Rozdział 2

25 3 3
                                    

Przez całą tę noc byłam niespokojna a o poranku wstałam z ogromnymi worami pod oczami i bagażem zmęczenia. Choć teoretycznie po tym jak zawsze mnie pobił, Jin już nic złego nie robił do rana, tak wczoraj zmienił całkowicie swoje zachowanie przez co już nie mogłam być do końca spokojna o własne życie w tym domu. Także przez większość nocy kręciłam się z boku na bok i przykrywałam usta kiedy koszmar sprawił, że za głośno krzyknęłam. To było uwłaczające żyć w ciągłym strachu kiedy było się już pełnoletnim. Z drugiej strony może właśnie dlatego nie chciałam go zostawić gdyż doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że sobie sama nie poradzę. Szybko wytarłam łzy, które pojawiły się w moich oczach. Nie było czasu na płakanie musiałam ogarnąć się do pracy i w miarę spakować się do Yuki. Zamierzałam bowiem spędzić u niej tydzień tak by może choć trochę mój chłopak odczuł mój brak w domu.

To łamało mi serce, uciekanie od osoby, którą tak bardzo kochałam. Wszyscy w koło widzieli tylko jak mnie bije a nikt zdawał się nie zwracać uwagi na to, że przecież kiedyś ten okropny chłopak był moim wspaniałym Jinem. Szybko zakryłam czerwony policzek, który pozostał mi po dniu poprzednim i ubrałam się w lepsze ciuchy niż piżama. Musiałam jednak wrócić po walizkę po pracy gdyż w naszej sypialni w najlepsze spał sobie mój tyran i nie miałam ochoty budzić go z rana , gdyż przecież dopiero co zakryłam rany... Wyszłam więc do pracy tak jak stałam, mimo że dzień wcześniej zapowiedział iż to on będzie mnie zawoził. I właśnie to, że wyszłam z tego domu sama było moim największym błędem.

*Time Skip*

Yuki naprawdę cieszyła się z mojego przybycia i widziałam to po niej całej. Uwielbiała kiedy do niej przychodziłam nie tylko ze względu na to, że robiłam wspaniały Ramen, ale prawdą było, że w Korei miałyśmy tylko siebie, więc każda chwila spędzona razem była naprawdę wyjątkowa i ważna dla nas, a trzeba było też przyznać, że od pewnego czasu nie mogłam z nią już wychodzić tak często. Jin nie za bardzo ją lubił i twierdził, że jest dla mnie nieodpowiednim towarzystwem. A Yuki była po prostu sobą, Seok jej nie lubił tylko dlatego, że ona nie trawiła jego i to tak z całego serca. A teraz cały czas gadała co będziemy robić przez cały tydzień i jak bardzo się cieszy, że nie musi mnie oglądać tylko w pracy i nawet poprosiła mnie o ramen a ja zaśmiałam się po cichu. Naprawdę ją kochałam. Uśmiech zszedł jednak z mojej twarzy w momencie, w którym usłyszałam trąbiące auto a mój wzrok spotkał się z przerażającymi ciemnymi oczami Jina.

- C – c – chyba wrócę z moim chłopakiem – wskazałam delikatnie głową na ciemne auto jąkając się. Nie moją winą było, że bardzo mnie przerażał i już teraz nie reagowałam na jego osobę szybciej bijącym sercem a jedynie drżeniem całego ciała i przerażeniem – ale obiecuję - złapałam ja za dłonie – że przyjadę dzisiaj do ciebie. Od razu jak wrócimy do domu to się spakuje – widziałam jak bardzo nie jest przekonana co do tego pomysłu i chciała już zaprzeczyć ale ja tylko szybko cmoknęłam ją w policzek – idź już idź. – machnęłam w jej stronę na co posłusznie zrobiła. A ja pobiegłam w stronę samochodu, przecież nie mógł dłużej czekać i tak był zdenerwowany.

Kiedy usiadłam na siedzeniu pasażera cała drżałam raz po raz zerkając ukradkiem w stronę mojego chłopaka, który głośno dyszał i zaciskał dłonie na kierownicy. Nagle w nią uderzył na co podskoczyłam przerażona zaciskając oczy.

- Przestawiam całą firmę dla ciebie by móc poświęcić ci czas kochanie – mówił z zaciśniętą szczęką i patrzył prosto na mnie – a ty kurwa robisz sobie samowolkę! – zaczął podnosić głos i wymachiwać rękami w samochodzie, a w moich oczach stanęły łzy – CZY NIE WYRAZIŁEM SIĘ JASNO? – szarpnął moją twarzą w swoją stronę a potem zacisnął palce na brodzie bym cały czas na niego patrzyła kiedy praktycznie na mnie pluł – ŻE MASZ JEŹDZIĆ ZE MNĄ DO PRACY. Jeszcze ta głupia Yuki – Tutaj dostałam w twarz na co gwałtownie się od niego odsunęłam na drugi koniec samochodu przykładając dłoń do twarzy – Głupia szmata. – wypluł na odchodnym i ruszył z parkingu.

Yuki pomimo tego, że oglądała się za siebie by zobaczyć czy auto nadal stoi w miejscu, nie mogła jednak zobaczyć co dzieje się w jego wnętrzu. Gdyby zobaczyła jak Jin traktuje swoją dziewczynę z pewnością by jakkolwiek na to zareagowała. Nic jednak nie dostrzegła. Natomiast całemu zajściu przyglądał się ktoś inny, kto zaciskał mocno pięści widząc jak mężczyzna podnosi rękę na kobietę. Gyuvin raczej nie zwykł wtrącać się w nie swoje sprawy, ale czy smutna historia nie była jego sprawą, skoro od dłuższego czasu wysłuchiwał zmartwień swojego przyjaciela odnośnie dziewczyny i nie mógł uwierzyć, że ona nie chce nic z tym zrobić. A kiedy odebrał od niej telefon i słyszał to przerażenie i płacz w głosie już totalnie zdecydował oddać się tej sprawie. Yuki nie miała pojęcia, że patrzył na nich zza drzew by tylko na chwilę przyjrzeć się jej przyjaciółce. W innych przypadku pewnie nawet nie miała by mu tego za złe. Naprawdę nie chciał zrobić nic złego po prostu bardzo chciał poznać dziewczynę, ale obawiał się, że na razie będzie to dla niej trudne. Albo tak próbował usprawiedliwić sobie swoje stalkerskie zachowanie. Zmieszał się przez to momentalnie i podrapał się po karku. Mała odskocznia od  zdenerwowania, które wypełniało jego ciało od momentu, w którym zobaczył jak mężczyzna w garniturze najpierw krzyczy na przerażoną kobietę, potem nią szarpie a na końcu uderza w twarz.

Wiedział, że kiedyś zabije za to tego skurwiela. Teraz jednak musiał jeszcze chwilę poczekać. 

Moje More ~ Kim GyuvinWhere stories live. Discover now