to koniec

23 1 0
                                    

Y/n: 

Jak zwykle gdy przychodzi co do czego, to potrafię się tylko rozpłakać. Zachować się jak małe dziecko. Nie jak prawie trzydziestoletnia kobieta. Czuję jakbym wróciła do tych dawnych dni, gdy nie obchodziło mnie nic po za romansami i moim nieistniejącym życiem miłosnym. Okazuje się jednak, że dzisiejsza ja, niczym nie różni się od jej nastoletniej wersji. Nadal kieruje się wyłącznie uczuciami, a myślenie odkłada na dalszy plan. Przez pewien czas myślałam, że udawało mi się zachować równowagę w moim życiu... ale moment, w którym po raz pierwszy spotkałam Jimina udowodnił, że tak naprawdę nigdy tej równowagi nie osiągnęłam. Od dawna byłam pewna, że zapomniałam o Hoseoku i pogodziłam się, że zostawił mnie z własnej woli... ale jego widok po tylu latach na nowo zasadził we mnie ziarno wątpliwości. Może jednak nadal go kocham? Może on też za mną tęsknił? A może to tylko mój mózg opuścił wnętrze mojej głowy? W głębi serca tak naprawdę wiem, że to nie miłość, tylko resztki żalu i pozostały sentyment...a także zbyt długa samotność. Myśl o tym, że codziennie wracam do tego ciasnego, zimnego mieszkania, w którym nikt na mnie nie czeka, sprawia, że moich łez spływa jeszcze więcej. Gdybym tylko mogła się opanować, żadne z tych wszystkich ostatnich wydarzeń nie miałoby miejsca. 

Jeszcze nie gotowa by się pozbierać, z twarzą zalaną łzami, siadam na jakiejś ławeczce by spróbować się uspokoić. Jest to moja chwila. Chwila, w której mogę się załamać spokojna o to, że nikt mnie nie zobaczy.

Moją ciszę zakłóca dźwięk rozchodzących się czyiś kroków. Zatrzymuje się tuż przede mną. Zirytowana, kieruję twarz w jego stronę, żeby uważnie mógł się jej przyjrzeć i zobaczyć co z nią zrobił. 

-Słuchaj, wiem, że masz do mnie żal...ale proszę...przestań już płakać.-odezwał się głos Hoseoka.

Bez jakiejkolwiek odpowiedzi z mojej strony, siada obok mnie i przyciąga ramieniem. Tak chciałabym ponownie zatopić się w jego objęciach i znów o wszystkim zapomnieć. Ale... nie mogę.

-Puść mnie. Proszę...

- ...

-Kiedyś byłeś inny...wiesz? Byłeś... uczynnym, zabawnym sobą. Zawsze potrafiłeś mnie pocieszyć swoimi żartami. Bawiła mnie twoja nieumiejętność angielskiego. Po lekcjach musiałam ci wszystko od nowa tłumaczyć.-lekko się uśmiechnęłam.

 Za to dobrze szedł ci taniec. Kochałam patrzeć jak tańczysz... jak oszukujesz grawitację swoimi płynnymi ruchami i unosisz się nad powierzchnią ziemi... Powiedz mi... gdzie teraz jest tamten chłopak?

-Ludzie się zmieniają, y/n. Myślę, że doskonale o tym wiesz.-odpowiedział chłodno.

-A więc, nie mam już nic więcej do powiedzenia. Żegnaj, Hoseok.-z trudem wykrztusiłam.

-I co, to koniec? Przecież jest jeszcz-

-Co niby? Koniec był już lata temu, tego dnia gdy wyjechałeś.

-Skoro tak sobie chcesz, to na razie.-po tych słowach odszedł, a ja nie mogłam powstrzymać kolejnego wybuchu płaczu.



To już koniec. Zostawiam za sobą bolesną przeszłość i złamane serce... co za tym idzie... składam wypowiedzenie umowy o pracę.

be mine  // jimin x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz