Rozdział 8

66 6 12
                                    

Wyjątkowo wykonanie mixi-maxa odbyło się bez jakiś większych przeszkód, więc mogły się udać po kolejnego.

- Heeeeej! Panie kamyk! Gdzie teraz!

- Już to obmyśliłem! Rok 1955, Polska, Kraków.

W kilka minut znalazły się przed elegancką, kremową kamienicą. Budynek był pełen zdobień, I od razu zyskał uznanie obu nastolatek.

- Summer, będziesz miała mixi-maxa z Wisławą Szymborską - Wtedy, usłyszały czyjś głos.

- Nic dwa razy się nie zdarza, I nie zdarzy, z tej przyczyny. Zrodziliśmy się bez wprawy, i pomrzemy bez rutyny...

- To na trzecim piętrze - zauważyła Naomi, I popędziły do budynku. Ku ich zdziwieniu, drzwi od mieszkania, z którego dobiegał głos, były otwarte.

- Halo? - rzuciła Blaze, przerywając recytacje. Z głębi mieszkania, wyszła na oko trzydziestoletnia kobieta, z burzą brązowych, kręconych włosów.

- Dzień dobry - przywitała się Summer, przyglądając się kobiecie.

- Dzień dobry. Czego tu szukacie? - zapytała z dobrotliwym uśmiechem.

- W zasadzie..-

- Albo chwila, czekajcie. Dzisiaj zostanie opublikowany mój wiersz, I coś mi w nim nie pasuje. Mogłybyście posłuchać?

- Eeeee..

- Wiem że to zakrawa trochę na dziwactwo, ale-

- Niech się pani nie przejmuje, my też do końca normalne nie jesteśmy - przerwała jej Blaze, z uśmiechem. Wysłuchały wiersza, a potem wyjaśniły po co się zjawiły. Także tym razem udało się zrobić mixi-maxa, i wróciły do właściwych czasów.

<⚽️>

- Ta maszyna ma na celu przywrócenie trenera Evansa do nas. - powiedział doktor. Cała drużyna z Summer, Arionem i Feiem na czele oczekiwali na rezultat działań maszyny. Niestety ta nie zaczęła działać.

- To tylko nie nadający się do niczego złom! - Krzyknęła z irytacją Jade i kopnęła w urządzenie, które nagle wymknęło się spod kontroli. W tle słychać było przerażone krzyki drużyny. Szatynka niewiele myśląc rzuciła się w stronę kamienia, aby nie dopuścić do jego zniszczenia. Przeszkodziły jej jednak ramiona oplatające ją w tali.

- Nie! Puszczaj mnie! Muszę go ratować! - Wydarła się, próbując się wyrwać, lecz przez łzy cieknące z jej oczu, nic nie widziała. Jej ratownik obrócił ją przodem do siebie, pozwalając się wypłakać. Po tym jak podniosła wzrok ujrzała czekoladowe tęczówki. Nad ramieniem Ricarda zobaczyła, jak jej starsza wersja (ta z linii czasu Naomi) wtula się w ramiona Juda Sharpa. Po chwili ciszy drużyna usłyszała jednak głos.

- No cześć drużyno. - po tych słowach Summer wyrwała się chłopakowi, po czym rzuciła się w objęcia starszej wersji jej brata.
- Mini Summer. - powiedział w szoku. - I duża Summer. - dodał wskazując na dziewczynę, która otrząsła się z szoku i również rzuciła się w objęcia Marka. - To może wytłumaczycie mi co działo się pod moją nieobecność? - spytał, na co drużyna pokiwała energicznie głowami.

- No siemano skurwysyny. Sory za spóźnie- Naomi otworzyła drzwi z buta, i nie dokończyła zdania ponieważ zauważyła przed sobą dorosłą wersję jej przyjaciela, na którą rzuciła się tak samo jak dwie poprzednie dziewczyny. - O MÓJ TY KURWA BOŻE! - Krzyknęła, odsuwając się od niego. - TY ŻYJESZ! - Na te słowa mężczyzna jedynie parsknął śmiechem i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

- Tak prędko się mnie nie pozbędziesz. - odparł a następnie znowu zdziwiony spojrzał dookoła. - Chwila, moment. Dlaczego są tu po dwie Summer i Naomi? - Spytał, wskazując na dorosłą Blaze, na co wszyscy popatrzyli się na siebie, po czym wybuchnęli śmiechem. - Powiedziałem coś nie tak?

- Nieee, wcale - prychnął Axel.

- Ano właśnie. Ja tu mam coś takiego - mruknęła Blaze, odsuwając się od Evansa i wyciągając z kieszeni, ogniście różowy kamień. Na jego widok, Fei otworzył szerzej oczy.

- Co jest?! Skąd to masz? - zapytał, I w sekundę jej go wyrwał.

- Hej?!

- Simeon ciągle go ze sobą nosił! - wyjaśnił zielonowłosy.

- Aaaaa, czaje. Podjebałam mu go, kiedy przeglądałam jego wspomnienia - wyjaśniła lekko białowłosa.

- Hmmm.. jeżeli włożymy go w pozostałości maszyny, I ją uruchomię, to elektrowstrząsy powinny uwolnić z niego osobę która tam tkwi, kimkolwiek jest - mruknął doktor, klikając coś na panelu sterowaniu. - Nie działa.

- Hej, Jade, mogłabyś? - palnęła Summer, powodując konsternację u połowy dorosłych.

- Co? A tak, pewnie - Greene podeszła do urządzenia, I tak jak poprzednim razem kopnęła w nie. Nic to jednak nie dało.

- Ja się chętnie przyłącze! - uniosła rękę Wodna Napastniczka, z trochę zbyt dużym entuzjazmem. - Ej, Axel, pa na to! To zrobię z Dark Emperors jak wrócę! - Krzyknęła, wiedząc, że jej brat nie pochwala w żaden sposób jej wkurwiania Nathana I resztę (jakby nie zauważył że ona wkurwia wszystkich i to bez kłotni)

- Ja pierdolę, idź do psychiatry - parsknął mężczyzna, przewracając oczami.

- Dobra tam - machnęła ręką i stanęła obok menadżerki. W jednym momencie kopnęły w urządzenie, aż coś strzeliło, ale przy okazji zaczęło się świecić.

- Ha! Udało się!

- Mocne kopnięcie! - pochwaliła różowowłosą, Blaze. - Już widzę że będziesz moją ulubioną osobą z tej drużyny.

- Hej?! A ja?! - zawołał z irytacją Ricardo, bo na czym jak na czym, ale na dobrej relacji z nią akurat mu zależało.

Nastolatka nie odpowiedziała, bo już  wpatrywała się, w strzelającą iskrami maszynę. Z owych iskier, zaczął formować się kształt człowieka. Urządzenie nie wytrzymało, I buchnął z niego dym, tak samo jak przy uwolnieniu Marka. Wynurzyła się z niego nastoletnia dziewczyna, w starej koszulce piłkarskiej gimnazjum Raimona, o jasnobrązowych włosach związanych w kitkę. Zamrugała i rozejrzała się po pomieszczeniu.

- Hej - uśmiechnęła się szeroko. - Jesteście dzieciakami hiperewolucji?

Czyli musi być z tych czasów - zanotowała sobie w głowie Evans, przypatrując się dziewczynie.

- Czyli nie - odpowiedziała sobie sama, nieznajoma. - No to można wiedzieć jak się nazywacie?

- Hola, hola, stop - wtrącił się Aitor. - To ty tu jesteś w gościach, więc ty się tłumacz!

- Cazador, jak chcesz takie głupoty opowiadać, to może się utkaj lepiej - przewróciła oczami Naomi. Dziewczyna popatrzyła na nią zszokowana, I zbliżyła się.

- Nie.. niemożliwe - wydusiła, zbliżając się trochę za bardzo jak na standardy Blaze.

- Eeee... my się znamy?

- A, no tak, nie pamiętasz mnie takiej - westchnęła z lekkim uśmiechem szatynka, I cała zaczęła się świecić na złoto. Po dwóch sekundach przed drużyną stała zupełnie inna osoba.

- Kurwa, co jest?! - zawołał zaskoczony Axel.

- No właśnie! Nie mogłaś wstać z martwych żeby najebać ojcu czy coś?! - przytaknęła jego siostra, która już totalnie nic nie rozumiała.

Przed nimi w pełnej okazałości stała Aurora Blaze-Hillman.

One Escape ~ Inazuma Eleven,  OC i OCWhere stories live. Discover now