2.Anglia?!

1.3K 24 7
                                    

Pov: Monty

Miałem dziś dzień wolny, więc nie fatygowałem się by wstawać wcześniej. Człowiek musi się wyspać prawda? Nagle zadzownił mi jednak telefon, zerknąłem zaspany na godzinę po przetarciu oczu. Może mi ktoś powiedzieć kto normalny, bez problemów psychicznych dzwoni o równie szóstej rano? Westchnąłem podnosząc się do pozycji siedzącej. Chwyciłem za telefon który leżał na szafce nocnej obok małego stosu książek oraz szklanki wody. Spojrzałem na wyświetlacz by zobaczyć kontakt do brata. A więc jednak to nikt normalny. Wywróciłam oczami i odebrałem.

-Witaj Cam, widziałeś może zegarek?-
Zapytałem pół żartobliwie a pół serio. Poprzez połączenie usłyszałem jak westchnął.

- Nie raz wstawałeś o tej godzinie, przyjeżdżaj a nie pieprzysz głupoty. Potrzebuje pomocy-

Zanim zdążyłem co kolwiek powiedzieć Camden się rozłączył. Wstałem niechętnie i udałem się do łazienki załatwiać poranną toaletę ciągle zastanawiając się co on do cholery kombinuje, rzadko zdarza mu się wyskakiwać z takimi telefonami czy prosić o pomoc. Zawsze był tym człowiekiem który zawsze stawia na swoim, oraz radzi sobie sam.

Pov: Camden

Po rozłączeniu, sam udałem doprowadzić się do stanu ludzkiego. Mój drogi brat ubolewał że obudziłem go w jego dzień wolny o szóstej, a nie pomyślał o tym że u mnie to już norma ze względu na chłopców. W końcu nikt inny nie wyśle Vincenta i Willa do szkoły czy nie zerknię na świętą trójce.

Przebrałem się, w luźną czarną bluzkę do tego jeansowe spodnie. Z dodatków na szyi miałem swój srebny łańcuch a na ręce zegarek a na palcu oczywiście sygnet. . Przeczesałem swoje włosy ręką, po czym ułożyłem schludnie. Przemyłem też twarz jak i umyłem zęby, a gotowy udałem się na dół gdzie była już Eugenia która na mój widok lekko się uśmiechnęła.

- Dzień dobry panie Monet, jak się spało? -
Zwróciła się do mnie jednocześnie stawiając wodę na gaz. Usiadłem przy wysepce i wyjąłem swoją komórkę, było wpół do siódmej, miałem nadzieję że Monty niedługo się zjawi, bo nie chcę wylatywać tak bez słowa a nie mam zamiaru czekać dłużej bo jeszcze się rozmyślę.

- Witaj Eugenio, w porządku, dziękuję że pytasz.- Zapewniłem nie do końca szczerze, gdysz tej nocy nie potrafiłem zmróżyć oka. W głowie ciągle miałem to jak wytłumaczę wszystko swoim dzieciom, ale przecież nie powiem tego własnej pracownicy. Kobieta postawiła przede mną talerz a ja skinąłem głową dziękując, po chwili dostarczyła mi również kawę, pocukrowaną dwoma łyżeczkami cukru, tak jak lubię. Chciałem coś powiedziec lecz w tej chwili usłyszałem jak ktoś wchodzi do kuchni. Odwróciłem się nie mal od razu by dostrzec brata wraz z ochroniarzem który musiał go wpuścić.

-Jesteś odziwo naprawdę szybko, zazwyczaj ci się nie spieszy-
Wstałem by następnie podejść do brata, machnąłem też ręką na co ochroniarz odszedł.
-Zadzwoniłeś tak nagle, powiedziałeś że potrzbujesz pomocy nie tłumacząc nawet o co chodzi-
Zaczął dosyć ostro na co ja zmarszczyłem brwi, wpatrywał się we mnie chodźby spodziewał się mnie w gipsie a nie popijającego sobię kawę.

-Czego się spodziewałeś?-
Zapytałem przerywając mu powiedzenie czegokolwiek więcej.

-Że zobaczę ducha, lub spalony dom-
Prychnął mijając mnie, usiadł na krześle obok mojego a ja podążyłem za nim by również się rozsiąść, wróciłem również do swojego śniadania bo była mi potrzebna energia na to co dopiero miało się zacząć.

-Teraz już poważnie, co jest bracie?-
Nie spuszczał ze mnie spojrzenia, jakbym miał mu zaraz stąd uciec. W międzyczasie moja służąca podała mu również kubek kawy na co podziękował a następnie ja poprosiłem by zostawiła nas samych co uczyniła.

-Pamiętasz naszą rozmowę o Hailie? Mojej córce-
Mruknąłem cicho pod nosem gdy kobieta wyszła, uniosłem lekko brew, a on kiwnął głową.
-Lecę do Anglii-
Oznajmiłem a na jego twarzy dostrzegłem zaskoczenie, ale i błysk w oku. On tylko czekał aż do tego dojdzie, a ja byłem wdzięczny że pomógł mi zrozumieć że nie mogę się poddać. Otworzył usta, by odpowiedzieć lecz nie spodziewanie usłyszeliśmy głos na który oboje drgnęliśmy a on zacisnął wargi w prostej lini.

-Do Anglii? -
Dostrzegliśmy w drzwiach Vincenta a wraz za nim Willa którzy wpatrywali się na nas z zdazorientowaniem wymalowanym na ich twarzach
_______________________________________
Hej!

Słów: 663

Jak się podoba drugi rozdział? Mogę wam wspomnieć, że w tej historii pojawi się wiele perspektyw, nie tylko Hailie czy Cama. Więc będzie naprawdę różnorodnie;)

Jak zareagują Vincent i Will na wieści o locie ich ojca za granicę? Dowiecie się tego już w kolejnych rozdziałach, które mam już gotowe i tylko czekają na wstawanie! Jest w nich więcej słów niż w tym ❀
Pamiętajcie, że o każdym błędzie możecie mi pisać, chce by ten fanfic wyszedł jak najlepiej i na pewno owe błędy ortograficzne będę poprawiać!

Ocenka >>>>>

Pomysły >>>>>

Uwagi >>>>>

Już niedługo rozdział trzeci! ♡

Gdyby wszystko było inaczej? [Hailie od małego z braćmi?]Where stories live. Discover now