6

67 11 2
                                    

Promienie słońca zaczęły delikatnie padać na moją twarz, a ja, jeszcze przytulony do białej kołdry, zmarszczyłem brwi, przecierając oczy piąstkami. Ziewnąłem i zatopiłem się jeszcze bardziej w miękkim uścisku pościeli. Sen był tak przyjemny, a moje ciało odświeżone po spokojnym śnie. Pierwszy raz w dłuższy czas poczułem, jakbym leżał na chmurce.

Nagle moje oczy szeroko się otworzyły, a wspomnienia z wczorajszego wieczoru wróciły. Rzuciłem spojrzenie na okno, które było odsłonięte, a poranne słońce rozświetlało pokój. Usiadłem na łóżku, zastanawiając się nad tym, czy to możliwe, że nieproszony gość z wczoraj odsłonił okno. Czy obserwował mnie w bezbronności snu, schowanego pod kołdrą?

Złapałem się za szyję, w myślach ponownie przeżywając chwile, gdy potwór z lasu zbliżył się do mnie. Wizja jego języka sunącego po mojej skórze i pocałunków, które zostawiły czerwone ślady na mej duszy, podkręcała ciekawość i tęsknotę. Czułem na sobie ciepło wstydu, gdy uświadomiłem sobie, że pod wpływem nieznanego dotyku zdałem się na coś, czego nie potrafiłem zrozumieć.

Przesłoniłem oczy dłońmi, próbując zatrzeć obrazy, które powracały jak uporczywe wspomnienia. Moje policzki rozpalone rumieńcem były tylko zewnętrznym odzwierciedleniem wewnętrznego chaosu. Nieświadomie przywodziłem w myślach sceny, które wywoływały gąszcz sprzecznych emocji.

Zasiadłem na łóżku, próbując zrozumieć, czy to, co się wydarzyło, było rzeczywiste. Okno, które rano było odsłonięte, potwierdzało, że nie był to jedynie sen. Przymknąłem oczy, starając się oderwać od rzeczywistości, lecz wówczas sceny z poprzedniej nocy ożyły w mojej wyobraźni, jakby chciały utrwalić się w mojej pamięci.

Przez moje ciało przeszły dreszcze, a westchnienie uciekło mi z ust, gdy otworzyłem oczy i spojrzałem zamglonym wzrokiem na drzwi, które wczoraj wieczorem mocno trzasnęły. Wstałem niechętnie z łóżka, poczułem chłód luźnych dresów oplatających moje ciało i skierowałem się ku drzwiom.

Przywierałem zębami do wargi, gdy dotarło do mnie, że drzwi, które teraz chciałem otworzyć, były zamknięte. Przypomniałem sobie, że wczoraj wieczorem były otwarte, a teraz ktoś lub coś, niepojętego dla mnie, postanowiło je zamknąć. Oddech zatrzymał mi się na chwilę, a serce wbiło mocniejsze uderzenie.

Zdecydowałem się wyjść na podwórze, aby wpuścić zwierzęta z zagrody. W zimowym powietrzu zdałem sobie sprawę, że sytuacja, której doświadczyłem, sprawiła, że staję się pionkiem w grze, której zasady są mi obce. Wątpliwości mnożyły się w mojej głowie, a odpowiedzi wymykały się, jak mgławica rozsnuwająca się po niebie nocy.

Po powrocie do domu, otworzyłem okna, pragnąc wpuścić odrobinę świeżego powietrza. Zasiadłem do przygotowania śniadania, ale niespodziewanie mama wtargnęła do domu z łzami w oczach, zamykając mnie w ramionach. Jej płacz był niczym alarm, ostrzegawczy dzwonek, który wywołał w moim wnętrzu niepokój.

- Mamo, co się stało? -  zapytałem, próbując zrozumieć, dlaczego łzy zdobiły jej policzki.

Szeptem przemówiła - Tak bardzo bałam się, że tobie też coś zrobił.

Potwór z lasu, dotychczas tylko nocnym strachem, zdawał się teraz przekraczać granicę między mrocznymi koronami drzew a bezpiecznym wnętrzem domów. Słuchając słów kobiety, które wstrząsnęły moją wyobraźnią, zaczęło mi być coraz trudniej wierzyć, że to, co działo się wokół, było jedynie efektem mojej wyobraźni.

Wiadomość o brutalnym ataku na jednego z sąsiadów, człowieka zasłanego na własnym łóżku, sprawiła, że strach zagnieździł się jeszcze głębiej w sercu społeczności. Moje myśli krążyły wokół pytania, czy to dziwne stworzenie, które zobaczyłem, mogło być odpowiedzialne za tę krwawą zbrodnię, czy też może był to zupełnie inny byt, który przechadzał się nocą po naszej małej wiosce.

Skonfundowany i pełen niepokoju, poczułem, że zagrożenie stawało się realniejsze, a strach w społeczności narastał. Rozglądając się po pokoju, gdzie stojący w narożniku stary fotel zdawał się zaczynać przybierać kształty potwora.

Noc po ataku na sąsiada przyniosła ze sobą mroczną ciszę, a w myślach kołatały się pytania, na które nie było łatwych odpowiedzi. Wstrzymując oddech, weszłem do zrujnowanej sypialni państwa Kim. Obraz, jaki się przed moimi oczami pojawił, był przerażający - krwawe plamy pokrywały podłogę, a rozszarpane prześcieradło i zniszczona pościel świadczyły o brutalności ataku.

Zszokowany tym, co zobaczyłem, nie potrafiłem pojąć, dlaczego potwór z lasu obrał za cel niewinnego człowieka.

Usiadłem nad brzegiem wodospadu, wpatrując się w gęsty las, w którym ukrywała się tajemnicza istota. Rozważając możliwości, zastanawiałem się, czy w tym mrocznym lesie skrywa się klucz do rozwikłania zagadki. Czy istniała jakaś zależność między moim spotkaniem z tym potworem a atakiem na sąsiada?

Zmęczony myśleniem, patrzyłem na tańczące kaskady wodospadu, chcąc odnaleźć spokój w szumie wody. Jednak nawet ta naturalna symfonia nie potrafiła ukołysać burzy myśli w mojej głowie. Ciemność, która skrywała się w lesie, zdawała się wciąż kusić, a ja zastanawiałem się, czy jeszcze wiele nocy będzie trwać to krwawe widowisko, zanim poznam prawdziwe oblicze bestii.

Nagle zza lasu zobaczyłem ręce, które obejmowały drzewo, a chwila później rozległ się mój krzyk ostrzeżenia. Lecz te słowa zdawały się zanikać w głuszy lasu, ignorowane przez to, co skrywało się za gęstym liściastym zasłonem. Wykrzykiwałem kolejne ostrzeżenia, do potencjalnej osoby wchodzącej do lasu, z głębi mojej duszy, ale były one tylko echem w bezdusznej krainie.

Nagle, jak rozkwitający koszmar, zza drzewa rozpostarły się ogromne, czarne skrzydła. Ich obecność przyprawiła mnie o drżenie, a serce biło mi jak dzikie ptaszysko uwięzione w klatce. Bez zastanowienia zacząłem się cofać, ale niestabilny teren podał mi cios. Upadłem, uderzając tyłem głowy o twardą ziemię, wchłaniając jej zimny oddech.

Zamknąłem oczy, leżąc bez ruchu na chropowatym podłożu. W ciemności usłyszałem szepty liści i przeraźliwe echo własnych słów - Ten las jest przeklęty! - Niewidzialna siła skrywająca się w mroku tego miejsca nabierała nowego wymiaru, a ja zdałem sobie sprawę, że z każdym kolejnym krokiem w głąb tego lądu.

- Mam cię.

- Mam cię

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Forest || JikookWhere stories live. Discover now