3. Byliśmy tu już

Start from the beginning
                                    

- Świeże drewno? – zmarszczyła brwi.

- Twoja babcia chyba wiedziała, co się święci – mruknął Stiles. – Ekipa remontowa kręciła się tu przez cały miesiąc. Strasznie zorali trawnik.

Rosalie pstryknęła włącznikiem i salon zalało światło. Renee bardzo się postarała i musiała wydać fortunę na kompletny remont. Ściany odmalowano, wstawiono nowe, beżowe meble i lśniący, ogromny telewizor. Rosalie patrzyła na wygaszony kominek, jakby spodziewała się, że rozpali go samym wzrokiem.

- Potem będzie czas na zwiedzanie – zapewnił Jackson. Wszedł do domu jako ostatni i zamknął drzwi, po czym on i Razjel rzucili się do zaciągania zasłon.

Rosalie usiadła w nowym, beżowym fotelu i skopała buty przed podwinięciem nóg.

- No więc? – w jej głosie zadrgała nuta zniecierpliwienia.

Dopiero teraz dostrzegła, że Stiles miał na sobie kraciaste spodnie od piżamy i T-shirt z Power rangers. Nie była w stanie stwierdzić czy spał przed ich przybyciem, czy raczej wystawał przy oknie i oczekiwał aż światła samochodu Razjela rzucą blask na podjazd. W każdym razie, usiadł sztywno na beżowej sofie i zaczął skubać metkę rzuconego na nią koca w kolorze kobaltowym.

- Gdzie reszta? – rzucił przez ramię Jackson, odsuwając delikatnie zasłonę, by wyjrzeć na ulicę przed domem.

- Zajęci swoimi sprawami. Scott prosił, żebyśmy wszyscy spotkali się jutro – mruknął Stiles. – Nie musisz tak warować, Whittemore. O ile nie przyjechaliście trąbiąc i wykrzykując, że Clear jest z wami, nikt nie wie, że jest w mieście.

Rosalie uniosła wysoko brwi.

- Czy ktoś wreszcie może mi powiedzieć, co się dzieje? – nerwowo postukiwała paznokciami we własne kolano. Chciała tylko wziąć prysznic i pójść spać. Nie sądziła, że zobaczy dziś kogokolwiek.

Nie była nawet pewna, czy ma na to ochotę.

- W mieście znów pojawiła się wzmożona aktywność nadnaturalna – oznajmił rzeczowo Razjel, opierając się o kominek. Zastygł w niedbałej pozie z nogami skrzyżowanymi w kostkach. Jego twarz nie wyrażała zupełnie nic.

- Beacon Hills to latarnia morska dla nadprzyrodzonych. Nic nowego – wstała gwałtownie i zerknęła w stronę schodów. Na piętrze znajdowała się jej sypialnia, jej łóżko i prysznic. Chciałaby już poczuć gorącą wodę na plecach. – Jeśli to wszystko...

- Nie taka aktywność nadnaturalna – Stiles wyciągnął komórkę i podsunął ją Rosalie. – Scott nie ściągnąłby nas wszystkich, gdyby to były zwykłe przekomarzanki między wilkami.

Na ekranie telefonu Stilesa Rosalie zobaczyła śmierć. Dosłowną. Ciało pokrywała czarna substancja, choć mogła się jedynie domyślać, że patrzyła na ciało. Wystrzępione kawałki mięsa walały się po pokrytej suchymi liśćmi ziemi. Leżało w przepalonym kręgu. Rosalie błagała w myślach swój żołądek, by się nie zbuntował.

- Jeśli przesuniesz w lewo, znajdziesz takich jeszcze cztery.

- Ktoś morduje ludzi? – zapytała w końcu. – Tym powinna zająć się policja. Parrish naprawdę mógłby wziąć się za robotę, zamiast zwalać nam to na głowę.

Jackson odsunął się od okna i prychnął Zastygł z rękami skrzyżowanymi na potężnej klatce piersiowej. Jego rysy nagle zrobiły się ostre, kanciaste.

- To nie morderstwa. Znaczy, to też. To składane ofiary – wyjaśnił Razjel. – Tak przynajmniej sądzą moi ludzie z Kalifornii. Ktoś para się nekromancją.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 09, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Full Moon - isaac laheyWhere stories live. Discover now