Rozdział 5

16 3 1
                                    

Myślałam, że zaraz się popłaczę siedząc przed doktorem już drugą godzinę. Przed przyjazdem do domu Yuki poprosiłam żebyśmy zajechali do szpitala gdyż kiedy normalnie stałam bez opierania się, to kiedy już siedziałam coś skutecznie nie pozwalało mi oddychanie. Ta rutynowa kontrola skończyła się jednak późnym wieczorem, kiedy to Gyuvin i Gunwook pojechali gdzieś po kawę, a Yuki przysypiała na korytarzu ponieważ doktor oprócz potwierdzenia mojej teorii z żebrami, zbadał również całe moje ciało i wytłumaczył jak powinnam leczyć rany, a na końcu przeprowadzał wywiad, w którym potwierdzał ze mną 30 razy czy na pewno nie jestem bita w domu. Wiedziałam, że kiedy wypuszczał mnie z gabinetu wciąż nie do końca wierzył w to, że mówię prawdę. Aczkolwiek nie miał prawa podważać moich zeznań.

Yuki niemal od razu pognała do samochodu ciągnąc za sobą Gunwooka żeby jak najszybciej znaleźć się w domu, a ze mną został Gyuvin, który upewnił się czy jest już wszystko w porządku i czy na pewno nie chcę by mi pomógł. A potem podał mi kawę i szliśmy dalej patrząc na siebie kątem oka.

- Paskuda z Ciebie! – Zaśmiałam się z chłopaka , który początkowo był chyba zaskoczony z tego, że potrafię się śmiać, ale po chwili dołączył do mnie.

- Dzięki, też wyglądasz równie dobrze. – mrugnął do mnie okiem.

Kiedy przekroczyliśmy próg domu było już ciemno i choć była to wciąż zbyt wczesna pora żeby iść spać to mimo wszystko podjęliśmy jednogłośną decyzję, że wspólne zabawy zostawimy na następny dzień, a dzisiaj powinniśmy już się tylko umyć i otulić się ciepłą kołdrą. Biedny Gyuvin wylądował na kanapie ponieważ u Yuki miałam urządzony swój własny pokój, nie była to kwestia tego, że miałam z nimi mieszkać, a jedynie udowodnienie naszej przyjaźni ( w moim starym mieszkaniu Yuki też posiadała swój pokój, ale po przeprowadzeniu wszystko się zmieniło ). A poza nim nie było, żadnego gościnnego pokoju, ale zdawało się, że mu to nie przeszkadzało. Cały czas dużo się uśmiechał... Urokliwe stworzenie.

I kiedy tak spałam przebudziło mnie gwałtowne uderzenie drzwi, które odbiły się od ściany. Podniosłam się niemal momentalnie do siadu, patrząc przerażona na postać w progu. To Jin. Zadrżałam. W jaki sposób znalazł się w domu Yuki? Nie mógł sobie od tak wejść, dodatkowo jeszcze Gyuvin, na pewno nie przepuściłby go przez salon. Niemożliwe. Ale jednak tu stał, całkiem prawdziwie, a to uświadomiło mi jak bardzo nieobliczalny jest. W oczach pojawiły mi się łzy, których tak bardzo nie chciałam. Przecież byłam silna. A on widząc mnie ponownie skuloną, zapłakaną, żałosną i bezbronną jedynie zaśmiał się i momentalnie doskoczył do mnie przyciskając moje ciało boleśnie do łóżka. Już nawet nie hamowałam łez.

- Co głupia kurwo? – zbliżył swoją twarz do mojej przez co spojrzałam szybko w bok by nie był tak blisko mnie. Trzymał moje nadgarstki mocno przez co nie mogłam się odsunąć. – Myślałaś, że będę miał w dupie to, że uciekłaś. Oj jaka ty jesteś naiwna – przejechał nosem po moim policzku wywołując kolejny szloch. Jakim cudem oni tego nie słyszą. Błagam pomóżcie mi!

- Pomocy! – krzyknęłam w nadziei, że to ich obudzi i przybiegną tu, żeby znowu mi pomóc, ale oni zdawali się pozostać w głuchym śnie. Jin znowu się zaśmiał.

- Nie usłyszą cię kotku. Jesteś taka głupia. Mogłem dać ci wszystko... - machnął głową – Nie zasługujesz na to szmato – w tym momencie już nie powstrzymywałam krzyków, kiedy znikąd wyciągnął nóż i zamachnął się nim. A kiedy przedmiot miał się zderzyć z moją klatką piersiową, coś mną szarpnęło.

***

Yuki i Gunwook zawsze mieli mocny sen więc nawet wrzaski dziewczyny nie były w stanie ich obudzić, ale chłopak w salonie wcale nie spał i zerwał się niemal od razu by pognać do jej pokoju. Brzmiała jakby ją właśnie ze skóry obdzierali. Kiedy jednak wszedł do jej pokoju odetchnął głęboko gdyż nie działo się nic niebezpiecznego, miała po prostu koszmar. I choć to musiało być potworne uczucie, przez chwile przeraził się, że to Jin dostał się do domu, a musiał przyznać, że ten go trochę przerażał, miał zawsze skrzywiony wzrok i był postawny, nie wyższy od Gyuvina, ale jednak na tyle wysoki by być dobrym przeciwnikiem. Ponownie się zmieszał, z jednej strony powinien ją obudzić z tego złego snu, gdyż zdawał sobie sprawę, że to musi być coś naprawdę przerażającego, ale z drugiej strony czy nie przestraszy jej jeszcze bardziej. Nie miał takiego dylematu jednak długo ponieważ wykręcona twarz w grymasie dziewczyny wystarczyła, że podszedł do niej i delikatnie potrząsnął mówiąc jej imię, to jednak nie działało a ona coraz bardziej krzyczała i płakała. A kiedy wrzasnęła ogromnie już zdecydował się przejść do radykalnych sposobów i szarpnął ją do pionu jak najdelikatniej ( o ile to było możliwe ) i przyciągnął do siebie. Ten sposób zadziałał, bo dziewczyna otworzyła oczy jednak nie wiedziała gdzie jest więc próbowała się wyszarpać z ramion chłopaka, ale ten jej nie pozwolił i powiedział:

- Hej, hej spokojnie. – lekko ją od siebie odsunął, ale nie pozwolił się wyrwać. – To ja Gyuvin, nic się nie dzieje. Poznajesz mnie? – uśmiechnął się jak to miał w zwyczaju. y/n przestała się szarpać i zamrugała tylko parę razy chyba powoli odzyskując świadomość. Po chwili zmrużyła oczy.

- Gyuvin? Czemu ty nie śpisz? – delikatnie opuściła ręce chłopaka, gdyż po odzyskaniu świadomości taka pozycja była dla niej jeszcze bardziej niekomfortowa niż wtedy kiedy była w amoku. A wspomniany chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej, z tego powodu, że się go nie bała i nawet po koszmarze była w stanie z nim normalnie rozmawiać.

- Tak krzyczałaś, przestraszyłem się, że coś się stało. – Miał zażartować trochę swoim tonem, ale ta jedynie zmieszała się i zaczęła go przepraszać za swoje zachowanie. – Nie, nie. Spokojnie to nic wielkiego, zapewniam. Nawet nie spałem, a ty zdaje się, że potrzebowałaś bohatera – mrugnął do niej okiem i choć miała nadzieję, że tego nie zauważy na jej policzkach pojawił się mały rumieniec. Zadziałało.

- Nie spałeś? – spytała, ale chyba nie oczekiwała odpowiedzi gdyż jedynie w zamyśleniu pokiwała głową – w porządku – odpowiedziała sama do siebie i popatrzyła chłopakowi w oczy. – Powinieneś się położyć, możesz położyć się tutaj – wskazała na łóżko – a ja chyba pójdę do salonu i tak szybko nie zasnę. – Zapewne jej łóżko było wygodniejsze niż twarda dodatkowo skórzana kanapa w salonie Parków. Gyuvin jednak od razu zerwał się z łóżka i wystawił rękę do y/n.

- Mogę ci potowarzyszyć, nie jestem zmęczony, a lepiej bawić się chyba w doborowym towarzystwie niż samotnie. – Uśmiech. Gdyż choć Gyuvin był okropnie zmęczony i naprawdę marzył o łóżku to stwierdził, że szybko może nie zdarzyć się kolejna okazja do poznania bliżej dziewczyny, a jakoś wyjątkowo bardzo mu na tym zależało.

- Doborowe towarzystwo? – Podłożyła dłoń nad oczy i rozejrzała się dookoła. – Nie widzę takiego. – Głośno zaśmiali się oboje. 

Moje More ~ Kim GyuvinWhere stories live. Discover now