- Jak ja cię dawno nie widziałem - kontynuował - Powinniśmy się kiedyś spotkać, wyjść na jakąś imprezę.

Jego głos był pogodny i miły. Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Chociaż bardzo się starałam wskrzesić w sobie jakiekolwiek pozytywne uczucia, nie potrafiłam. Wciąż miałam przed oczami jego napad złości względem Tom'a i mimo, iż starałam się wyrzucić to z głowy, obrazy nie ustępowały.

- Tak, pewnie. Byłoby miło - skłamałam, uśmiechając się.

Błądziłam wzrokiem po alejce, nerwowo poruszając swoją dłonią na rączce koszyka.

- Często robisz tu zakupy? - zapytałam.

Chciałam jak najszybciej zakończyć rozmowę i wracać do domu, ale jednocześnie nie chciałam być niemiła.

- Och, w sumie to nie - odparł - Harry mnie tu wyciągnął - na jego ustach wciąż znajdował się szeroki uśmiech.

Poczułam jak moje serce na moment staje. Czy zawsze, gdy wydaje mi się, że nie może być gorzej, los wyciąga jokera?

- Przyszliście razem na zakupy? - dopytałam, brzmiąc mniej pewnie.

Chłopak skinął głową, po czym przewrócił teatralnie oczami.

- Niestety. Stoi już dziesięć minut przy warzywach i wybiera marchewki.

Wysiliłam sie jedynie, na większy, sztuczny uśmiech i przytaknęłam w geście zrozumienia.

- Cóż, muszę już lecieć - powiedziałam, wskazując na swój koszyk - Miło było cię widzieć.

- Ciebie też, Jenny - odpowiedział.

Posłałam mu jeszcze jeden uśmiech, po czym się odwróciłam. Szybkim krokiem podeszłam do kasy i wypakowałam na ladę swoje zakupy. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu i nie widzieć tego chłopaka.

Kasjerka powoli skanowała moje artykuły, a ja w ekspresowym tempie pakowałam je do torby. Miałam ochotę ją pogonić, gdy nadzwyczaj wolno wstukiwała w klawisze. W końcu zapłaciłam i szybko wyszłam ze sklepu. Słońce przestało mnie przyjemnie ogrzewać. Czułam sie wręcz, jakby moja skóra miała zaraz spłonąć. Odetchnęłam dopiero, gdy znalazłam się w środku swojego samochodu. Chwilę siedziałam wpatrując się w szybę przed sobą. Dlaczego musiałam mieć takie szczęście?

Mój oddech znów przyspieszył, gdy dostrzegłam dwóch mężczyzn wychodzących ze sklepu. Harry trzymał w dłoni siatkę z zakupami. Szedł obok Mike'a, o czymś rozmawiając. Nikt z nich nie spojrzał w moją stronę, a mimo to czułam się, jakbym stała nago na środku parkingu. Nie potrafiłam się poruszyć. Kompletnie zastygłam.

Ocknęłam się dopiero, gdy chłopcy stanęli przy samochodzie. Czarne auto Harry'ego błyszczało w promieniach słońca. Chłopak wrzucił na tylnie siedzenie, torbę, po czym odwrócił wzrok prosto w moją stronę. Poczułam jak kurczę się pod ciężarem jego spojrzenia. Na jedną, krótką chwilę stałam się nadzwyczaj mała. Ale tak szybko jak na mnie spojrzał, tak szybko wsiadał do auta, odpalając go i odjeżdżając. Czy on wiedział, że przez ten cały czas gapiłam się na nich jak głupia?

***

Pod domem byłam piętnaście minut później. Zaparkowałam na podjeździe i wzięłam wszystkie swoje rzeczy z auta. Reklamówka z zakupami ciążyła mi w dłoni. Byłam na siebie wściekła. Jak mogłam w tak idiotyczny sposób reagować na innego człowieka? Czy nie mogłabym po prostu olać jego osobę i zachowywać się jak gdyby nigdy nic?

Weszłam do domu. W środku było nadzwyczaj cicho. Wyjrzałam z holu, rozglądając się dookoła. Miałam nadzieję, że gdzieś dostrzegę swojego brata.

LOST (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now