- Viv... - jęknęła Sarah po chwili. - Myślałam, że już ci przeszło.

- No bo... - zaczęłam i nie wiedziałam co dalej powiedzieć. Sama nie wiem czemu to zrobiłam. Podświadomie chciałam, żeby Clifford zobaczył jak osiągam szczyt marzeń i był ze mnie dumny. Żeby przytulił mnie tak jak wtedy, gdy otwieraliśmy sklep Pana Terno po remoncie i powiedział, że to wszystko jest cudowne...

- On jest teraz Sydney. - Zauważyła Mila, prostując pasmo moich włosów. - Więc może przyjdzie.

- Nie napisał od czasu kiedy tam przyjechał. - Głos Sary był niepewny, jakby nie chciała powiedzieć czegoś co mnie zrani. - Czemu ma teraz przybiec na pierwsze zawołanie?

- Nie wiem - odparłam cicho. - To był ostatni raz. Ostatnia szansa.

- Hej, nie smutaj. - Mila poklepała mnie po ramieniu. - Dziś twój wielki dzień! Niezależnie od tego czy oboje definitywnie przestaliście walczyć o uczucie, dzisiaj będzie cudownie.

*

Byłam ubrana w najdroższą sukienkę jakąkolwiek miałam w rękach, w pokrowcu trzymałam przygotowany do gry saksofon, który nie był pierwszej nowości, ale był ze mną od początku tej przygody. Otaczali mnie ludzie tak samo zdenerwowani jak ja.

Nas kilkunastu na scenie i cała sala wypełniona fanami jazzu, którzy czekali na pokaz tego co mieliśmy w zanadrzu, fanami, którzy znali się na rzeczy.

Nasz dyrygent dał nam znać, że mamy wchodzić na scenę.

- Damy radę - rzucił jeszcze i sam ruszył przodem.

"Damy radę" powtórzyłam w myślach. "Słowa jak na ironię." Tak samo pożegnał się ze mną Clifford.

Potrząsnęłam głową, by odgonić myśli. Przez ostatnie miesiące tyle o nim nie myślałam co dzisiaj. Już dałam sobie z nim spokój a teraz... Dzisiaj czułam się jak dzień po jego wyjeździe. To idiotyczne.

Rozłożyłam nuty i wyciągnęłam instrument.

"Pora by sięgnąć po marzenia" pomyślałam tuż przed tym, jak wydmuchałam pierwsze dźwięki "Whiplash".

*

- Gratulacje! - pisnęła Sylvia, wpadając za kulisy po koncercie. - Owacje na stojąco! Boże, jestem taka dumna!

Przytuliła mnie mocno i zaraz po niej zrobił to Daniel. Było tu mnóstwo osób, do każdego ze składu przyszła rodzina i przyjaciele, z gratulacjami i wielkimi uśmiechami.

- Tata byłby dumny. - Mama miała łzy w oczach, gdy do mnie podchodziła. - To dzięki niemu tak pokochałaś muzykę. Pękam z dumy. - Przytuliłam ją mocno, próbując powstrzymać łzy.

Kiedy ją obejmowałam w tłumie nastało małe zamieszanie.

- Wiem, że nie mam przepustki, ale ja na prawdę muszę tam wejść. - Jakiś chłopak kłócił się z ochroniarzem.

Nie mogłam nie poznać tego głosu.

Puściłam mamę i ruszyłam w stronę wejścia od strony publiki.

- Michael - powiedziałam, gdy stanęłam za plecami ochroniarza.

Stał tam, w idealnie dopasowanym garniturze, z bukietem róż w dłoni i białymi, nieułożonymi włosami.

Uśmiechnął się szeroko na mój widok.

- Hej - powiedział tak jak dawniej, a ja nie mogłam powstrzymać szczerego uśmiechu.

Przyszedł. Do mnie. Na mój koncert. Stał tuż przede mną. Byłam przeszczęśliwa a w jego oczach zobaczyłam to samo, gdy mój uśmiech przekonał go, że nie jest niechciany.

"Jak wrócę to znów o ciebie powalczę." U głowie zabrzmiały mi jego dawne słowa.

- Chyba nigdy nie będzie za późno, by spełnić dane obietnice? - spytał, jakby czytając mi w myślach.

Przyszła pora by wybrać kolejną z dróg?

~.~

Witam, po raz ostatni na "Pogramy?" :)

Mam łzy w oczach, klikając "ukończone".

Po raz pierwszy skończyłam opowiadanie :')

Przywiązałam się do Viv, nie wiem jak to będzie gdy w nudne popołudnia nie będę myśleć o losach kogoś innego niż jej i Michaela...

Ale i tak jestem szczęśliwa, że mi się udało. I to z całkiem niezłymi statystykami :D

Dziękuję każdemu kto kiedykolwiek dał gwiazdkę lub komentarz, każdemu kto chociaż tu zajrzał.

Bez was to nie byłoby to :D

Uwielbiam was i dziękuję za to co przeżyłam, dzięki wam, z tym opowiadaniem ❤

Mam nadzieję, że zostaną dobre wspomnienia!

Do napisania na jakimś innym ff i jeszcze raz: dziękuję ❤

Pogramy? -> Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz