Uśmiechnęłam się do Robinsona, który stał za ladą. Był starszym mężczyzną, z siwymi włosami na głowie. Okulary na jego nosie dodawały mu uroku. Wyglądał jak przyjazny dziadek. Był niezbyt wysoki i nieco krępej postury.

Mężczyzna szybko odwzajemnił mój uśmiech, zatrzymując na mnie swój wzrok.

- Jenny, jak miło mi cię widzieć! - powiedział wesoło.

Podeszłam do lady, przy której stał i lekko oparłam na niej dłonie.

- Mi Ciebie też, Mason - odparłam szczerze - Pójdę się przebrać.

Po tych słowach wyminęłam go i przeszłam na zaplecze. Odłożyłam na drewnianą szafkę swoją torebkę i ściągałam płaszcz, który zawiesiłam na jednym z wieszaków. Wyjęłam czarny fartuszek z logo kawiarni i obwiązałam go wokół swojej tali. Poprawiłam jeszcze swoje włosy, luźno zawiązane w koka. A gdy byłam już gotowa, sprawdziłam jeszcze raz na swój telefon. Dostałam kilka wiadomości od James'a i Ashley, którzy namawiali mnie, abym dołączyła do nich, gdy skończę pracę. Westchnęłam ciężko. Nie chciało mi się nawet odpisywać. Nie ważne jak długo tłumaczyłabym swoją sytuację i tak ich namowy nie miały końca. Wrzuciłam telefon do torebki i wróciłam na salę.

Prawie się przewróciłam, gdy zobaczyłam jak w tym samym czasie do kawiarni wchodzi chłopak, którego miałam więcej nie widzieć w swoim życiu. Harry Wilson, z niską brunetką u swojego boku stanęli przy drzwiach. Chłopak powoli rozejrzał się po pomieszczeniu, w końcu spoglądając w moją stronę. Poczułam, jak robi mi się gorąco, gdy jego wzrok się na mnie zatrzymał. Studiował moją twarz, jakby sam był zdziwiony, że mnie widzi. Przełknęłam powoli ślinę, gdy dziewczyna odwróciła się do niego, poganiając go.

Była niewielkiego wzrostu. Miała ładne, proste brązowe włosy, które sięgały jej do ramion. Ubrana była w czarne rurki i dużą bluzę w fioletowym kolorze. Szła z gracją w stronę jednej z kanap, po czym zajęła miejsce na przeciwko chłopaka. Uśmiechała się szeroko, opowiadając o czymś i żwawo gestykulując.

- Jenny, wszystko w porządku? - głos Moson'a wyrwał mnie z zamyślenia.

Spojrzałam na niego i niepewnie pokiwałam głową. Nic nie było w porządku.

- Mogłabyś pójść obsłużyć ostatni stolik? Muszę coś jeszcze sprawdzić - miał taki miły głos, a jednak sprawił, że coś we mnie zawrzało.

Stałam chwilę w osłupieniu. Ostatni stolik? Wolałabym pójść umyć kible, niż chociażby przejść obok Harry'ego.

Przełknęłam ciężko ślinę i drżącymi dłońmi złapałam za notes. To musiał być żart. Na pewno. To nie mogło być możliwe, że znów go widzę. 

Na drżących nogach skierowałam się w ich stronę. Czułam, że trwają wieki, zanim udało mi się stanąć obok stolika i podnieść głowę. Nie chciałam na niego patrzeć. Już i tak wystarczająco się denerwowałam. Spojrzałam się więc na dziewczynę i posłałam jej jeden ze swoich najsztuczniejszych uśmiechów. Ta jednak zdawała się w ogóle tego nie zauważyć.

- Co mogę podać? - zapytałam.

Mój głos brzmiał jakbym miała się za chwilę popłakać i sama skrzywiłam się na ten dźwięk. Nie mogło już być gorzej. 

Wiedziałam, że chłopak intensywnie się mi przygląda, odkąd przy nich stanęłam. Nie patrzyłam na niego, ale jego wzrok wiercił dziury w moim ciele. Robiło mi się coraz bardziej duszno, gdy dziewczyna długo oglądała naszą niewielką kartę i nie mogła się zdecydować. Miałam ochotę walnąć ją tym w łeb. 

- Czarną kawę - powiedziała w końcu - I sernik - dodała, uśmiechając się przy tym szerzej.

Pokiwałam głową i chociaż wypadało teraz na niego spojrzeć, nie zrobiłam tego. 

LOST (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now