Dzisiejszego dnia miał cela jak baba z wesela. Piątkowy wieczór do reszty wyczerpał jego siły mentalne i fizyczne, a weekend pełen dramatu Polskiej polityki wcale nie pozwolił mu wypocząć. Niestety urlop ma wpisany dopiero po wyborach, jeszcze cały miesiąc, módlmy się do Boga. Z tego zmęczenia już nawet dostał halucynacji gdyż nagle na miejscu celu zobaczył Niemca. Oh chętnie się wyżyje na nim. Uniósł karabin, wycelował i...
- Pojebało cię?! - NATO popchnął go akurat gdy już miał nacisnąć spust. Spojrzał ponownie na swój cel, chyba jednak nie były to zwidy i Niemcy naprawdę tam stał.
- Wybacz, nie zauważyłem go - Niemcy podszedł bliżej
- To jak ty celujesz jak go kurwa nie zauważyłeś?! - Spać, odpocząć, z dala od ludzi, tylko o tym teraz myślał. - To może chciałbyś przyjąć pewne zajęcia dla poprawy koordynacji? -
- Nie, chyba nie -
- To świetnie, od dziś szkolisz tego o to kadeta, samoobrona plus obsługa broni - W oczach Niemca widać było czystą panikę.
- Co ja nie mam co robić?! -
- Bez dyskusji - Odwrócił się na pięcie i ruszył do reszty. Świetnie, kolejny kłopot na głowie, tak jakby Szwab nie dręczył go już w pracy. Z drugiej strony to mogła być jego szansa na zrealizowanie planu, którego jeszcze co prawda nie miał, ale powoli kształtował się w jego głowie
- Kiedy ci pasuje? Byle by nie rano, nie wstanę -
- Poniedziałki po pracy? -
- Fantastycznie - Usiadł na ziemi i wyciągnął butelkę z wodą.
- Może zaczniemy już dzisiaj? Specjalnie przyjechałem -
- A może nie? - Odpowiedział takim samym beztroskim tonem - Prawie wpakowałem ci kulkę w łep -
- To może dziś wieczorem, zdążysz się zdrzemnąć jeszcze, odpocząć. Proszę, chciałbym już jutro rano wyjechać do Brukseli - Polak westchnął cierpietniczo.
- Dziewiętnasta w sali i ani minuty wcześniej -
- Świetnie dzięki - Przez chwilę jakby chciał się do niego przytulić, może nawet ucałować w policzek, ale widząc morderczy wzrok Polaka powstrzymał się od takich czułości. Polska korzystając z faktu iż NATO był na niego wściekły za tą drobną pomyłkę (umówmy się, po szwabie nikt by nie płakał) ulotnił się z treningu i poszedł za radą Niemca się zdrzemnąć. Dobry sen w dzień faktycznie pomagał bo już po przebudzeniu czuł się lepiej, dalej w fatalnym humorze, ale przynajmniej nie był chodzącym trupem i nawet zaczynał jakoś myśleć.
Wszedł na salę gdzie czekał już zdenerwowany Niemcy, wcale mu się nie dziwił, pierwsze bójki zwłaszcza z kimś silniejszym zawsze są stresujące. Dla przykładu Polska pierwszą swoją bójkę zaliczył z ZSRR i został starty na drobny mak, ah stare dobre czasy, chociaż za ZSRR nie tęsknił.
- Gluten tag Szwab-
- Oh cześć, wyspany? -
- Można tak powiedzieć - Mruknął rzucając swoją torbę w najdalszy kąt, całe szczęście przebrał się już w domu no i Niemcy też, im szybciej zaczną tym szybciej skończą. - Pierwsza sytuacja, jestem dresem, któremu wszedłeś w drogę i mam do ciebie problem, co robisz? - Niemiec spojrzał na niego zdezorientowany.
- No więc, uciekam? -
- Jestem od ciebie szybszy, dopadam cię, co robisz? -
- Krzyczę? -
- Zatykam ci usta -
- Jeszcze podleć na spodku -
- Chcę po prostu przetestować wszystkie scenariusze -
![](https://img.wattpad.com/cover/358048930-288-k604141.jpg)
YOU ARE READING
Manipulacja |GerPol|
FanfictionPolski nigdy nie dało się określić chlubą Unii, ani pupilkiem jej ulubieńców, kiedy jednak sprzeciwia się jej postulatom wszystkim wydaje się, że to już za wiele by trzymać go dalej. Ale czy nienawiść do swojej pracy pozwoli znanemu już z uprzykrzan...