14. Czemu nie jesz

2.1K 77 23
                                    

SHANE POV:

Minęły dwa dni od incydentu z Tonym, i szczerze przez te dwa dni dużo z nim gadałem, kontakt się nam polepszył.

I byłem z tego szczerze zadowolony.

Właśnie szedłem do Tonego było już po pierwszej, chciałem z nim pogadać na pewien temat. Gdy wszedłem do jego pokoju zobaczyłem że się przebierał, dokaldniej ubierał spodnie.

Wszystkie by było normalne gdyby nie to że gdy zorientował się że wszedłem odrazu się obrócił i jak najszybciej założył spodenki.

Było to dosyć dziwne jednak postanowiłem nie pytać się go czemu się tak obrócił.

Zamknąłem za sobą drzwi i rzuciłem się na łóżko Tonego, wyglądał jagby był co najmniej zirytowany tym faktem. Ale chuj.

-Wypierdalaj.-powiedział przez zęby, ubierając bluzę.

Czy chciałem się z nim kłócić? Nie.

Czy chciałem zostać bo się nudzę? Tak.

Czy będzie to warte jakieś dramy? Kurwa oczywiście że tak.

-Nie.-odpowiedziałem po czym dodałem.-Choć coś obejrzeć.

Tony wyglądał jagby wkurwił się jeszcze z tysiąc razy mocniej, bałem się że zaraz wybuchnie i znacznej gadać rzeczy, których potem będzie żałował.

Dlatego postanowiłem nie wiadomo co by mówił nei brać sobie tego do serca.

-Japierdole Shane wypierdalaj zanim się porządnie wkurwię.-jakbyś już nie był.

-Dobra uspokój emocje, no chodź dawno nic nie oglądaliśmy razem.

I wtedy po minie mojego bliźniaka wywnioskowałem, że wybuch będzie za raz dwa...

-Kurwa nie rozumiesz słowa wypierdalaj, siedzimy razem od dwóch jebanymch dni razem i już mam cię dosyć. Więc bardzo cię kurwa proszę wypierdalaj.

Zrobiło mi się szczerze przykro więc wyszedłem z pokoju jak kazał i poszedłem do swojego.

TONY POV:

Spieprzyłem znowu.

Japierdole czy ja nie umiem zamknąć tej krzywej mordy do chuja? Nie chciałem aby Shaneowi było przykro, wkońcu to mój bliźniak.

Byłem zestresowany od początku od kąd wszedł do pokoju. Ubierałem wtedy spodnie gdybym się nie obrócił, zobaczył by blizny i rany.

Co znaczy że pewnie by powiedział Vincentowi i ojcowie, Vincent Willowi doszło by jakoś do Dylana, a Dylan zrobił by dramę na cały dom.

A tego nie chcemy.

Na pewno nie teraz gdy polepsza mi się kontakt z innymi, jeśli tak można  nazwać mój wybuch.

Usiadłem na łóżku i biłem się w myślach aby nic sobie nie zrobić. I wtedy zobaczyłem ją, czarną metalową zapalniczkę.

Podwinąłem rękaw bluzy po czym odpaliłem zapalniczkę. Po chwili przyłożyłem płomień do skóry.

W jednym miejscu trzymałem 15sekund, zajebiście bolało, ale to był kojący ból taki który chciałem czuć.

Przyłożyłem sobie jeszcze tak płomień do skóry dwa razy.

I teraz nici z chodzenia w t-shirtach.

Czułem okropny ból na ręce, ale cieszyłem się z niego. Za to co zrobiłem powinienem czuć ból.

Wziąłem rękach bluzy na dół idealnie w tym samym czasie co drzwi się otworzyły. Był w nich Dylan?

-Choć na kolację.-zawołał po czym wyszedł z pomieszczenia.

Czy miałem ochotę jeść co kolwiek? Oczywiście że nie.

Czy chciałem ponabijać się z ich krzywych twarzy? Oczywiście że tak.

Powolnym krokiem zszedłem z łóżka i skierowałem się na dół gdzie była już reszta. Wszyscy jedli jakiegoś kurczaka i pire.

Ble.

Nałożyłem sobie trochę i zacząłem kroić i rozrzucać jedzenie po talerzu aby wyglądało jagbym jadł.

Oczywiście i tak cała uwaga była skupiona na Hailie więc w zadzie obyło by się bez tego. Za pewne nawet by nie zobaczyli jagbym tu nie zszedł.

-Czemu nie jesz tony?-jebany Shane.

Tony monet też ma uczucia Where stories live. Discover now