Konstruktorzy światów - review

348 41 71
                                    

Tytuł: "Konstruktorzy światów"

Autorka: Porcelanowysloik

Gatunek: Science fiction, low fantasy

Recenzentka: Susumemy

Na wstępie przyznam, science fiction to podgatunek fantastyki, z którym nigdy nie było mi po drodze, dlatego przyjmując zgłoszenie, miałam świadomość, że nie rozpoznam wszystkich kulturowych i literackich kontekstów tego dzieła, w tym charakterystycznych dla s-f motywów, schematów i tak dalej. Do czytania przystąpiłam z entuzjazmem osoby, która chce wkroczyć w nieznany jej obszar literatury, oczywiście czerpiąc z nowego doświadczenia maksimum intelektualnej satysfakcji i czytelniczej frajdy.

Prolog - Pani Miast

Zaczyna się bardzo dobrze, bo sceną, w której otrzymujemy zarys fundamentów twojego świata. W opowiadaniach fantastycznych narrator i bohaterowie lubią zasypywać czytelnika miliardem wiadomości, na szczęście ty na razie dawkujesz je powoli. W scenie buzują emocje. Na plus wyróżnia się Pani Miast. Z jej wypowiedzi czuć, że oto siedzi przed nami doświadczona życiem kobieta o władczym charakterze.

"(...) wyszywaną srebrną nicią w niezrozumiałe symetryczne znaki".

"Namira najwyraźniej i tak nie przekonały wypowiedziane słowa (...)".

Powyższe zdania implikowałyby narratora personalnego, którego punkt widzenia jest ograniczony do tego, co widzi i czuje postać prowadząca scenę. Problem polega na tym, że pierwsze zdanie tyczy się perspektywy Namira, drugie Pani Miast. Na przestrzeni całego prologu narrator raz przyjmuje perspektywę bohatera, raz bohaterki (head-hopping) i ta przeplatanka dezorientuje, tym bardziej, że odnoszę wrażenie, iż chcesz, aby w tekście dominował narrator wszystkowiedzący.

Rubieże

Nie wydaje mi się konieczne, by ciągle unikać imienia bohatera. W pierwszym akapicie jest to uzasadnione, ale potem, zwłaszcza gdy narrator wchodzi głębiej w myśli Filipa, zabieg przestaje spełniać swoją rolę. Nie wprowadza już nutki tajemniczości.

"(...) lód zakochał się w ogniu i tak zrodziła się Izabela".

Wyróżniam to zdanie, bo jest po prostu przepiękne. W rozdziale znajdziemy kilka takich pereł, dowodzących twojego bogatego zasobu słów i umiejętności tworzenia zgrabnych metafor.

Co do języka, zauważyłam, że pomimo bogatego słownictwa czasem za bardzo kombinujesz:

"Filip szybko upewnił się, że niestety jego obawy były w pełni uzasadnione." W scenie ucieczki i krycia się pisanie, że obawy były w pełni uzasadnione odbiera zdaniu dynamiki.

"Prawie zsikał się ze strachu (...)". Używasz literackiego języka, a tu nagle wkrada się potocyzm. Nie lepiej "zmoczył spodnie"?

Po raz kolejny postać kobieca jest ciekawsza niż męska. Izabela to już druga silna bohaterka o ciętym języku i władczym usposobieniu. Zdecydowanie potrafi zaintrygować czytelnika.

Bałam się, że rozdział będzie statyczny, skupiający się raczej na opisach świata przedstawionego, dlatego miło zaskoczyłaś dwiema końcowymi scenami. Dzięki pierwszej z nich widzę, że Filip to trzeźwo myślący człowiek, ostrożny w działaniach i konkretny, a jak pamiętasz z grudniowej recenzji "Upierza", tacy bohaterowie są w cenie i chce się im kibicować.

RiP: Read in Peace | RECENZJEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz