25. zdychajcie

1.4K 58 42
                                    

                               Tony:

       Shane staje się za ciekawski i dociekliwy, jagbysmy byli co najmniej rodzeństwem. O chuj jesteśmy, i co z tego niech się nie interesuje nie swoimi sprawami.

        To dzisiaj obiecałem sobie że posprzątam pokój, ale teraz jak tak patrzę to chyba poproszę o to Eugienie. Tak też zrobiłem, ona się zgodziła. Już po dwóch godzinach było czysto, oczywiście nie na długo.

     Patrzyła na mnie jak na ostatnie zwierze, które kurwa sra pod siebie. Może był lekki syf, ale był serio lekki. Nic nie znaczący.

     Nadal czułem się okropnie albo bym spał przez trzy dni albo bym nie spał przez trzy dni. I w jednym i w drugim pomagają mi różnego typu rzeczy, np tabletki, enrgetyki i kawy.

     Była trzecia pierdolona w nocy i z racji że nie mogłem zasnąć naszło mnie pewne natchnienie. Tak to mogę nazwać bo postanowiłem iść poczytać kurwa, kiedyś czytałem sporo ale to kiedyś.

     Wstałem powolnie z łóżka, praktycznie odrazu zakręciło mi się w głowie a przed oczami miałam mroczki. Oparłem się o ścianę, gdy mroczki po chwili zniknęły poszedłem do drzwi.

     Na korytarzu było ciemno i nikogo nie było, to jest moja zajesbita szansa. Zszedłem około prawie sześć razy spadając ze schodów.

     Na dole również było ciemno prócz zapalonych jakiś randomowych ledów w kuchni. Nie wiem co złapało mnie na tą jebaną książkę, ale zdecydowanie jakieś halucynki. Oczywiście moje super głosy w głowie przez, które już wariuje nie zniakają ani na chwilę.

      Można by rzecz że zaprzyjaźniamy się, dobra chuj a nie. Gdy wszedłem do biblioteki cały brak siły nagle kurwa pierdolona znikł.

     Przy biurku siedział Vince z jakimiś papierami, odrazu postanowiłem się wycofać jednak wtedy podniósł na mnie swoje lodowate spojrzenie.

-Dobry wieczór tony czemu nie śpisz?-przybrałem obojętną minę.-Jutro masz szkołę.

-Wiem, nie mogę po prostu spać.-odpowiedziałem mając zamiaru już wyjść.

     Jednak to co wtedy powiedział najstarszy brat wręcz wrosło mnie w podłogę.

-Może urzyjesz jakiś tabletek nasennych, wkońcu w pokoju masz ich masę. A teraz proszę usiądź miałem zamiar przeprowadzić te rozmowę później, ale idealnie się złożyło.

     Kurwa tony ty i twoje szczęście, jedną prosta zasada. Wyżekać się wszystkiego, wyglądać na o obojętnego cały czas. I będzie dobrze.

      Zająłem miejce i rozglądałem się po tej przeklętej bibliotece, jedyny plus tego całego gówna jest taki że nikt nas nie podsłucha.

-Dobrze anthony.-czyli zaczynamy standardowo od wkurwiania mnie, wyśmienicie.-Możesz mi powiedzieć dlaczego tak się wyniszczadz?

        Szczerze zatkało mnie, przecież ja się nie wyniszczam. Ja sprawiam że chociaż przez kilka godzin czuję się dobrze, czy jest coś w tym złego?

-Jak dalej tak pójdzie nie będę widział przeszkód aby wysłać cię do szpitala psychiatrycznego.-vince, przegiołeś kurwa pałę.

-Nie zrobisz mi tego.-nie zrobi mi tego prawda?

     Nie może, nie ma pierdolonego prawa. A z własnej woli to ja prędzej wytatułuje sobie fiuta na czole niż gdzieś pojadę.

-Anthony...-nie dałem mu dokończyć bo gwałtownie wstałem.

-Nie zrobisz mi tego.-powtórzyłem tylko trochę głośniej.-Nie zrobisz mi tego.-kolejny raz i kolejny.-Nie zrobisz mi tego.

      Najstarszy brat dalej miał lodowate spojrzenie i objętny wyraz twarzy, jednak widziałam tą iskierkę zmartwienia przez mój wybuch.

-Nie zrobisz mi tego Vince, nie zrobisz tego swojemu młodszemu bratu?-pytałem zdesperowany, sam nie wiem co we mnei strzeliło.-Prawda Vince?!

       Ręce zaczęły trząść się ze starchu, nie mogę trafić do wariatkowa. Nie mają na nic dowodów, po zatym jestem pełnoletni.  A Vince przecież mi tego nie zrobi? Nie jest przecież taki zły, zawsze powtarza że rodzina jest najważniejsza. Więc wiadome że mi tego nie zrobi.

-Anthony zajmij mie....-znowu mu przerwałem.

-Nie zrobisz mi tego Vince obiecaj.-zaśmiałem się szyderczo uśmiechając się od ucha do ucha.

      Oczywiście każdy wiedział że to wredny uśmiech.

-Vince czemu milczysz, przecież mi tego nie zrobisz?-brzmiałem i wyglądałem jak pierdolony wariat.

     Nie no mam przejebane, kurwa już za zaciążenie randomowej typiary miał bym mniejszy przypał.

-Anthony siadaj.-byłem jak w szale, do moich oczu o dziwo napłynęły łzy.

      Nie wiem czemu zdałem się na takie poniżenie i padłem na jebane kolana, klęczałem przed Vincentem Monetem. Co ja chciałem mu gałe opierdolić czy co?

-Błagam obiecaj że mi tego nie zrobisz nie masz prawa, Obiecaj!-krzyknąłem nri zwracając uwagi czy kogoś obudzę.

     Najważniejsze było to że nie mogę nigdzie trafić, bez muzyki, żyletki, energetyków, alkoholi, kawy,  zapalniczki, fajek, tabletek, telefonu i moich rysunków. Popadł bym w istny szał.

-Anthony to już jest fakt dokonany.-właśnie w tym momencie moje życie dobiega konica.

      Już nic nie będzie miało sensu, wstaje na równe nogi z wymalowanym żalem, furią i kurwa smutkiem na twarzy podchodzę coraz bliżej Vinca.

-Co ty kurwa powiedziałeś, chcesz wsadzić mnie do wariatkowa, za co niby. Co ci takiego zrobiłem hmm? Wytłumacz. Dlaczego jesteś dla mnie takim śmieciem i chujem.-łzy, które miałem dosłownie w dupie zamazywały mi obraz.-Swojej siostrzyczki nie wsadziłeś do jebanego szpitala psychiatrycznego a to ona się kurwa cięla, tnie mam to w pizdzie.

      Widziałem u Vinca chyba pierwszy raz w życiu wyrzuty sumienia, jednak ja ich nie posiadałem nie po takim czasie cierpienia.

-Zdychajcie kurwa, życzę wam abyście wszysyc pozdychali! Wszyscy jesteścir siebie warci, jesteś tak bardzo zapatrzony w hailie, że wolisz pozbyć się problemu we formie mnie i wypierodlić mnie do wariatkowa.-zrobilem kródką pałzę podczas której wybuchnąłem ironicznym i pełnym obrzydzenia śmiechem.-Umieraj, nie chcę cię znać spierdalaj trzy metry pod ziemię gdzie twoje miejce.

      Nie interesowało mnie nic, założyłem jak najszybciej losowe Nike i wbiegłem do garażu.

      W którym już nigdy miałem się nei znaleść.

------------------------------------------------------------------

No cóż powiem tak zostały jakieś dwa trzy rozdziały do konica, a koniec jestem pewna że wam się nie spodoba.

Tylko mnie za niego nie zabijajcie pliss

Miłego czytania!! Do następnego rozdziału! :))

Tony monet też ma uczucia Where stories live. Discover now