Rozdział Dziewiąty

2.1K 168 6
                                    

Przed moimi oczami stał, uśmiechnięty szeroko Nathan. Patrzyłam pustym wzrokiem na chłopaka, minęła jeszcze chwila, zanim cokolwiek powiedziałam, był ostatnią osobą, której się tutaj, teraz spodziewałam. Pokręciłam głową, wyrywając się ze swoich myśli.

- Och to ty, a myślałam, że ktoś ważny - Prychnęłam, zupełnie nie przejmując się jego obecnością oraz faktem, że wszystko widział. Wiedziałam, że nie jest on dla mnie żadnym zagrożeniem.

- A więc, twoim zdaniem nie jestem nikim ważnym? - Oparł się o framugę drzwi, krzyżując ręce.

- Tak, to właśnie powiedziałam - Fuknęłam i ruszyłam w stronę wyjścia, chcąc opuścić pomieszczenie, niestety przeszkodziła mi w tym ręka Nathan'a, która zagrodziła mi przejście, tuż przed nosem. Spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem, chowając pendrive do kieszeni spodni.

- Nie traktujesz mnie jak niebezpieczeństwo?

- Nie.

- A Powinnaś - Powiedział spokojnie, zadowolonym głosem. Odwrócił swój wzrok na moją osobę, pogardliwie mi się przyglądając.

- Nie sądzę - Warknęłam. Nathan pokręcił rozbawiony głową, następnie znów obdarował mnie swoim spojrzeniem.

- Może zmienimy trochę zasady naszego układu? - Wyszczerzył zęby.

Cofnęłam się o krok od chłopaka.

- Co masz na myśli?

- Ostatnio nie dzieje się najlepiej w moim związku z Margaret...

- Madeline - Warknęłam groźnie, poprawiając go. Nie mogłam uwierzyć, że on nie wie nawet, jak ma na imię jego dziewczyna.

- Ta, właśnie - Ręką przejechał po swoich włosach, poprawiając je - Nie chcę stracić dobrej sponsorki, więc jeśli ona ze mną zerwie to twój mały sekret nie będzie bezpieczny.

Zacisnęłam mocno pięści i zamknęłam oczy, spuszczając głowę do dołu. Jego słowa wytrąciły mnie z równowagi i spokoju, w ciągu kilku sekund, z każdym wypowiedzianym słowem Nathan'a byłam coraz bardziej wściekła. Miałam ochotę po prostu chwycić za stojące niedaleko mnie krzesło i rzucić mu nim prosto w twarz.

- Co? - Wydusiłam w końcu z siebie, wciąż nie podnosząc wzroku.

- Masz nie dopuścić do tego by ona ze mną zerwała, bo inaczej wszyscy się dowiedzą, że tylko udajesz ich przyjaciółkę - Powiedział spokojnie, wciąż stojąc w takiej samej pozycji.

Nie wytrzymałam i pewnym krokiem, przysunęłam się do chłopaka, chwytając go mocno za koszulkę i przyciskając do ściany. Spojrzałam mu prosto w oczy.

- Dlaczego uważasz, że to zrobię? - Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.

- Bo masz za wiele do stracenia by mi odmówić - Uśmiechnął się chytrze.

Nienawidzę go, nienawidzę, nienawidzę.

- Posłuchaj mnie, wystarczy, że pstryknę palcami, a moi ludzie zajmą się tobą - Warknęłam zdenerwowana, jednak w moim głosie było słychać także desperację.

Nathan odepchnął mnie od siebie i poprawił materiał od swojej koszuli.

- Ależ ja wiem, że mi nic nie grozi.

- Niby dlaczego tak uważasz? - Skrzyżowałam ręce

- Bo jeśli mi się coś stanie, twój sekret bardzo szybko się wyjawi. Mady będzie chciała dojść do tego, co mi się stało i dlaczego,a w końcu odkryje prawdę.

Zemsta - Luke Hemmings || CompletedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz