Rozdział Dwudziesty Pierwszy

1.7K 158 14
                                    

- Nic tam nie widzę - Stwierdził chłopak, uważnie obserwując niebo, na którym widniało tysiące, a raczej miliony gwiazd.

- Przypatrz się, to nie jest takie trudne - Zaśmiałam się cicho, wskazując ręką ponownie na jeden z gwiazdozbiorów, starając się wskazać Luke'owi wielki wóz. On jedynie pokręcił głową zrezygnowany.

- Wciąż nic - Powiedział, kierując swój wzrok na mnie. Uśmiechnęłam się do niego lekko.

- Przecież to się nawet rzuca w oczy, jak możesz go nie widzieć? - Spytałam rozbawiona.

Luke wzruszył ramionami.

- Nigdy nie oglądałem gwiazd, tym bardziej nie interesowały mnie żadne gwiazdozbiory - Wytłumaczył, a ja przewróciłam oczami.

- Nie ma w tobie ani grama romantyczności - Stwierdziłam, wypinając usta w dzióbek.

- Romantyczność nigdy nie wychodziła mi dobrze.

Zaśmiałam się, a chłopak jedynie bardziej wtulił mnie w siebie, przez co uśmiech na mojej twarzy znacznie się powiększył. Czułam ogromne szczęście i beztroskę w tym momencie, miałam wrażenie, że wszystko co złe opuściło nas, pozostawiając wolno, bez żadnych zmartwień czy konsekwencji. Przez chwilę czułam się zupełnie niewinnie i bezpiecznie, to tego tak bardzo mi brakowało... Brakowało mi szczęścia.

- Czasem robisz postępy - Mruknęłam, a on cicho się zaśmiał.

- To źle - Stwierdził.

- Dlaczego?

- Ponieważ to oznacza, że moja męskość ulatnia się z każdą chwilą spędzoną z tobą, czuję jakbyś chciała zrobić ze mnie ciotę - Wyjaśnił, a ja wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Po chwili jednak przysłoniłam usta ręką, starając się opanować. Spojrzałam rozbawiona na Luke'a, który patrzył na mnie z zupełnie poważną miną.

- To, że stajesz się ciotą to niestety nie moja wina - Powiedziałam i pstryknęłam go w nos. Hemmings zmarszczył brwi i przewrócił oczami, po chwili jednak uśmiechnął się szeroko.

- Ale to cię we mnie kręci - Stwierdził z dziwnym uśmiechem. Zmarszczyłam brwi.

- Chciałbyś - Prychnęłam, odwracając wzrok.

Luke zaśmiał się.

- Mnie nie oszukasz słoneczko - Szepnął mi do ucha, delikatnie smyrając je swoim nosem.

- Dalej to sobie wmawiaj - Powiedziałam, starając się zabrzmieć zupełnie bez uczuciowo. Chłopak zaśmiał się cicho, pod nosem, powracając do swojej poprzedniej pozycji.

To co robiliśmy było dziwne, nie wiedziałam czy to normalne. Nie, to zdecydowanie było nienormalne! Zastanawiałam się o czym myśli chłopak, zastanawiałam się co ja tak właściwie czuję. Naprawdę nie miałam pojęcia co robię, ani co myślę. Wiedziałam jedynie jedno, że już na zawsze mogłabym pozostać tak w jego ramionach, oglądając rozgwieżdżone niebo i nie myśląc o problemach. Z jednej strony to wszystko mnie śmieszyło, a z drugiej przerażało. Bałam się tego co się dzieje, bałam się, że mogłam się... zakochać?

A dlaczego się bałam? Bo wiedziałam, że jeśli tylko to zrobię to zniszczę nie tylko Luke'a, ale i także siebie. Rick miał rację, wiedział co mówi. "Zaczniecie niszczyć siebie nawzajem, każdego dnia coraz bardziej, nie mając o tym pojęcia. Będziecie wydawać się szczęśliwi, ale to wszystko runie" - Wiedział do czego to zmierza i panował nad tym. To wciąż jest jego gra, wciąż próbuje się zemścić. Tylko dlaczego nie chce mu odpuścić? Dlaczego nie potrafi wybaczyć mu tak samo jak ja?

Zemsta - Luke Hemmings || CompletedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz