🦋 ROZDZIAŁ VIII 🦋

Começar do início
                                    

— Nie wiem jak! — zawył, szarpiąc za włosy. Upadł na kolana, a kawałki szkła skruszyły się pod jego ciężarem. Zgiął się w pół, czubkiem głowy prawie dotykając podłogi.

— Poddaj się, Dante — powiedział głos, tym razem wydawał się agresywniejszy. Zniecierpliwiony. — Odwlekasz nieuniknione.

„To tylko myśli", powtarzał w głowie jak mantrę.

— Oddychaj.

Wzrok Dennisa posunął za dłonią nastolatka.

— Przepraszam.

Blondyn zacisnął palce wokół kawałka szkła, zamachnął się i wycelował prosto w środek czoła ojca. Mężczyzna złapał jego nadgarstek, blokując atak centymetr od swojej skóry. Podmuch powietrza polizał go po policzku. Czuł, że chłopak jest od niego silniejszy, ręka Dennisa zadrżała z wysiłku.

— Przejmij kontrolę, Dante — wysyczał.

Starszy Redfield odetchnął z ulgą, kiedy jego syn po chwili siłowania się wypuścił szkło z dłoni i przestał na niego napierać. Poluzował uścisk wokół jego nadgarstka, zostawiając po sobie zaczerwieniony ślad. Strużka krwi popłynęła z nosa chłopaka, szybko ją jednak starł, ze wstydem unikając spojrzenia tacie prosto w oczy.

— Przepraszam — powtórzył tylko, zaciskając wargi, po czym przykucnął i, jak gdyby nigdy nic, zaczął sprzątać szkło z podłogi.

— Nie masz za co — odparł, pomagając mu.

Praktycznie od razu ze zrezygnowaniem opuścił dłonie, a odłamki posypały się z powrotem na podłogę. Z jakiegoś powodu zawiodły go te słowa. Wolałby, żeby ojciec był na niego wściekły, niż żeby przyjmował tę sprawę tak spokojnie. To nie było coś normalnego. To nie było nic wartego pochwały.

— Nie udawajmy, że to nic wielkiego. Zachowujesz się, jakbym obraził cię podczas kłótni. — Westchnął. — Gdyby na twoim miejscu była Diana, zabiłbym ją.

— Hej, popatrz na mnie. — Położył dłonie na jego ramionach, zaciskając na nich palce. Dante niechętnie uniósł wzrok, obnażając przed ojcem załzawione oczy. — Cokolwiek by się nie stało, zawsze będziesz moim synem. Nigdy nie pozwolę ci o tym zapomnieć.

Zamknął go w żelaznym uścisku, w którym chłopak poczuł się na tyle bezpiecznie, że pozwolił się sobie całkowicie rozkleić. Rozpadł się na kawałki, a ojciec nie chciał go puścić w obawie, że nie będzie go w stanie po tym złożyć do kupy.

🦋🦋🦋

— Nathan nie jedzie? — zapytała Sky, zabierając Charlotte jej błyszczyk. Wykończyła swój delikatny makijaż i oddała tubkę przyjaciółce.

Wspólne malowanie się w pokoju Dantego przed imprezami stało się rytuałem dla dziewczyn, a od pewnego czasu dołączyła do nich również Diana. Tym razem jednak musiały przenieść lustro z jej pokoju, ponieważ jego było roztrzaskane.

— Nie, musiał pójść do pracy, bo jego kolega się rozchorował — odparła, wywracając oczami, kiedy dźgnęła się szczoteczką od maskary w oko. — Nie wytrzymam, to lustro jest za małe, nie widzę dobrze!

— Jak ty to zrobiłeś, Dante? — Erin oderwała się na chwilę od nakładania rozświetlacza w kąciki oczu.

— Rzuciłem piłeczką. — Skłamał. Dla potwierdzenia swoich słów, wziął do ręki kortówkę i podrzucił ją w powietrze. — Miałem nagły zanik mózgu...

— Czego? — Sky zaśmiała się głośno.

— Tej różowej mazi w głowie, której ci brakuje.

Blondynka wywróciła oczami i pociągnęła duży łyk wina, które piła na pół z Charlotte.

Bez wyjścia [Redfield #2]Onde histórias criam vida. Descubra agora