Ari, proszę!

657 26 2
                                    

Obudziłam leżąc samotnie na moim łóżku. W nocy zdążyłam nawet posprzątać wszystkie papierki. Nie chciałam widzieć mojej przyjaciółki, która będzie pewnie w świetnym humorze po nocy z moim braciszkiem. Ubrałam się i umalowałam. Na dół zeszłam sama nadal ze łzami w oczach. Modliłam się, a by na dole nikogo nie było. Chyba o 5:30 wszyscy powinni spać? Byłam sama. Wzięłam chusteczkę i wydmuchałam nos. Wstawiłam kolejny post na ig

 Wstawiłam kolejny post na ig

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Ari.Monet

Załamka o piątej nad ranem.

ALEX_Anderson: Dałaś sobie radę <333

Szejnik.Monetek: Wszystko okej?

Charlieeee: Długa przerwa z Rose, Margaret i Nancy. Nie ma bata.

Ari.Monet: Charlieeee widzimy się kochana <3

Zaszlochałam kilka razy i zaczęłam jeść. Przejrzałam się w lodówce. Wyglądam okropnie! Zupełnie nie zauważyłam Vinc'a, który zszedł na dół.

-Ariano?-zapytał.-Co robisz tu o tak wczesnej porze?

-Mam załamkę nerwową.-burknęłam.

-Co się zadziało?-powiedział Vince swoim lodowatym tonem.

-Amy nie spała ze mną tylko z Tonym. Widziałam na jej telefonie, że umówili się na s... nie będę Ci dokańczać. Mamy po prawie 15 lat!-wykrzyknęłam.

-Czeka mnie rozmowa z twoim bratem w bibliotece.-westhnął najstarszy z Monetów.

-Idę do siebie. Pa Vince.-nie dostałam odpowiedzi.

Idąc do swojego pokoju usłyszałam jakieś szeleszczenie. Weszłam i zobaczyłam Tony'ego biorącego chipsy i żelki.

-Czego?-zapytałam opryskliwie.

-Przyszedłem po żarcie.-odpowiedział wzruszając ramionami.

-To oddaj mi przyjaciółkę. Weź tyle żarcia ile chcesz. Ona pewnie jeszcze śpi. Z tego co słyszłam musiała się nieźle zmęczyć.-warknęłąm.

-O co Ci chodzi Ariana!-wybuchnął Tony.

-O co mi chodzi?! Serio się jeszcze nie połapałeś?-zapytałam wkurwiona do granic wytrzymałości.

-Nie. Co się z tobą dzieje?-pytał z niewinną miną.

-Bierz se to żarcie i wypierdalaj z mojego pokoju!-krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam.

-Co ci jest do chole...-i nie dokończył bo popchnęłam go i zakluczyłam drzwi.

Miałam dość! Nie chce zrobić sobie krzywdy! Nie znowu! 

Położyłam się z twarzą wymizerowaną od kolejnych łez. Jak bardzo chciałabym się przytulić do mojej mamy! Albo do chłopaka! Zapomniałam nie mam chłopaka! Czy napewno ktoś mnie jeszcze kocha?

Rodzina Monet-Dam sobie radeDonde viven las historias. Descúbrelo ahora