znajdę.

- Widzę cię - zaśmiała się.

- Gdzie? - rozejrzałem się dookoła, w poszukiwaniu mojej przyjaciółki. Po kilku sekundach dostrzegłem ją nieopodal. Szła z jakąś mała dziewczynką za rękę. Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia. Powoli ruszyłem w jej stronę zastanawiając się kim jest jest to dziecko. 

- Hej - przywitałem się z Mads, całując ją w policzek.

- Kto to? - brązowooka dziewczynka wskazała palcem na mnie.

- To jest Harry - oznajmiła rozśmieszona Madison.

- Cześć, Harry - mała przywitała się ze mną, ciągnąc moją dłoń.

- A ty jak masz na imię? - poszedłem za nią w stronę, w którą mnie prowadziła.

- Diana.

Coś mi to imię mówiło, ale nie mogłem za bardzo skojarzyć.

- Musimy już iść - odezwała się moja przyjaciółka.

- Juuuż - jęknęła Diana.

- Odprowadzę was - zaproponowałem.

Tak więc poszliśmy w nieznanym mi kierunku. Po kilku minutach stanęliśmy przed budynkiem jakiegoś sklepu, czekając.

- Powiesz mi co to za dziewczynka? - szepnąłem do Madison, która widocznie na kogoś czekała.

- Um, no to jest córka...

- Już jestem, przepraszam za spóźnienie, ale... - podniosłem wzrok do góry, prawie się przewracając.

Just fine // larry stylinson part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz