6

89 3 7
                                    

Nigdy nie sądziłam że mogę czuć się tak źle. Margot i Max kazali mi patrzeć na to jak się pieprzą w salonie. Gdyby nie to że wcześniej przez dwie godziny mężczyzna znęcał się nademną i nie miałam siły się podnieść uciekłabym z tąd odrazu.

Czułam się cholernie brudna gdy płakałam na podłodze w salonie cała obolała. Pomimo moich protestów szef macochy rozebrał mnie tak że teraz nie miałam na sobie niczego. Mówił że mam tak piękne ciało jednak zaraz takie nie będzie. Ciągle zachwycał się moją figurą i każdym kawałkiem skóry. Dotykał gdzie mu się podobało. Płakałam prosząc aby przestał jednak on miał to w dupie. Ciągle też słyszałam komentarze macochy. To że mam za duży brzuch, za małe piersi, za szerokie  biodra, za małe pośladki, za duże uda. Krytykowała wszystko co się da. Mężczyzna mówił że nie zgadza się z nią jednak po chwili zgadzał się z nią. Gdy byłam dzieckiem zdecydowanie łagodnie mnie potraktowali. Nie wiem czemu. Albo przez brak czasu albo nie byli aż tak wkurzeni. Na pewno nie przez mój wiek. To potwory mający w dupie wszystko oprócz siebie i seksu. Ciągle płakałam błagając aby poszli robić to do sypialni lub gdziekolwiek indziej jednak mieli mnie w dupie. Znów żyli jedynie w swoim świecie. Ich widok był ochydny. Chciało mi się żygać patrząc na nich ale również przez ten okropny ból. Nienawidziłam ich. W końcu gdy już na prawdę miałam cholernie dość nie mogąc wytrzymać uczucia nudności złapałam za swoje ubrania po czym czołgając się weszłam po schodach.

Takim samym sposobem dotarłam do toalety w swoim pokoju. Tam od razu podeszłam do toalety po czym zwymiotowałam. Siedziałam przed muszlą klozetową dobre pół godziny aż nie wyplułam całego żołądka. Nie mając ani trochę sił weszłam pod prysznic odkręcając lodowatą wodę. Całe ciało wciąż mnie piekło dzięki a zimna woda minimalnie złagodniła ból.

***

Gdy wyszłam z łazienki nie słyszałam ani macochy ani jej szefa. Pomimo braku sił potrzebowałam coś zjeść więc zeszłam na dół. W salonie był okropny bałagan jednak nikogo nie było. Włączyłam telefon po czym zobaczyłam wiadomość od taty gdzie napisał że Margot kazała mi przekazać że pojechała do firmy gdzie będzie musiała zostać do jutra najprawdopodobniej przez ten cały bałagan. Sranie w banie. Będzie pieprzyć się z szefem a ten będzie ją bić aż straci przytomność. Weszłam w wiadomości z Ethanem po czym zadzwoniłam.

- Cześć - usłyszłam zaspany głos chłopaka.

- Um hej przeszkadzam ci? - Zapytałam chłopaka.

- Nie a co tam? - Zapytał odchrząkując aby pozbyć się chrypki z głosu.

- Chciałeś przyjechać a ja jestem sama w domu więc...

- Będę za dziesięć minut. 

- Jak coś od razu wchodź co domu nie dzwoń ani nie pukaj. Będę w kuchni okej?

- Jasne do zobaczenia - powiedział rozłączając się.

Miałam zamiar coś zjeść jednak ból całego ciała był tak duży że po chwili zrezygnowałam. Usiadłam na blacie kuchennym zamykając ochy aby się nie rozpłakać. Nie wiem ile tak siedziałam bez ruchu gdy usłyszłam otwierające się drzwi.

- Ethan? To ty? - Zapytałam próbując brzmieć tak aby mój głos nie drżał.

- Tak! Gdzie jesteś?

- W kuchni - odpowiedziałam zastanawiając się czy dam radę zejść jak najmniej boleśnie. - Hej - powiedziałam widząc chłopaka w progu pomieszczenia za nim zeszłam. Chłopak uśmiechnął się lekko po czym podszedł do mnie obejmując mnie. Skrzywiłam się lekko czując jak jego ciało dotyka mojego jednak z całej siły próbowałam to zamaskować.

skateboard accidentWhere stories live. Discover now