Prolog

52 4 0
                                    

Im dłużej wpatrywałam się w odświętny purpurowy strój leżący na moim łóżku, tym bardziej nie mogłam uwierzyć, że to już koniec szkoły. Tak po prostu... Choć dobrze wiedziałam, że te cztery lata nie minęły niczym mrugnięcie migawki w aparacie, to jednak teraz tak właśnie się czułam.

Ciężko wzdychając, włożyłam togę, wzięłam do ręki czapkę absolwenta, po czym zbiegłam na dół. Babcia już pewnie czekała na mnie ze śniadaniem.

–     Witaj kochanie, jak nastrój? – Jej łagodny głos zawsze mnie uspokajał.

Drobna brunetka w średnim wieku stała przy starym drewnianym stole w niewielkiej kuchni, obrzucając mnie uważnym spojrzeniem. Ciekawa byłam, czy tak bardzo jak ja przeżywała to, że już wkrótce opuszczę rodzinne gniazdko. Póki co, wolałam nie poruszać tego tematu. Miałyśmy jeszcze całe wakacje...

–     W porządku – starałam się brzmieć na luzie, chociaż wyszło raczej odwrotnie, a że babcia Ruth znała mnie lepiej, niż ktokolwiek na tej planecie, z miejsca zaczęła jeszcze bardziej wwiercać się we mnie swoimi przenikliwymi niebieskimi oczami.

Wzruszyłam tylko ramionami, niezgrabnie opadając na krzesło, po czym szybko zajęłam się smarowaniem masłem orzechowym tosta leżącego na talerzu. Nawet nie zdążyłam go ugryźć, gdy za oknem rozległ się dźwięk klaksonu. To z pewnością był Victor, mój najlepszy przyjaciel i w sumie jedyny jakiego posiadałam. Nie byłam typem, z którym chcesz się kumplować, byłam zamknięta w sobie, a swoim zachowaniem raczej odstraszałam ludzi. Nikt tego nie rozumiał, a mi nie chciało się każdemu z osobna tłumaczyć, dlaczego tak jest. Więc, oficjalnie uchodząc za dziwadło, miałam święty spokój.

–     Nie wypuszczę cię, dopóki w spokoju nie zjesz. Victor poczeka – stanowczy głos Ruth wyrwał mnie z rozmyślań.

–     Oj babciu – skomentowałam tylko, po czym wpakowałam sobie prawie całego tosta do ust.

Odpowiedziało mi tylko jej gniewne pojrzenie, ale szybko odpuściła, w końcu dziś był wyjątkowy dla mnie dzień. Dojadając tosta, chwyciłam butelkę z sokiem, dałam jej buziaka w policzek, a następnie wybiegłam z domu. Victor jak zawsze czekał pod domem. Wskoczyłam do jego czerwonego mustanga i pomknęliśmy pomachać na do widzenia naszemu liceum i młodości...

Miss PstryczekWhere stories live. Discover now