Rozdział 20 | Wszyscy wokół, ale nie oni

49 10 3
                                    

— Tak? — Shoyo powiedział do telefonu tuż po tym, jak odebrał połączenie przychodzące.

— Shoyo! — usłyszał dramatyczny głos Oikawy i aż musiał nieco odsunąć telefon od ucha przez jego głośność. — Mam pilną sprawę!

Shoyo poprawił się na swoim siedzeniu mimo wszystko nieco przejęty tym nagłym telefonem. Ostrożnie ponownie przyłożył urządzenie do ucha. Czego jego przyszły współlokator może chcieć tak nagle?

Sugawara przyglądał mu się z zainteresowaniem, kiedy Shoyo z niepokojem zmarszczył czoło.

— Jaką?

— Jesteś teraz w jakiejś kawiarni?

— Tak, ale...

— Widziałem na Instagramie.

No tak. Oikawa nawet skomentował jego zdjęcie, ale Shoyo nie zwrócił na to większej uwagi, skoro to nie na jego reakcję tak głupio czekał.

— I co w związku z tym? — Shoyo dopytywał, niepewny kierunku tej rozmowy. Wzruszył ramionami, kiedy Sugawara posłał mu pytające spojrzenie. W końcu on sam jeszcze nic nie wiedział.

— Mogę do ciebie dołączyć? — Oikawa wypalił zupełnie niespodziewanie.

Shoyo uniósł nieco brwi zaskoczony tym pytaniem. To nie tak, że miał coś przeciwko Oikawie. Właściwie to lubił jego obecność na tyle, żeby z nim zamieszkać, tylko nie wiedział, co może być na tyle pilnego, żeby chcieć się tak nagle spotkać. W końcu dopiero co się widzieli na wspólnym oglądaniu mieszkania i wydawało mu się, że mieli wszystko ustalone.

Czyżby coś się zmieniło? Jego niepokój rósł wykładniczo z każdą kolejną sekundą.

— Musiałbym zapytać Sugawarę-san — Shoyo odparł, pamiętając, że ma towarzysza, który niekoniecznie musi znosić jego przyjaciela i zarazem ich wspólnego byłego rywala. — Jeśli się zgodzi, to wyślę ci adres, ok?

Oikawa jęknął z frustracją. Nie brzmiał jednak na szczerze przejętego, a bardziej jakby po prostu dramatyzował w swoim stylu. To jednak ma do Shoyo poważną sprawę czy nie?

— Dobrze, niech będzie. Ale poproś go ładnie ode mnie.

Shoyo mimowolnie się uśmiechnął. Oikawie chyba naprawdę zależało z jakiegoś absurdalnego powodu.

— Dobrze, Oikawa-san. Do usłyszenia.

— No, cześć, cześć.

Shoyo rozłączył się, a potem od razu skupił się na Sugawarze, który przez cały ten czas niby nic nie mówił, ale również nie spuszczał z niego zaciekawionego spojrzenia.

— Coś się stało? — zapytał starszy student.

— Nie wiem... — Shoyo odparł z wahaniem, ale za to szczerze. Przy Oikawie nigdy nie można było być niczego pewnym. — Oikawa do mnie zadzwonił, żeby zapytać, czy mógłby do nas dołączyć. Masz coś przeciwko?

— Oikawa Toru, co? — Suga powiedział ciszej i przez chwilę jakby smakował to imię i nazwisko na języku. — Jasne, może przyjść, jeśli to jakaś pilna sprawa — powiedział już głośniej i z promiennym uśmiechem na ustach.

— Dziękuję, Sugawara-san! To już do niego piszę.

Shoyo poświęcił dosłownie kilkanaście sekund, żeby napisać Oikawie nazwę lokalu, w którym aktualnie przebywa, a potem ponownie skupił się Sugawarze. Pewnie mieli jeszcze trochę czasu, zanim jego przyszły współlokator do nich dołączy, więc mogli jeszcze na spokojnie porozmawiać tylko we dwójkę.

Słoneczniki dla lisa | SunaHinaWhere stories live. Discover now