Święta z furiatami 1

5 0 0
                                    

      A więc nadszedł sądny dzień. Niedziela. Wigilia. Wielki sprawdzian umiejętności przetrwania na polskiej wigilii dla Bakugou, Jurija, Deidary, Knuta i Thorfinna  miał się rozpocząć za kilka godzin. Dzisiaj Elwira miała się przekonać czy wysiłek jaki włożyła w naukę o polskiej kulturze coś dał. Cała szóstka spała spokojnie, śniąc piękne sny, jeszcze nieświadoma wyzwania, z którym przyjdzie im się zmierzyć. Na ich nieszczęście sąsiad obok stwierdził, że godzina 6.00 jest idealną godziną na wiercenie w ścianie. Szanowny sąsiad ani trochę nie przejmując się faktem, że niektórzy wciąż mogą spać zapamiętale wiercił w ścianie dziurę pod obraz swojej żony. Tymczasem wysokie, wibrujące dźwięki jego wiertarki przenikające ściany, podłogi i sufity przywodziły na myśl wycie pijanego w trupa upiora. Tylko disco polo mogło się równać z tą dysharmonią, chociaż w tym przypadku to zdecydowanie ten zarezerwowany na święta i na Sylwestra gatunek polskiej muzyki wygrywał. Okrutna Wszyscy, w całym budynku, się obudzili w złych humorach. Elwira z głośnym: ,,KURWA!" spadła z łóżka na Bakugou, który również nie był zaskoczony z tak okropnej pobudki. 

Obok nich Jurij przykrył głowę poduszką starając się odizolować od tych fałszywych tonów, a Deidara zawinął się w kołdrę zakrywając uszy dłońmi. Najgorzej znieśli to Thorfinn i Knut, ponieważ Duńczyk skulił się na swoim posłaniu w rogu pokoju, przy szafie, z bladym obliczem i oczami rozszerzonymi ze strachu, natomiast Islandczyk wyglądał jakby zastanawiał się nad ucieczką przez okno. Nie uszło to uwadze Elwi toteż dziewczyna wstała z już wkurwionego Bakugou i podeszła do przerażonej dwójki próbując jakoś ich uspokoić. Biedacy... W tym samym czasie rodzice Elwi również przeżywali kryzys spaniowy, a konkretnie matka dziewczyny leżała na łóżku wpatrując się beznamiętnie w sufit podczas gdy głowa rodziny wściekle tłukła w ścianę pięścią przeklinając i sąsiada, i sposób ułożenia świata. 

Harmider towarzyszył domownikom podczas śniadania (anime przybyszom niezbyt smakowało jedzenie dowożone przez Stowarzyszenie Równowagi Między Fikcją a Realnością więc jedli je z Elwi i jej rodzicami). W czasie spożywania tego najważniejszego posiłku rodzice poinformowali, że Wigilia zaczyna się o  15.30. Wywołało ponury nastrój po stronie blond grupy i Elwiry. Dodali również, że rodzina wie o obecności pięciu dodatkowych gości. Po śniadaniu Elwira wzięła z pokoju prezenty i w towarzystwie rodziców zajęła się ich pakowaniem. Z szczególną radością pakowała prezenty dla Thorfinna, Knuta, Deidary, Jurija i Katsukiego ciesząc się w duchu, że nie spodziewają się dostać prezentu. Promieniała wręcz radością jak polon na myśl o ich zdziwionych i, możliwie, szczęśliwych minach, która nie uleciała nawet w momencie kiedy wchodząc do pokoju zobaczyła ponure miny jej gości. 

- Ktoś umarł, że macie takie ponure miny? - zapytała lekko zatroskana siadając obok Bakugou na jego posłaniu, co furiat naczelny przyjął znerwicowanym prychnięciem.

- Tak, moja dusza i słuch z chwilą, w której usłyszałem ten piekielny jazgot! - powiedział oburzony Knut masując uszy.

- Co to był za okropny odgłos? - cicho powiedział wciąż straumatyzowany Thorfinn.

- To był odgłos wiertarki bo najwyraźniej jakiś idiota stwierdził, że rano najlepiej jest wiercić - pośpieszył z odpowiedzią Jurij.

- I to nie pierwszy raz jak ten stary piernik zaczyna wiercić i torturować nas odgłosami wiercenia! Ta wredna menda robi to praktycznie zawsze o nieludzkiej porze! - powiedziała Elwi.

- Co za chuj - skwitował Jurij siadając i opierając się o Bakugou. 

- Dobrze prawisz Jurij, jest z tego sąsiada kawał chuja i chama. 

- Toooo co teraz będziemy robić? - zapytał Deidara siadając po turecku z poduszką w dłoniach.

- A ja wiem? Nie mam pomysłu, a do Wigilii nie mam najmniejszej ochoty nic robić. Boże, oni znowu będą pytać czy już kogoś mam...

Święta z furiatamiWhere stories live. Discover now