Witamy w USA

1.2K 33 7
                                    

Była 22:15. Razem z babcią grałam w planszówki. To był nasz zwyczaj. Weszła mama z Hailie obok siebie.

-Hailie znowu zdobyła bardzo wysoką średnią! Jutro jedziemy nad jezioro!-krzyknęła.

Eh... jestem do tego przyzwyczajona, że zawsze byłam tą głupszą i gorszą. Mama nigdy się mną, aż tak nie interesowała. Zawsze tylko: A Hailie to! A Hailie tamto! Sramto.

-Nie martw się Ariuś-tak zawsze mówiła do mnie babcia, która zawsze mnie wspierała- Też masz dobre oceny.-mówiła-jeszcze pokaże...-i w tym momencie zasłabła.

Mama odrazu podbiegła do niej, kazała nam położyć się spać i wyszły. Moja siostra szybko zasnęła, ale ja siedziałam na kanapie mając bardzo dziwne przeczucie, że coś złego zaraz się stanie. Obejrzałam film i postanowiłam, że poczekam, aż reszta mojej damskiej rodziny wróci ze szpitala.

Jednak nie było na co czekać. Po półtorej godziny zadzwonił dzwonek. Pomyślałam, że to mama z babcią więc szybko pobiegłam do drzwi. Nie stały tam jednak osoby, których oczekiwałam. Mianowicie dwóch, ponurych policjantów ze złą nowiną.

-Ariana Monet?-zapytał ten wyższy.

-Tak. Czy wszystko okej?-byłam przerażona.

-Niestety nie. Twoja mama i babcia wzięły udział w wypadku. Nie przeżył nikt.

-Nie! Pan sobie ze mnie żartuje! To nie możliwe.-zaczęłam płakać rozumiejąc co naprawde sie stało. Po chwili na dół zeszła przerażona Hailie.

-Ariana? Czy?-spanikowana zaczęła pytać.

-Tak...

Obie płakałyśmy. Było okropnie. Co z nami teraz będzie? Dom zastępczy? Sierociniec?

Przyszła kobieta z opieki społecznej i zaczęła coś do nas mówić. Inne osoby nas spakowały.

-Co teraz z nami będzie?-zapytałam jakąś panią.

-Pojedziecie do USA do swoich braci.-odpowiedziała.

-Co? Mamy braci?!-wtrąciła się moja siostra.

-Pięciu braci. Macie samolot jutro o 10:20-kontynuowała kobieta.

Zostałyśmy same. Nie potrafiłam płakać, tylko siedziałam i tępo patrzyłam na zdjęcie naszej rodziny...

SKIP TIME DO PRZYLOTU

Nie wiedziałam jacy będą nasi bracia. Leciałyśmy do Stanów klasą biznes. Było luksusowo. Gdy przyleciałyśmy na moim telefonie wyświetliła się wiadomość:

WILL

Czekam w hali przylotów.

Wiedziałam, że Will to jeden z naszych braci. Udałyśmy się do hali. Zauważyłam młodego mężczyznę w brązowym płaszczu patrzącego na nas. Czas się spotkać z nową rzeczywistością.

-Cześć. Jestem Will.-powiedział nasz brat.

-Ariana-przedstawiłam się.

-J-jestem H-haili-ie-jąkała się.

-Do domu czeka nas długa droga, więc musicie coś zjeść.-odezwał się brat.

-Co powiecie na ramen?-zaproponowałam.

-Możemy się tam wybrać.-powiedział William.

Hailie tylko kiwała głową. 

Zjedliśmy i poszliśmy na parking. Okazało się, że pojedziemy jeepem, ale to nie takim zwykłym tylko z tabletami słuchawkami i przekąskami, do których dostęp zablokował kierowca. Rozmawiałam z Willem jak będzie wyglądało nasze życie. Dowiedziałam się, że mieszkamy w willi pośrodku lasu. Szok totalny. Wiem już, że to najstarszy Vincent jest naszym opiekunem prawnym. Oprócz nich mamy jeszcze trzech braci. Dylana i dwóch bliźniaków: Shana i Tony'ego.

Rodzina Monet-Dam sobie radeWhere stories live. Discover now