Rozdział 19

6.1K 260 27
                                    

Clare

Następnego ranka, a raczej zaledwie parę godzin po nocnym incydencie ledwo żywa zwlekłam się z łóżka.

Dalej nie docierało do mnie to, co tak właściwie się wydarzyło. Zadzwoniłam w środku nocy do swojego szefa, a raczej do Williama, a on jakby nigdy nic przyjechał do mojego mieszkania gotowy, aby mi pomóc. Nie zadawał nawet żadnych zbędnych pytań. Nie musiał nawet dokładnie znać powodu. Po prostu to zrobił. Ot, tak. Tak jakby to był najbardziej normalna rzecz na świecie. Wkroczył do mojego mieszkania z tą swoją całą pewnością siebie. A przy okazji skrócił żywot moich drzwi jeszcze bardziej, niż przed ich kopnięciem.

Jednak to nie zepsute zawiasy zaprzątały w tym momencie moje myśli. William zdecydowanie był bardziej interesujący niż jakieś głupie drzwi. I miałam całkowitą świadomość, że jego widok w tym kompletnie innym wydaniu doszczętnie sprowadził na mnie zgubę. Bo niby to była ta sama osoba, którą jeszcze niedawno poznałam, ale poczułam się dokładnie tak jakby tej nocy odkrył przede mną swoją drugą, ciemniejszą stronę, którą znały tylko nieliczne osoby. Pokazał mi kawałek siebie. Prawdziwego siebie. I jeśli myślałam, że nie może być bardziej przystojny i tajemniczy, to grubo się myliłam. Bo on stojący w moim małym salonie w zupełnie innym, zwyczajnym ubraniu, mając lekko potargane włosy i zmęczone ciemne oczy, które ze spokojem patrzyły tylko na mnie. Jego umięśnione ramiona pokryte paroma widocznymi tatuażami, których nigdy wcześniej nie widziałam z pewnością nie jedną kobietę wprowadziły w stan chwilowego otępienia. I jak się okazuje najwyraźniej ja również dołączyłam do tego grona.

A co gorsza uświadamiałam sobie, że to właśnie on, mój szef, człowiek w pełni wyrachowany zobaczył mnie w koronkowej piżamce z patelnią w ręku. Przecież on musiał uznać mnie za istną wariatkę. I w normalnych okolicznościach po takim incydencie, zwiałabym na drugi koniec kraju. Jednak jeden istotny fakt, a tak właściwie to nawet dwa nie pozwalały mi tego zrobić. Po pierwsze był moim szefem, a to oznaczało, że na pewno jeszcze zobaczę go w pracy. A po drugie niczym jak największa kretynka weszłam z tym człowiekiem w układ bez żadnej możliwości wycofania się.

Przytłoczona tym natłokiem myśli, weszłam do łazienki, żeby się nieco odświeżyć i przemyć twarz. Jednak to właśnie w tym momencie, stając przed niewielkim lustrem zauważyłam, to co właśnie miałam na sobie. Jego skórzaną czarną kurtkę, którą dał mi w nocy... Z tego wszystkiego nawet nie zwróciłam na to uwagi. Niech to szlag.

Natychmiast ją z siebie zrzuciłam, czując przy tym jego oszałamiający i uspokajający zapach. To zdecydowanie zmierzało już zbyt daleko.

Całe szczęście, że Paige wyjechała na jakiś czas do rodziny, bo gdyby zauważyła co ja wyrabiam to na pewno by mi nie odpuściła. Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że urządziłaby z tego wielkie pośmiewisko, tak abym do końca życia o tym nie zapomniała. Chociaż myśląc nad tym nieco dłużej to z drugiej strony gdyby tu była nic takiego nie miałoby miejsca. Byłybyśmy we dwie, więc czułabym się znacznie bezpieczniej i tym samym nie musiałabym dzwonić do niego w środku nocy.

A niech cię Paige.

Jednak tak naprawdę to nie wstyd wywołany nocnymi wydarzeniami powinien być w tym momencie moim największym zmartwieniem. Sam fakt, że ktoś postanowił mnie śledzić powodował, że naprawdę obawiałam się dzisiejszego dnia. Nie miałam pojęcia kim był ten zakapturzony, tajemniczy mężczyzna, ale byłam pewna, że sobie tego nie wymyśliłam. Na pewno go widziałam. Ktoś poszedł za mną aż pod moje mieszkanie. Jednak jaki miał w tym cel, skoro nawet się do mnie nie zbliżył? Może czekał na właściwy moment? A może dopiero planował co powinien zrobić?

Co prawda, William dał mi jasno znać, w krótkiej wiadomości, że wciąż się tym zajmuje i że nie mam żadnych powodów do obaw. Cokolwiek to znaczyło. I pomimo moich nerwów, miałam dobre przeczucie, oddając tę sprawę w jego ręce. On w przeciwieństwie do mnie, zawsze doskonale wiedział co robił. Ten człowiek był wprost nieobliczalny. Potrafił kontrolować totalnie wszystko. Więc, mimo że ostatnio nasze relacje delikatnie się ochłodziły to czułam się, tak jakby on nad tym wszystkim czuwał. A w takiej sytuacji to zdecydowanie dodawało mi nieco otuchy.

Deliverance - Edevane Brothers 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz