Właściwe to nie miałbym nic przeciwko, żeby mu go oddać, wraz z tą całą uwagą, która w tym momencie była skupiona głównie na mojej osobie. Jednak to było niemożliwe. Bo za ten wybór odpowiadała wyselekcjonowana garstka zamożnych starszych pań ze stowarzyszenia, w których skład wychodziły rzecz jasna moje ciotki. Jednak wśród znajomych nazywaliśmy je prześmiewczo „pstrokate ciotki" lub przynajmniej „wścibskie ciotki". Właściwie to te dwa określenia idealnie do nich pasowały. Aż nie chce mi się myśleć co by było, gdyby dowiedziały się, że zabieram się za szukanie partnerki dzień przed otwierającym bankietem. Chyba zeszłyby na palpitacje serca na moich oczach. Tylko prawda była taka, że tak właściwie to ja wcale nie planowałem nikogo szukać. Więc telefon przy sobie z numerem alarmowym to niewątpliwie niezbędnik na jutrzejszy wieczór.

Nie rozmyślając już więcej o tej gorszej stronie bycia wpływowym człowiekiem, postanowiłem skorzystać z tej drugiej, znacznie lepszej. A konkretniej mówiąc miałem w planie zabawić się za kupę siana w prywatnym klubie, bez żadnych konsekwencji.

Hearts był jednym z niewielu miejsc, w których aktualnie mogłem to zrobić. A to wszystko dlatego, że klub należał w główniej mierze właśnie do mnie.  W związku z tym wstęp tutaj mieli tylko i wyłącznie moi zaufani i sprawdzeni ludzie.

– No stary, w końcu dotarłeś. Ile można na ciebie czekać? – spytał nieco znudzony Scott. – A może w końcu zająłeś się szukaniem towarzyszki na jutrzejszy wieczór, co? – wyszczerzył się szyderczo.

– Nie bądź niedorzeczny – odparłem, siadając obok niego.

– Nawet twój niespełna rozumu braciszek nie przyjdzie sam. Chcesz być od niego gorszy? – spytał, sugestywnie unosząc jedną brew po czym zaczął rechotać, wyprowadzając mnie z równowagi.

– To nie są żadne zawody, Scott – ostentacyjnie przewróciłem oczami na jego niedorzeczne zachowanie.

– W sumie, jakby nie patrzeć to są, a my kolego czy chcesz czy nie, bierzemy w nich udział – odparł beztrosko, tak jakby niemal go to ucieszyło.

– Ty i mój brat być może – prychnąłem pod nosem.

– Chcesz, żeby wścibskie ciotki zeszły nam na zawał? Powinieneś się wstydzić, młody człowieku – powiedział z udawaną powagą, naśladując ton starszych kobiet. Przysięgam, że aż przeszedł mnie dreszcz. – A tak poważnie, od jakiegoś czasu strasznie przynudzasz. Idź się trochę rozerwać. Widzisz te tam? – spytał, przenosząc wzrok na dwie kobiety znajdujące się obok baru. – Nawet się nie kryją z tym, że nas obserwują.

– Śmiało, niedługo dołączę – odparłem, lustrując kobiety wzrokiem. – Zdecydowanie powinienem się czegoś napić.

– I to ja rozumiem – odpowiedział, po czym bez zastanowienia ruszył w stronę wspomnianych kobiet.

Tak, tak idź. I nie wracaj zbyt prędko, nie mam ochoty słuchać kolejnych morałów.

Usiadłem na wygodnej kanapie, w naszej prywatnej strefie i zamówiłem butelkę whiskey. Kompletnie nie miałem ochoty na zabawę. Jednak Scott miał rację, musiałem się jakoś rozerwać. Po wypiciu paru mocniejszych trunków, w końcu postanowiłem do niego dołączyć.

Jednak przechodząc tuż obok wejścia zauważyłem, że ochroniarz awanturuję się z jakaś kobietą, która na moje oko po prostu chciała wejść do środka. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, takie sytuacje zdarzały się dość często. Jednak, przyglądając się tej sytuacji nieco dłużej, nie ciężko było dostrzec, że facet najwyraźniej zapomniał o podstawowych manierach, jakie przystają dżentelmenowi, gdyż zaczął szarpać dziewczynę za rękę, próbując ją wyprowadzić. Nawet nie wiem, dlaczego przeszła mi przez głowę myśl, aby zainterweniować. Chyba zwariowałem, ale zaledwie chwilę później znalazłem się tuż obok nich.

Deliverance - Edevane Brothers 1Kde žijí příběhy. Začni objevovat