Jak środa to tylko polski~

16 1 0
                                    

Wtorek był dość ciekawy i każdy z mieszkańców domu Elwiry o tym wiedział. W końcu blond postacie z anime zostały same w obcym miejscu na około 6 godzin i o dziwo nie rozwaliły chałupy w drobny mak oraz Elwira musiała naściemniać swoim rodzicom o powodzie obecności pięciu obcych chłopaków w ich domostwie. Ale wystarczy już tego wspominania, bo czas przyjrzeć się temu co wydarzyło się w środę.  

Elwira spokojnie jadła obiadowe curry z rodzicami czując się zmęczona i niezbyt chętna do robienia czegokolwiek produktywnego. Jedyne czego chciała to wziąć telefon i odmóżdżyć się po całym dniu starania się słuchać na lekcjach w piekle, znaczy się, w szkole. Chciała odwlec moment kiedy skończy jeść obiad i pójdzie na górę do swojego pokoju odrabiać znienawidzone lekcje. Całkowicie ignorowała spojrzenie zniecierpliwionego Jurija, który stał nad nią jak kat nad grzeszną duszą.

- Potrzebujesz czegoś? - zapytała nie odwracając wzroku od już pustego talerza.

- Tak - powiedział zaciskając pięści.

- I co to jest?

- Dobrze wiesz!

- Co masz na myśli?

Jurij zacisnął ze złości zęby. Czuł się dokładnie tak samo jak wtedy kiedy Victor Nikiforov zapomniał o swojej obietnicy ułożenia jego programu na nadchodzące zawody Grand Prix i wyjechał do Japonii trenować Yuuri'ego Katsukiego. A wyglądało na to, że Elwira nie pamiętała o tym, że zobowiązała się nauczyć ich języka polskiego, polskich tradycji i tego jak postępować na typowej polskiej Wigilii. To bardzo wnerwiało łyżwiarza figurowego i wystawiało jego cierpliwość na próbę. 

- Dobrze wiesz o co mi chodzi! - już ryknął rozsierdzony Yura czym zyskał pełne dezaprobaty spojrzenia rodziców. Szczególnie tata był zdenerwowany bo jako głowa rodziny i ojciec swojej córki nie znosił kiedy ktoś zachował się jak w lesie w jego mieszkaniu i darł mordę na jego córkę. 

- Uważaj na swój ton młody człowieku - powiedział z lodowatym  spokojem w głosie chodź dało się usłyszeć też napięcie - Przebywasz pod moim dachem  i tutaj panują moje zasady, i jedną z nich jest to, że nie krzyczymy na siebie nawzajem. I jeśli moja córka obiecała, że coś zrobi i o tym zapomniała to krzykiem nic nie wskórasz.  W odpowiedzi Jurij zmierzył męszczyzne wściekłym spojrzeniem, ale nie zdecydował się na słowną przepychankę. Ojciec widząc jego kapitulację triumfalnie się uśmiechnął i wrócił do jedzenia. 

Yurachta łypnął na wciąż nie rozumiejącą czego od niej chcę Elwirę, która pod jego nieprzyjemnym spojrzeniem wzdrygnęła się i zaczęła nerwowo pocierać skronie w celu przypomnienia sobie czy czegoś nie zapomniała. To zachowanie nie uszło uwadze ojca, który teraz patrzył na Jurija wilkiem, czym ten się nie przejmował. Na szczęście w odmętach swojej podświadomości Elwira w końcu odnalazła to o czym zapomniała, a mianowicie zobowiązanie  do nauczenia anime przybyszów języka polskiego, polskich świąt i jak przeżyć na typowej polskiej Wigilii. 

- Mam! Pamiętam! - wykrzyknęła uradowana nad już pustym talerzem po curry co rozluźniło atmosferę, a u Jurija wywołało obniżenie poziomu złości.

- Co sobie przypomniałaś, robaczku? - zapytała mama.

- Wczoraj wam powiedziałam, że nauczę Deidarę, Bakugou, Thorfinna, Knuta i Jurija języka polskiego, polskich tradycji świątecznych i tego jak przeżyć typową Wigilię u nas.

- A tak! Faktycznie cos takiego padło wczoraj - przypomniała sobie mama.

- Tylko pamiętaj, że zanim z tym zaczniesz będziesz musiała odrobić lekcje.

- Oj mamooooooo! Musiałaś?! - zajęczała z zawodu Elwi.

- Tak, Elwi musiałam, mój ty robaczku.

- Nie mam żadnych zadań domowych.

Święta z furiatamiWhere stories live. Discover now