7

61 8 3
                                    

Moje oczy otworzyły się na zimne spojrzenie gwiazd, a ból w tyle głowy przypomniał mi o gwałtownym upadku. Leżąc obok kamienia, zmysły powoli wracały do mnie, a półmrok rozpylał cienie na podwórku. Szybko podniosłem się z ziemi, zaniepokojony obecnością czarnej postaci z rozpostartymi skrzydłami, unoszącej się na horyzoncie.

Zwierciadło ostatnich promieni słońca ujawniło grozę tego spotkania. Serce waliło mi jak w rytmie uderzeń mrocznych skrzydeł zbliżającego się bytu. Wzrok skierowałem ku domowi, nieśmiało modląc się, aby mama nadal spokojnie snuła swoje sny. Usłyszałem charakterystyczne huki potężnych skrzydeł niosące się w powietrzu, a strach ogarnął mnie jeszcze mocniej.

Biegłem w kierunku domu, w oddali słysząc śmiech, który podcinał moje kroki. Coraz bliżej było to, co samozwańczy demon nazwał mnie swoją "Owieczką". Serce biło mi tak gwałtownie, że czułem, jakby miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Łzy zbierały się w moich oczach, a jedyną myślą było dotarcie do bezpiecznego schronienia.

W ślad za mną niosły się donośne słowa mężczyzny, które przeszyły mnie jak strzała. - Owieczka boi się? Nie masz czego, jesteś mój, Jiminie... - w pędzie po ulicy i rozpalającym strachu sercu.
- Wczoraj ci się podobało. Chciałeś więcej. Wiesz, że mogę ci dać tego, czego chcesz?

Zatrzymałem się, starając się ukryć wzruszenia, które demon wywołał w moim wnętrzu. Przecierałem twarz, ukrywając przed nim kruchą stronę mojej siły. Chciałem udawać, że jestem nieugięty, ale wewnętrzny strach zdradzał moje prawdziwe uczucia.

Nagłe zatrzymanie na chwilę pozwoliło mi wyrwać się z zaklętego tańca z demonem. Nie odwracając się do niego, wypowiedziałem słowa pełne rozpaczy i złości.
- Zostaw mnie! Trzeba było mnie zabić! Nie jestem twoją zabawką! - Krzyk nieprzenikniony chłodem wstrząsnął moim ciałem, ale nie zniweczył zdecydowanej postawy.

Demon jednak odpowiedział prowokacyjnie.
- A czy ja coś powiedziałem, że jesteś moją zabawką, skarbie? - Jego chłodny ton zdawał się uderzać w moją psychikę, zacierając granicę między rzeczywistością a mrocznym światem, który mnie otaczał.

Podczas biegu do domu zamknąłem wszystkie drzwi i zasłoniłem zasłony, próbując się schronić przed wpływem tego istnienia. Spojrzałem w stronę pokoju mojej matki, gdzie zobaczyłem, że śpi spokojnie. To widok przynajmniej troszkę ukoił moje zszargane nerwy.

Kiedy w końcu znalazłem się w moim pokoju, zimny podmuch wiatru ostrzegł mnie przed obecnością demona. Obróciłem się w jego kierunku, a jego zły uśmiech wskazywał na to, że gra w mrocznym tańcu trwa dalej. Ręce trzęsły mi się tak mocno, że próba chwycenia za klamkę stała się niemożliwa. Warknięcie demona brzmiało jak straszliwe ostrze ostrzeżenia, przerywając ciszę i zalewając moje myśli.

- Co ty sobie wyobrażasz? - zahuczał demon. - Należysz do mnie! Jesteś mój! - Jego słowa brzmiały jak piekielna pieśń, której odmawiałem posłuszeństwa, ale wiedziałem, że ta walka była nierówna.

Moje spojrzenie zderzyło się z jego przerażającymi oczyma - czarnymi jak otchłań. Jego twarz była jak kształtujący się kawałek mroku, a skóra zdawała się pękać od wewnętrznej siły. Wzruszyłem się z odrazą, nie umiejąc zrozumieć, co takiego go skrzywdziło, by stać się takim okrutnym stworzeniem.

Gdy zaczął się zbliżać, próbowałem cofać się, ale drzwi były jak nieprzenikniona ściana. Jego szept, pełen grozy, dotarł do moich uszu.
- Nie powinieneś się tak do mnie odnosić. Myślisz, że tak po prostu cię zostawię? - Jego dłoń złapała mój nadgarstek, a ból sprawił, że serce zadrżało. - To znamię - kontynuował. - Aby żadna inna istota nie dotknęła cię nawet palcem, bo należysz do mnie.

Jego chłód przenikał mnie jak cierń, a łzy zaczęły wylewać się z moich oczu.
- To boli...- jęczałem, ale demon bezlitośnie ciągnął mnie w kierunku łóżka. - Ma boleć - odparł, a ja zostałem rzucony na łóżko jak ofiara krwawej umowy.

- Przepraszam...- wyszeptałem płacząc, a demon odwrócił wzrok. Jego twarz przestała emanować okrucieństwem, a zamiast tego pojawiła się subtelność, której wcześniej nie dostrzegłem. Mimo ciemności zauważyłem, że jego skóra była teraz delikatniejsza, pozbawiona popękania żył.

Nie patrzył na mnie, lecz skierował spojrzenie za okno, a jego oddech brzmiał ciężko. - Nie płacz...- powiedział spokojnie. Wytarłem łzy i usiadłem delikatnie na łóżku, wpatrując się w niego. Stał tak przez dłuższą chwilę, aż wreszcie spojrzał na mnie.

- Nigdy więcej nie mów mi, co mam robić...- Pokiwałem głową i spuściłem wzrok. - A teraz śpij dobrze, Minnie. - Po jego słowach czułem się niepewnie, jakby między nami coś zostało zerwane. Zawahałem się przez moment, zanim zdecydowałem się powiedzieć - Przepraszam.- To było zbyt mało, ale nie wiedziałem, co jeszcze mogłem zrobić.

Demon opuścił moje pomieszczenie przez otwarte okno, a ja zostałem sam ze swoimi myślami.

Leżałem, cały zalany łzami, otoczony ciemnością, nie zamykając nawet okien ani drzwi. Przykryty kołdrą, zadumany nad sobą, zastanawiałem się nad tajemniczym demonem. Czemu tak bardzo zależało mi na jego obecności?

Znamię na mojej szyi zdawało się mieć klucz do rozwiązania tej łamigłówki. Wstrząsnąłem się myślą, czy to może być jedyny powód mojej uległości wobec tej mrocznej istoty. Czy to oznaczenie miało moc, której nie potrafiłem zrozumieć?

Wspomnienia o demonie, o jego dotyku i słowach, kłębiły się w mojej głowie. Chciałem go zatrzymać, zrozumieć, odkryć tajemnicę, która mnie pociągała. Nie zdawałem sobie sprawy, że to wybór, który miał odmienić moje życie na zawsze.

 Nie zdawałem sobie sprawy, że to wybór, który miał odmienić moje życie na zawsze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Forest || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz