Rozdział 16

Mulai dari awal
                                    

A co ja zrobiłam?

Oczywiście, że się kurwa sprzeciwiłam.

Wyrwałam się z jego uścisku i zadarłam głowę wyżej, by nie miał przewagi. Czułam siłę, aby się im sprzeciwić i nawet na chwilę, nie przyszło mi przez myśl się wycofać. 

- Dlaczego? - dopytałam zakładając ręce na piersi.

- Bo w tym świecie, nie można ufać nikomu. - dołączył się Gabriel.

Chuj wie, czemu gada o zaufaniu, jak my gadamy na zupełnie inny tema, ale pewnie nie miał dobrych argumentów, a chciał wesprzeć brata.

- Oh... to macie problem, bo mu ufam bardziej niż wam. - odpyskowałam i posłałam groźne spojrzenie.

- Ah tak? A gdyby powiedział, że masz skoczyć z dachu i zapewniał, że nic się nie stanie, a my byśmy twierdzili, iż zabijesz się na tym. To komu być bardziej ufała? - spytał blondyn. 

- Bądźmy poważni. Luke nigdy by nie powiedział czegoś takiego. - wycedziłam, przez zęby.

Ja spojrzałam na niego tak wściekle, jak to tylko możliwe. Oczywiście, on patrzał na mnie w podobny sposób, natomiast Adrien... miał chęć mordu w oczach.

Ale czy ja się tym przejęłam?

Ani trochę.

- Widzimy się o szesnastej, przy aucie. - rzucił oschło, po czym zaczął się oddalać.

- CO KURWA?! - spytał wściekle ciemnowłosy.

- To co słyszałeś. - powiedział złowrogo blondyn. Pierwszy raz słyszałam i widziałam, go tak wściekłego.

Ja to jednak mam to coś.

Pochwaliłam się w myślach, po czym również zaczęłam się oddalać.

Widziałam jak Luke tłumaczy coś Camili, a ta robi z siebie niewiniątko.

Suka.

- ... rozumiesz? - dopytał dziewczynę.

- Tak Lukusiu. - odpowiedziała robiąc słodkie oczka.

Chłopak przewrócił oczami, ale nic nie powiedział. Widocznie się przyzwyczaił. Biedactwo. Gdy tylko jego tęczówki odnalazły moje, uśmiechnął się bardzo szeroko, przez co ja również podniosłam kąciki ust. Powiedział coś do dziewczyny, a ta przekręciła głowę i spojrzała na mnie jak na menela. Oczywiście posłałam jej krytyczne spojrzeniu mówiące " nie poczuwaj się, suko".

Wyglądała na złą, a po chwili odeszła.

W końcu.

Pomyślałam. Luke zaczął się do mnie zbliżać.

- Kto to był? - spytałam, gdy był wystarczająco blisko.

- To...nawet nie wiem. Uczepiła się mnie jak byłem w sierocińcu. Nie daje mi spokoju. Cały czas do mnie wypisywała jaki to ja jestem ładny, jakie mam oczy i pytała czy, według mnie ona jest ładna. - odpowiedział, już któryś raz przewracając oczami. Zaśmiałam się cicho. - A czemu pytasz? Jesteś zazdrosna? - dopytał z cwanym uśmieszkiem.

- O ciebie? Nigdy.

- Ej! Ranisz moje ego. - powiedział i udawał obrażonego.

- Oj no dobrze, już się nie obrażaj. - szturchnęłam nim, ale ten nawet na mnie nie spojrzał. - Luke.

- Nie odzywaj się, mam focha. - mówił odwracając się do mnie tyłem. 

- No ale Luke... nie bądź dziecko. - powiedziałam, jednak chłopak dalej ma mnie nie spojrzał. A żeby uwiarygodnić swoje "wkurzenie", zaczął pomału się oddalać. 

Zaadoptowana przez mafiozówTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang