12

117 7 0
                                    

Polak westchnął ciężko nad kartkami, przecież nie miał żadnego dobrego pomysłu, to głupie pomyślał. Co on tu jeszcze robi? Dlaczego nie chcą go stąd wywalić. Gdyby naprawdę chcieli się go pozbyć to wymyślili by sobie ten dowód, najwyraźniej zależało im jeszcze by go upokorzyć i jeszcze ten tekst Niemca " Nie odrzucisz jej, wiem to" co to mogło oznaczać? Zaszantażuje Ukrainę by przestał przyjmować jego pomoc czy może namówi Rosję by w niego uderzył, oba scenariusze są niepokojąco prawdopodobne. Szczęście miał po swojej stronie Ukrainę, był nieufny w stosunku do niego, ale pomocy by nie odmówił co równoznaczyło tyle, że nie odwróciły się od Polski, plus pogodzili się, zaprzyjaźnili, Ukraina nie ma już Polsce nic za złe i działało tak w obie strony. Mimo to i tak martwił się co go może spotkać. Rzesza w swej obsesji był w stanie posunąć się bardzo daleko, ale wtedy Polska jeszcze nie wiedział jak reagować. 

Zrezygnowany wstał i ruszył do kuchni, może herbata pomoże mu się skoncentrować.

— Strasznie żałuję, że wtedy tego nie zrobiłam — Przystanął, głos Francji był drżący, niepokojąco załamany. — Nie musielibyśmy teraz siedzieć jak na szpilkach —

— Nie przejmuj się, nie zaatakuje, nie NATO —  Czyżby mówili o Rosji?

— On chcę coraz więcej, a z czasem coraz mniej mu się udaje, jest wściekły — Zrobiło mu się żal Francji, wiedział do czego Rosja potrafi być zdolny i jeśli weszła z nim w jakieś układy, to można już było jej postawić krzyżyk i odmówić różaniec.

— Ukraina był by w stanie ostudzić jego gniew — Odparł Dania. Co za głupoty, Rosja nie poprzestanie na Ukrainie, po tym jak przejmie jego terytoria podbije Bałtyk, Bałkany pod przywództwem Serbii pójdą za nim, rozjedzie Czecha i Słowację, jego ubije jak starą świnie, a potem pójdzie na zachód. To był plan ZSRR, który Rosja pragnie kontynuować i jeśli zachód dalej będzie siedział, popijał herbatkę i patrzył na rozwój wydarzeń to w końcu mu się to uda, a tym razem Polska już im nie pomoże. Wszedł do pomieszczenia.

— Ukraina jedynie by go nakręcił jeszcze bardziej, radzę zacząć myśleć bo się powtórzy dwudziesty wiek, a nikt z was mniemam nie chciałby znów paść po miesiącu przy tak dobrym uzbrojeniu — Puścił do nich oko i zaczął parzyć wodę na herbatę

— Spadaj, co ty możesz wiedzieć o taktyce jak i tak robisz wszystko na hura — Warknął Duńczyk

— Co ty możesz wiedzieć o taktyce jak i tak schowasz się w bunkrze —

— Przestań! — Francja tupneła obcasem — Nie masz prawa uważać się za lepszego od nas tylko dlatego, że ty chciałeś umrzeć, a my nie —

— Mówię tylko, że nic nie robiąc wojny nie wygracie, no chyba, że chcecie by wasz kraj zamienił się w piękną, atomową pożogę —

— Gówno wiesz o wygrywaniu wojen — Rzucił Dania

— Może i gówno, ale za to wiem jak przeżyć i nie stracić przy tym godności, wy z tego co zdążyłem zauważyć, macie w tym małe doświadczenie — Chwycił kubek z gorącą herbatą i wrócił do swojego biura. Nienawidził gdy cała reszta uważała go za głupiego tylko dlatego, że nie pozwolił się nigdy stłamsić. Łatwo im było mówić, skoro cały czas KTOŚ robił wszystko za nich. Jeszcze zero wdzięczności z ich strony. Równie dobrze plan (bardzo głupi swoją drogą) ZSRR mógł dojść do skutku i oboje skończyli by jako atomowe pogorzelisko. Opadł na swoje siedzenie. Wszystko go w tym biurze już denerwowało, ten piękny widok na brudne miasto to zasrane słońce ciągle go oślepiające ten cholerny komputer, który nigdy się nie wieszał i te pierdolone roślinki. Gdy patrzył na to, wszystko w nim krzyczało, że to nie jego miejsce. Ktoś zapukał w drzwi.

— Proszę — Jęknął marudnie

— Po pierwsze tu jest jakieś zaproszenie na spotkanie, bla bla bla, Unia coś chciał, ale już nie pamiętam no i przyszedłem się dowiedzieć czy Niemcy zrobił jakiś kolejny ruch od poniedziałku — Odrzucił kopertę z zaproszeniem na bok i pochylił się w stronę Węgra.

— Niczym nowym nie zabłysnął, w zasadzie to od poniedziałku jest cisza —

— Planuje nowe ruchy, ja puki co nie trafiłem na nic podejrzanego —

— Albo dobrze się kryje, albo naprawdę jeszcze nic nie zrobił z swoimi słowami —

— Albo, nic nie chce zrobić, może wie, że chcesz się zemścić i siedzi cicho —

— Oby jednak nie wiedział — Oparł głowę na łokciu spoglądając w okno.

— Wiem, że chodzi co chwila do Uni i zdaje mu raporty, według niego wszystko idzie świetnie — Uśmiechnęli się do siebie

— To dobrze, wkurza mnie niemiłosiernie nawet jak go nie widzę —

— Dasz radę, jeszcze trochę się z nim pomęczysz i będziemy mogli to zakończyć raz na zawsze — Polak uśmiechnął się do niego trochę wymęczony — Widzę, że puki co starasz się korzystać z swojej funkcji? — Wskazał na porozrzucane papiery, z początku Polak westchnął ciężko chcąc powiedzieć, że w ogóle mu nie idzie, ale wtedy przypomniał sobie rozmowę z Francją i Danią, wie jak nie dać się złapać Rosji, dobrze go zna, może to wykorzystać.

— Chyba właśnie na coś wpadłem — Zaczął szukać gorączkowo jakiejś kartki by zapisać swój pomysł.

— Jak świat szybko się zmienia, już dla nich pracujesz, a jeszcze sekunde temu ich nienawidziłeś —

— Przecież wiesz, że i tak mnie tu nie zostawią, przynajmniej coś zdziałam zanim zniszczę im życie — Węgier roześmiał i klepnął przyjaciela po plecach po czym wyszedł, dopiero wtedy Polak otwarł list. To tylko co miesięczne spotkanie stwierdził, ale nie tym razem, miało się odbyć z wszystkimi i to na ważny temat, umów handlowych z Afryką. Trzasnął ręką w biurko, teraz jego plany dotyczące wojny na nic się nie przydadzą. Ułożył się na biurku kompletnie zrezygnowany. Nie miał już żadnej motywacji by dalej wysilać swoją kreatywność więc po prostu dopił herbatę i uwolnił się z biura potajemnie przed czasem. Uciekł samochodem prosto do swojego domu, do swoich kotów i książek by po prostu odpocząć od tego wszystkiego co teraz się działo i jeszcze się wydarzy.

Rok 1956

Moje twarde postanowienie o pozostaniu w lesie i nie wychylaniu się na światło dzienne zostało złamane przez jedno zdanie "Węgry jest w niebezpieczeństwie" nawet Poznań nie był w stanie wywabić mnie z mej jaskini, ale ten rudy skurwesyn już tak. Zaraz wziąłem wszystkie potrzebne leki (broni już nie mam) i wsiadłem w pierwszy pociąg do Budapesztu, który znalazłem. Wzrok ludzi mnie przytłaczał, ale wcale im się nie dziwię, wyglądam jakbym jedną nogą był na cmentarzu, a drugą u księdza na egzorcyzmach. Jednak na widok Węgier odżyłem, nie zdawałem sobie nawet sprawy jak bardzo mi go brakowało przez te  kilkanaście lat. Opowiadamy sobie wszystko co działo się odkąd widzieliśmy się po raz ostatni, czyli w zasadzie nie robimy nic innego oprócz rozmów. Podobno szukał mnie na Wołyniu w Warszawie, w Moskwie, teraz ja odnalazłem jego, jest w złym stanie, ale nie podda się, chcę zginąć za swoją ojczyznę, a ja go tu nie zostawię, będę z nim do końca. Co dziwne nie próbuje go nawet zatrzymać, za dobrze znam to uczucie, czasem to jedyny sposób na uratowanie się. Jedyne co mogę zrobić to być z nim w naszych ostatnich dniach.

Manipulacja |GerPol|Where stories live. Discover now