Czuje szczęście

758 31 0
                                    

Najpierw do salki wszedł Vince, a za nim Will i Shane. Wszyscy do mnie podeszli i przytulili. Kogoś mi brakowało...

-Gdzie jest Tony?-zapytałam braci.

-Ma dla Ciebie niespodziankę więc przyjedzie trochę później.-odparł Vincent.

-O co chodzi?-próbowałam się domyślić.-A gdzie jest Hailie?

-Ona nie pojechała z nami ponieważ tak jak słyszałaś wyzywała Cię.-powiedział spokojnie najstarszy brat.

-Uważacie, że zabieram więcej atencji niż Hailie?-zapytałam głęboko dotknięta słowami siostry.

-Nie. Absolutnie nie.-powiedział Shane.

-Powiedzieć wam coś co wam zryje banię?-zapytałam bo to było mocne.

-Wal śmiało.-odpowiedział mi.

-Vince płakał HAHAHAAHAHA!-dostałam głupawki, a po chwili dołączył do mnie Shane.

-HAHAHAHAH, ale że ty bracie? Naprawdę?-pytał Shane Vincenta.

-Kupa śmiechu.-odpowiedział rozbawiony Vince.

Wszedł Tony. Podbiegł do mnie i mnie przytulił. Chłopacy wyszli, a on chyba szykuje się na tą niespodziankę.

-Słuchaj Ari. Chce Ci coś powiedzieć. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.

Wyszedł na chwilę i wszedł trzymając za rękę...

-Amy!-wykrzyknęłam.-Wy jesteście razem?!

-Tak jakoś wyszło odpowiedział uśmiechnięty Tony.

-Dużo Cię ominęło! Widziałaś kartkę od nas?-zapytała moja przyjaciółka.

-Nie widziałam. Gdzie jest?-zapytałam.

-Masz tam na łóżku.-wskazała dziewczyna.

Podniosłam różową kartkę i ją otworzyłam.

Stara!

Musisz do nas wrócić! Tyle Cię ominęło! Margaret złamała rękę, mamy dwie nowe pary. Jedną pewnie już znasz, ale drugiej raczej nie. Tony i Amy zaczęli się spotykać dwa tygodnie po tym jak miałaś wypadek. A Oliver i Margaret tydzień temu! Margaret mówi, że tak się za tobą stęskniła, że już ustawiłyśmy termin nocki u niej. Tylko ty, Amy, Nancy, Layla, Charlie, Rose i Mandy. Żadnych chłopaków! Były 4 sprawdziany! I to wszystkie z matmy.

Mamy dla cb jeszcze jedną informację. Mianowicie brat Amy Alex, który dołączył do naszej klasy podobno na ciebie leci. Tu masz zdjęcie.

Jak się obudzisz i to przeczytasz to masz natychmiast zadzwonić! Oliver i Mandy biorą swoje auta i jedziemy do ciebie (Alex też)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jak się obudzisz i to przeczytasz to masz natychmiast zadzwonić! Oliver i Mandy biorą swoje auta i jedziemy do ciebie (Alex też).

                                                                                      TWOI PRZYJACIELE


Tak jak napisali tak zrobiłam. Wzięłam telefon i napisałam na naszej grupie.

GRUPA MENELI                                                                               14:59

ARIANA: SIEMA

LUCAS: ARIANA! TO TY?

MANDY: Co?

NANCY: Arianka ty żyjesz!

ARIANA: Zawsze żyje. Przyjeżdżajcie! Szpital ******* przy ulicy ************* 47

AMY: Ja tu z nią jestem hahahahahah!

ARIANA: @OLIVER i @MARGARET gratuluje! <33333

MARGARET: Kochana już jedziemy!

ROSE: @AMY zaraz nie będziesz z nią sama

AMY: Zgonuje

CHARLIE: XDDDDDD

LAYLA: @CHARLIE+1

Gdy odłożyłam telefon zostałyśmy tylko ja i Amy. Bardzo cieszyłam się, że są razem, ale jednak była jedna rzecz, której mega się bałam.

-Amy?-zapytałam jej chcąc ją o coś poprosić.

-Tak?-odparła dziewczyna mojego brata.

-Ale mnie nie zostawisz dla Tony'ego?-spytałam przyjaciółkę.

-Co ty gadasz Ari! Jesteś moją BFF i nigdy Cię nie opuszczę! Alex piszę, że już są pod szpitalem. Bardzo chce cię poznać. Oszalał na punkcie twoich zdjęć!

-Serio! Muszę przyznać, że jest mega ładny, ale człowieka trzeba poznać.

I wtedy weszli moi znajomi. Trzeba przyznać, że zajęli prawie cały pokój! Dziewczyny rzuciły się na mnie.

-Już myślałam, że nie żyjesz!-krzyknęła Margaret.

-Napędziłaś nam strachu!-zapewniała mnie Charlie.

-Spokojnie bo ja tu się zaraz uduszę! DZIEWCZYNY!-wykrzyknęłam, a one ze mnie jakimś cudem zeszły. Po chwili Michel, Oliver i Lucas również do mnie podeszli.

-Wyglądasz okropnie.-powiedział pierwszy.

-Nawzajem Michel.-odpowiedziałam urażona.

-Zostawcie ją!- powiedziała Layla.

-Oliver, Margaret tak się cieszę!-wykrzyknęłam.-Jak to się wogulę stało?

-Pewnego dnia po lekcjach poszłam z Rose do szatni. Ona poszła do toalety. Przyszedł Oliver, który się potknął i spadł na mnie. Potem go pocałowałam i jakoś tak wyszło, że jesteśmy razem.-opowiadała Margaret.

-Wyszła ze szkoły tak zadowolona, że myślałam, że babka od fizyki jej tą pałę poprawiła!-powiedziała Mandy.

Wtedy przed wszystkich wyszedł chłopak. To był Alex. Na żywo był jeszcze bardziej przystojny. Te jego blond loki. Wszyscy wyszli. Co do cholery za super przyjaciele. Chłopak usiadł na brzegu łóżka.

-Jestem Alex.-powiedział i podał mi rękę.

-Ariana.-odpowiedziałam zarumieniona.-Kto pisał te kartkę od was?-zapytałam.

-Nancy i Amy, ale pisały jako za całą grupę.-odparł.

-Czyli je zabijesz.-powiedziałam swobodnie.

-Czemu?-zapytał z przerażeniem w oczach.

-Czytaj.-podałam mu kartkę.-Pod koniec coś jest.

Był wkurzony, ale chyba też usatysfakcjonowany.

-Cieszę się, że już przynajmniej wiesz. Ale zobaczyć cię na żywo to dopiero coś!

Zaśmiałam się. Coś czuję, że to się może udać. Gdy skończył mi się atak śmiechu i otworzyłam oczy zobaczyłam twarz chłopaka bardzo blisko mojej.

-Pozwól mi Ariano. Tylko raz. Bo nie wytrzymam.-szepnął.-Proszę.

Był idealny w każdym calu. Nie mogłam się powstrzymać i pocałowałam go, a on oddał pocałunek. Było magicznie. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam oddechu. Nie wiedziałam co o tym myśleć!

-Dzięki.-powiedział chłopak.-Może to kiedyś powtórzymy?-zapytał.

-Myślę, że jeszcze dużo razy. Już chciałam ponownie go pocałować, ale weszla cała moja paczka. Czasami trafiali w takie momenty, że im nigdy nie wybaczę.



Rodzina Monet-Dam sobie radeWhere stories live. Discover now